Strony

November 27, 2012

10 unusual reasons to buy less clothes



The end of the year, time of summaries and rantings of all kind, is coming closer and closer. One of my biggest changes this year and probably the one that's most visible on the blog was a radical reduction of number of clothes I possess and a drastic change of my shopping approach. Today I want to share with you some of my impressions after those few months: 

1. For the first time in my life my wardrobe isn’t incredibly messy and everything is on its place. Yup, I’m surprised too. 

2. For the first time in my life I have some savings in my bank account and it feels great. It’s not only a result of not buying unnecessary clothes. I also try to control my spending habits when it comes to food, beauty stuff or even book (libraries!). Previously unattainable goals seem easy peasy and within reach now and I’m only few steps away from achieving some of them.

3. Buying things only when we really need them or when we really, really like something is a hundred times more environment friendly then all the pro-eco fashion projects and events or organic cotton collections released by high street stores altogether. 

4. A little bite of chocolate makes us happy. A whole bar makes us feel guilty, miserable and not happy at all. If I was to choose one purchase I appreciate the most, it would probably be a new schoolbag in a primary school. I was allowed to choose a new one every two years and I still remember this thrill of excitement. And despite the fact it was only mid-August, I had it completely packed the very next day, including a sharpener and an eraser. It works exactly the same way for clothes – in my “fast shopping” times it was quite common for me to find a forgotten t-shirt or a dress at the bottom of my closet with a tag still attached to it. Such situations seems unbelievable now, I always try all my new, long awaited purchases right away after bringing them home and wear them as often as possible.


Powoli zbliża się koniec roku, czas wszelkich wykresów, rankingów i podsumowań. Ponieważ moją chyba najbardziej widoczną na blogu tegoroczną zmianą jest dość drastyczna redukcja ilości posiadanych ubrań i nowe podejście do zakupów, postanowiłam zrobić niewielkie zestawienie moich wrażeń po kilku dobrych miesiącach. A więc po kolei:

1. Pierwszy raz w życiu nie mam potwornego bałaganu w szafie i wszystko jest ładnie wyprasowane. Też jestem zaskoczona. 

2. Pierwszy raz w życiu mam konkretne oszczędności. Ma to związek nie tylko z ubraniami, ale z faktem, że zasadę rozsądnych zakupów przełożyłam też na inne dziedziny życia i stosuję w kwestii kosmetyków, zakupów spożywczych czy nawet książek (biblioteki!). Nieosiągalne wcześniej cele wydają się teraz zupełnie „do zrobienia” i tylko kilka kroków dzieli mnie od ich realizacji. 

3. Kupowanie tylko wtedy, kiedy naprawdę czegoś potrzebujemy/kiedy coś naprawdę nam się podoba, jest sto razy bardziej przyjazne środowisku, niż wszystkie eko-akcje i organiczne kolekcje sieciówek razem wzięte. 

4. Kawałek czekolady poprawia nam humor, cała tabliczka sprawia, że czujemy się przejedzeni i mamy wyrzuty sumienia. Gdybym miała wybrać zakup który sprawił mi najwięcej radości, chyba wskazałabym nowe tornistry w podstawówce – mogłam sobie wybrać jeden co dwa lata i do dzisiaj pamiętam ekscytację, jaka towarzyszyła temu wydarzeniu. I nieważne, że była połowa sierpnia, następnego dnia miałam go już zapakowany po brzegi, z temperówką i gumką do mazania włącznie. Tak samo jest z ubraniami – w tych strasznych czasach, kiedy ubrania nie mieściły mi się w szafie, zdarzało mi się zapomnieć o kupionej rzeczy. Teraz taka sytuacja nie miałaby prawa bytu, a wszelkie długo oczekiwane nowości od razu mierzę ze wszystkim co mam w szafie i noszę możliwie często, w różnych konfiguracjach.


5. Moving to a new location is not a problem anymore. I can pack all my clothes into one, big suitcase (well, at least without bags and shoes), which gives me feeling of freedom and flexibility. I used to have much more clothes, what was making decisions about moving to new places much, much harder for me. How to pack all this stuff when I obviously need it all on a daily bases? And even if I don’t, I can potentially need it for a photo shoot or a blog post? Luckily, those days are over, I got rid of most of my clothes and never show on the blog anything I don’t normally wear, which leads us to point 6. 

6. It seems that my blog has became more genuine and authentic since my little shopping revolution. Not that I was dressing myself up before, I was always posting stuff I really liked at the moment. I just used to have this belief that if I’m showing an outfit on my blog, it has to be “super wow. For some reason I thought that no one would be interested in looking at my normal, daily outfits and the same pairs of shoes, dresses and hats over and over again. Now, when this pressure is gone, I no longer feel a need of buying (or receiving from brands) newer and newer stuff all the time, which leads us the next argument.

7. My slow, common sense approach to shopping also helps me a lot with negotiating with brands and advertisers. As new clothes, shoes or accessories are no longer a value by themselves, it’s easier for me not to get tempted by any kind of barter deal. Since I’ve introduced a rule of always expecting a proper compensation for my work, not only I’m much more satisfied with my blog earnings, but I’m also finding the whole process of collaboration more efficient. I make exceptions only for friends and banks.

5. Przeprowadzki nie są żadnym problemem. Moje ubrania (bez butów i torebek) mieszczą się w jednej dużej walizce, co daje mi poczucie wolności i mobilności. Pamiętam jak jeszcze półtora roku temu zastanawiałam się, jak ja właściwie dam sobie radę z przenosinami do innego kraju? Jak zapakuję te całe trzy szafy, przecież wszystkie ubrania są mi potrzebne na co dzień? No a nawet jeżeli nie są, to na pewno przydadzą się do zdjęć na bloga. Trzech szaf już dawno się pozbyłam, uczucie ciężkości i przytłoczenia minęło, a na blogu nie pojawia się nic, w czym normalnie nie chodzę, co prowadzi nas do punktu następnego.

6. Mam wrażenie, że od czasu mojej małej ubraniowej rewolucji mój blog stał się bardziej autentyczny czy prawdziwy. Nie, żebym wcześniej jakoś specjalnie przebierała się do zdjęć, zawsze pokazywałam tylko to, co naprawdę mi się w danym momencie podobało, jednak miałam poczucie, że skoro zestaw idzie na bloga, to musi być z gatunku „wow extra” i nikt nie będzie chciał moich codziennych, ulubionych sukienek, pasiaków czy kapeluszy i wciąż-tych-samych-butów oglądać. Zniknęła presja kupowania/przyjmowania od firm coraz to nowych i nowych rzeczy do pokazania na blogu, co znowu prowadzi nas do kolejnego argumentu. 

7. Zdroworozsądkowy stosunek do przedmiotów pomaga mi w negocjacjach z reklamodawcami. Wartość ubrań, dodatków, voucherów do sklepów czy wszelkich innych tego typu rzeczy radykalnie dla mnie spadła, nie kusi mnie więc już zgadzanie się na rozliczanie się z firmami w barterze. Odkąd wprowadziłam jasną zasadę rozliczania się z wszelkiego rodzaju działań reklamowych wyłącznie w gotówce, wzrosły nie tylko moje zarobki z bloga, ale i zdecydowanie sprawniej wygląda cały proces współpracy. Wyjątki robię tylko dla zaprzyjaźnionych, małych biznesów i banków.


8. Just when I started thinking that maybe I grew out of fashion or style blogging, I realized that it’s all a matter of perspective. A style blog doesn’t have to scream “me, me, me and my, my, my clothes, my shopping, my gifts and them some more me, me, me”. Suddenly it started to seem possible to do it from a different angle, mix with travel posts, discovering interesting places and all the other things, which make it possible for me to tell my new friends about my blog without feeling embarrassed. I have no idea why it took me so much time to become aware of it. Blogging became much more exciting for me and I feel so much better, when values promoted on the blog are equal with my personal beliefs. 

9. I guess this is my favourite point – comments from my readers have become be more complex and I really, really appreciate it. I’ve learned a lot from some of them. I hear a lot of people complaining (actually I think I said it once or twice myself as well) that most of the blog comments are meaningless, hardly saying anything more than “nice dress!” Funnily enough we tend to forget that before expecting quality comments we should provide a quality content to comment on. 

10. No stress, no pressure, no worrying that something will sell out, that a parcel won’t arrive on time. Somehow I’ve managed to trick my brain and I don’t really miss buying clothes regularly at all. Albeit I think it’s important to show the other side of the coin. I haven’t used a word “minimalism” on purpose, even though it seems to describe my approach to clothes pretty well. It’s because I’ve noticed that a lot of people, who call themselves “minimalists”, tend to exaggerate in the opposite direction. Giving ourselves artificial limits, like “I can only possess 100 things” (so if I buy a pair of socks, I have to throw away a pan and a laptop charger?) or focusing too much on decluttering our space in an extreme way leads us to the same thing we were trying to run away from – focusing on stuff. Buying only things I really need/want, simply being reasonable and spending my time and money rather on experiences than material things - that’s what seems to work perfectly for me and my blog.


8. Kiedy już zaczynało mi się wydawać, że wyrosłam z blogowania o modzie czy stylu, dotarło do mnie że wszystko jest kwestią podejścia i blog o takiej tematyce nie musi krzyczeć „ja, ja, ja i moje, moje przedmioty, zakupy, prezenty, wszystko moje, moje, moje!”. Okazało się, że można to ugryźć z trochę innej strony, połączyć z podróżami, odkrywaniem ciekawych miejsc, i wszystkim innym, co nie sprawia, że jest mi głupio opowiadać o blogu nowym znajomym. Nie wiem czemu nie wpadłam na to wcześniej. Blogowanie stało się dużo bardziej ekscytujące i zdecydowanie lepiej się w takiej konwencji odnajduję, a promowane na blogu wartości pokrywają się z moimi przekonaniami.

9. To chyba mój ulubiony punkt – komentarze od Czytelników stały się bardziej rozbudowane, wiele się z nich dowiedziałam i bardzo to doceniam. Często słyszę narzekania na nic nie wnoszące, bezrefleksyjne komentarze na blogach typu „ładnie wyglądasz”, ba, pewnie samej nie raz zdarzyło mi się tak nie raz pomyśleć. Zapominamy jednak o fakcie, że żeby oczekiwać bogatych w treść komentarzy, najpierw musimy sami trochę tej wartościowej i skłaniającej do dyskusji treści dostarczyć.

10. Brak jakiejkolwiek presji, stresu, że mi wykupią, że nie zdążę, że paczka z zamówieniem online nie dotarła. Dziwnym trafem mój mózg się przeprogramował i zakupy ubraniowe w ogóle nie zaprzątają mojej codziennej uwagi. Warto też jednak wspomnieć o drugiej stronie medalu. Celowo nie użyłam nigdzie słowa „minimalizm” – teoretycznie można by tak mniej więcej określić moje podejście, jednak zauważyłam, że wiele osób, które nazywa siebie „minimalistami”, popada w przesadę w drugą stronę. Ograniczanie się do posiadania 100 przedmiotów i zastanawianie się, co by tu wyrzucić, skoro właśnie kupiłam parę skarpetek (patelnię i ładowarkę do laptopa? ręcznik i jednego buta do biegania?) jest zdecydowanie nie dla mnie. Uważam, że prowadzi dokładnie do tego, od czego tzw. „,minimaliści” starają się uciec – do skupiania się na przedmiotach. Zwykły zdrowy rozsądek stawianie na przeżycia, nie na przedmioty – taka konfiguracja działa w moim przypadku doskonale.

Topshop jeans, House Star Wars t-shirt, my mum's Diverse jacket, vintage clutch, Mateo&Palazzo boots

188 comments:

  1. Jak miło przeczytać post tchnący rozsądkiem - i to autorstwa kogoś należącego do teoretycznie agresywnie konsumpcyjnej grupy blogerek modowych. (Ostatnio się dowiedziałam, że nie lubicie być nazywane szafiarkami, przyjęłam, zapamiętałam.)

    Zgadzam się zwłaszcza z 10 punktem, ale i z pozostałymi. Fajnie mieć szafę, w której są same ulubione ubrania, człowiek się od razu lepiej czuje :-)

    ReplyDelete
  2. B. ciekawe i inspirujące podejście do kupowania i posiadania. Myślę, że spróbuję zrobić coś takiego ze swoją garderobą (chociaż póki co sama myśl o tym przyprawia mnie o duszności i zawroty głowy). W każdym razie, jak słusznie zauważyłaś - warto jest zadbać o jakość, nie ilość. I to nie tylko w kwestii ubrań.
    A na koniec chciałam tylko powiedzieć, że uwielbiam czytać Twojego bloga, za Twoje niebanalne podejście i za to, że nie podążasz ślepo za modą (oglądanie na każdym blogu tych samych ubrań i dodatków jest na dłuższą metę dość irytujące). Dzięki za to!

    ReplyDelete
  3. no, właśnie się zabierałam do czytania podręcznika, a tu u Ciebie nowy wpis... ;) piękne włosy, widać, że zadbane i odpowiednio pielęgnowane!

    Zgadzam się ze wszystkimi tutaj wypisanymi punktami. Twój blog niesamowicie skorzystał na zmianie Twojego podejścia do ubrań - i nie tylko. A widać to na pierwszy rzut oka, kiedy Twoje zestawy mimo, że wydają się dosyć przystępne i 'normalne', cały czas są w zupełności Twoje i zachwycające.

    Plus uwielbiam, uwielbiam Twoje relacje z podróży!

    Konstancja

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziękuję bardzo! Włosy (i zdjęcia) sprzed dwóch miesięcy, teraz zdecydowanie wołają o podcięcie:)

      Delete
    2. eee, długości nigdy za wiele! :)

      Delete
  4. Odkąd przeniosłam sie do Jeleniej zauważałam stopniowy spadek zainteresowania ubraniami. Pomogło w pozbyciu sie 2/3 zawartości szafy. Dotarłam do takiego momentu, gdzie zaczynam wręcz czuć niechęć i duża blokadę przed kupowaniem nowych rzeczy, ale o w dużej mierze dlatego, ze w najbliższym otoczeniu mam sklepy z ubraniami niskiej jakości. Wszystko jednak idzie w dobra stronę, zaczęło sie od przeczytania książki "sztuka prostoty", a motywacji i chęci do dalszych zmian dodały Twoje posty. Żałuje tylko, że całe wieki sie nie widzialysmy i nie mogę z Tobą pogadać o tym przy winie :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Miałam tak samo, jak przeprowadziłam się do Londynu, podejrzewam że dlatego, że dzieje się tyle rzeczy, że ubrania to ostatnia rzecz, o której mam ochotę myśleć. Książkę przeczytałam i z wieloma punktami się utożsamiam, ale strasznie mnie irytował ton autorki. Ojj zdecydowanie, może w okolicach świąt uda nam się gdzieś złapać?

      Delete
    2. Ochhh ale bym się dołączyła do wina w Waszym gronie!

      Delete
    3. Zdecydowanie autorka chwilami mocno przeginała i też mnie chwilami drażniła, ale co jak co, dała do myślenia :) Ula, no jasne, to by była ekipa, jeszcze Villka i Ryfkę trzeba zgarnąć :)

      Delete
  5. Takie Twoje posty, na prawdę skłaniają do przemyślenia niektórych spraw "odzieżowych". Sama postanowiłam zrobić ze swoim myśleniem zakupowym już jakiś czas temu, ale teraz chyba czas wprowadzić cały plan w życie! Zdecydowanie! Oby nowe myślenie wyszło mi na plus, jak w Twoim przypadku! Pozdrawiam! :)

    ReplyDelete
  6. Wow, jak ja Cię lubię :)
    Twoje podejście jest mi się bardzo bliskie :)
    Ostatnio musiałam się przeprowadzić (co prawda z jednego pokoju do drugiego) i przy przenosinach i nowej szafie zobaczyłam to morze ciuchów. Morze szmat o których nawet nie miałam pojęcia, że posiadam. Przeprowadziłam ostrą selekcję. Przestałam zaglądać na te topowe blogi, bo nie chcę żeby mi ktoś udowadniał, że z okazji nowego miesiąca mam obowiązek zakupić sobie 5 par nowych butów i 8 płaszczy. Przestałam włoczyć się po lumpach i kupować wszystko jak leci. Odkrywam porzucone ciuchy w swojej szafie, co kupiłam i nawet nie założyłam ani razu, zaczęłam łączyć ciuchy w nowe zestawienia. Nie wiem dlaczego wszyscy chcą nam wmówić, że na pewno potrzebuję nowych ciuchów wciąż i wciąż...

    Swoją drogą mam chyba coś wspólnego, ja też jestem maniaczką pasków :)

    ReplyDelete
  7. zdrowe podejscie - chyba sprobuje w swoeje glowie tez zrobic takie male przemeblowanie!



    xoxo from rome
    K.
    kcomekarolina.com

    ReplyDelete
  8. Świetny wpis! Popieram z całaego serca! I mnie jakiś czas temu olśniło, że mieć mniej naprawdę znaczy lepiej. Odnosi się to do wszystkiego: do szafy, lodówki (im wiekszy prześwit, tym mniejsza szansa, że coś, czego po prostu nie zauważę, się zmarnuje) itp. Na Twój blog trafiłam nie dawno - nie wiedziałam, czy blog modowy to miejsce dla osoby, która ubiera się głównie w ciucholandach i nie ma małej fortuny do wydania na ubrania. Bardzo miło się zdziwiłam, kiedy zobaczyłam, że i Ty do nich zaglądasz, a teraz jeszcze ten wpis! Jestem zachwycona! Pozdrawiam serdecznie.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Lodówkowy minimalizm stosuję dłużej niż ten ubraniowy, chyba odkąd wyprowadziłam się z domu i bardzo go sobie chwalę:) Dzięki za miłe słowa!

      Delete
    2. Cała przyjemność po mojej stronie!

      Delete
  9. Wspaniale madre podejscie do zakupow! Gdybys umiala szyc i przerabiac ciuchy bylabys chyba samowystarczalna.Sama tak robie i czerpie z tego mnostwo radosci.Szacunek w Twoja strone za niepodawanie sie konsummpcyjnej nawalnicy.Zycie na dzikiej Islandii nauczylo mnie pokory takze w sprawach zakupowych,obcujac posrod nieskazitelnego piekna chcemy je zatrzymac na wiecznosc,a nie ciagle wyniszczac przez bezmyslnosc i glupie zachcianki.Pozdrowienia z krainy wiecznych lodow:-) Tak trzymaj!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Naukę szycia cały czas mam w planach, maszynę musiałam zostawić w domu, ale myślę nad alternatywą. Niesamowicie Ci zazdroszczę mieszkania na Islandii!

      Delete
  10. Uwielbiam czytać Twoje teksty. Zawsze zdroworozsądkowe. Aczkolwiek mam nadzieję, że w 'prawdziwym' życiu wkrada się nuta [znaczna] szaleństwa. ;-)

    ReplyDelete
  11. Bardzo, bardzo mądry tekst. Widać gołym okiem, że przez to wszystko Twój blog stał się bardziej dojrzały.

    ReplyDelete
  12. To samo tyczy się nie tylko wyprowadzki za granicę, ale w ogóle :D Jak przeprowadziłam się do Warszawy, miałam tylko to co potrzebne, mam tu na myśli ciuchy, buty i przedmioty codziennego użytku. Dużą część już zbędnych rzeczy sprzedałam, więc wpadło trochę kaski na czynsz :) Jak widać zmiana środowiska, wpływa radykalnie ale i pozytywnie na nasze podejście do życia. Pozdrawiam! :)

    ReplyDelete
  13. bardzo przyjemnie sie ciebie czyta, ale najlepsze jest to, ze poprzez autentycznosc stalas sie niesamowicie inspirujaca ;)
    Sprawilas, ze zaczelam komponowac swoja indywidualna baze ubraniowa nie decydujac sie na polsrodki. W zwiazku z tym mam pytanie, poniewaz jestem na etapie poszukiwania idealnych jeansow, ktore marki polecasz? Mam dosyc kupowania spodni, ktore po roku koncza swoj zywot, wiec szukam czegos naprawde dobrego ale kompletnie nie wiem gdzie zaczac.
    Uf ale sie rozpisalam, pozdrawiam ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziękuję bardzo! Z jeansami u mnie sprawa jest prosta - kupuję je w sklepach dla dzieci, bo tylko tam nie muszę ich skracać (po skróceniu nigdy nie wyglądają tak samo), albo w Topshopie, który często ma długość 7/8 (która u mnie jest normalna). Za to mogę Ci polecić poczytanie o "raw denim", surowym dżinsie, który dopasowuje się do indywidualnego kształtu ciała - nie próbowałam, ale planuję, podobno warto.

      Delete
    2. haha, czyli musimy być podobnego wzrostu bo ja do tej pory zaopatrywałam się w spodnie na dziecięcym h&m. Dzięki za podpowiedź o raw denim, brzmi nieźle!

      Delete
  14. Od jakiegoś czasu kupuję zdecydowanie mniej, nie tylko ubrań, wszystko dziesięć razy przemyśle zanim dokonam zakupu i mam wrażenie, że całe moje życie jakoś bardziej jest teraz uporządkowane :) zawsze twój blog był jednym z moich ulubionych ale od teraz jest chyba numerem jeden - w tym poście doskonale pokazałaś, że jesteś najrozsądniejszą i najlepiej poukładaną blogerką, pomijając oczywiste piękno, nie tylko zewnętrzne :)

    ReplyDelete
  15. what a great and super relatable list! that so applies to me, I am starting to like to save up and even pass on something that I'd really like to have but don't certainly need. Also, I always feel like my looks have to be 'wow' because I will be showing it to the world, however I guess not eh? But speaking of which, your outfit looks great!

    www.styleandshades.blogspot.com

    ReplyDelete
  16. This comment has been removed by the author.

    ReplyDelete
  17. Asiu! Zgadzam się, że twój blog stał się dużo bardziej wiarygodny od pewnego czasu, i na pewno na liście moich ulubionych blogów najbardziej się wyróżnia, bo oprócz zdjęć outfitów dzielisz się z nami częścią siebie i widać od razu, że to co robisz jest Twoją pasją przez co inspirujesz wszystkich swoich czytelników. Mimo, iż często sama wpadam w taki spontaniczno-zakupowy szał, po tym poście mam teraz ochotę odchudzić swoją szafę i zacząć ją kompletować z bardziej krytycznym nastawieniem, dziękuję! :)

    Chciałabym jeszcze dodać, że bardzo się cieszę, że podjęłaś się projektu 365 dni - w zeszłym roku sama się za niego zabrałam i bardzo poprawił on mój fotograficzny poziom, ale niestety z braku czasu dotrwałam tylko do połowy. Mam nadzieję, że Tobie się uda :)

    Kasia

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziękuję! I dobrze słyszeć o Twoim postępie przy projekcie fotograficznym, mam nadzieję, że u mnie zadziała podobnie.

      Delete
  18. Otak, oby takich - rozsądnych blogerek modowych było więcej i więcej. Bo w tym momencie dochodzimy do punktu, w którym większość społeczeństwa, słysząc "blog modowy" widzi no.. nic wartościowego. A tutaj zapala się jakieś światełko nadziei, że wcale tak być nie musi. I jest to dopiera druga, no może trzecia strona, na której jest o ciuchach, a wcale nie jest.. pusto;) powodzenia.

    ReplyDelete
  19. to, o czym napiszesz, nazywa się chyba "dorastanie" ;)
    odkąd nie mieszkam w centrum warszawy (z domami centrum pod nosem), rzadziej chodzę na zakupy, ba, prawie wcalę. doceniam młodych polskich projektantów i wolę jedną rzecz, a porządną niż sto kiepskich sieciówkowych kopii.

    ReplyDelete
  20. Twój blog ewoluował w świetnym kierunku. Zawsze czytam każdy post od deski do deski. Nie chodzi mi tu wyłącznie o aspekt ciuchowy. Dałaś przykład, że chcieć to móc. Wystarczy skupić się na swoim celu. Ty i Ula z AW jesteście dla mnie wzorami do naśladowania.
    A co do zestawów z bloga, to 100x bardziej wolę 'codzienne' niż te 'extra', bo 90% swojego czasu spędzam w właśnie takich ubraniach i chętnie podpatrzę jak 'podrasować' coś zwyczajnego.
    Teraz jeszcze tylko muszę na dobre wprowadzić do życia zasadę rozsądnych zakupów, bo czasami zdarzają mi się jeszcze nieprzemyślane..

    ReplyDelete
  21. Asiu, rzadko komentuję, ale teraz muszę - szacun! za mądrość, za podejście i za nie uleganie rzeczom łatwym i kuszącym. jesteś chyba jedną jedyną osobą z blogosfery, która może siebie nazwać Blogerką Modową w pełnym tego słowa znaczeniu, a nie tylko (sory za wyrażenie) wieszakiem na ubrania czy żywym banerem reklamowym. chylę czoła, bo trzeba!

    pozdrawiam serdecznie, Agata

    ReplyDelete
  22. Jaka to miła niespodzianka, kiedy wracam do domu po zajęciach i mogę przy herbacie przeczytać nową notkę na Twoim blogu.
    Czytam go już jakiś czas, ale dzisiejsza notka była wyjątkowa. Moim zdaniem wszystko idzie w coraz lepszym kierunku i staram się uczyć od Ciebie takiego podejścia do życia. Ty uczysz mnie jak kupować ubrania, a od innej blogerki (Nissiax83) nauczyłam się jak nie wydawać pieniędzy na milion zbędnych kosmetyków. To strasznie fajna sprawa- moja szafa jest w coraz lepszym stanie, bo kupuję konkretnie to co chciałam już od dłuższego czasu i to co jest mi potrzebne, a wszystko to dzięki Tobie- więc ogromnie Ci dziękuję za inspirację! Pozdrawiam serdecznie !

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziękuję! A Nissiax83 też znam i bardzo lubię. Pozdrowienia!

      Delete
  23. Naprawdę fantastyczny post :) Jesteś niesamowita, i bardzo się cieszę, że są jeszcze blogerki, które piszą nie tylko o modzie i ciuchach, a ich blogi czyta się z zaciekawieniem, do tego stopnia, że aż trudno powstrzymać się od krzyknięcia 'woow!' :). Sama jestem początkującą blogerką i trochę przykra jest dla mnie etykieta przyklejona do blogerek jako dziewczyn, które za ciuchem poleciałyby w ogień, jesteś namacalnym dowodem na to, że jest inaczej :)

    Pozdrawiam serdecznie :)

    ReplyDelete
  24. Świetne podejście, gratuluję Ci! Cenne wskazówki odnośnie blogowania, mam nadzieję że kiedyś dojdę to takiej perfekcji jak ty. A co do tych komentarzy - też to u siebie zauważyłam. Jeśli napisze coś więcej, dam jakieś pole do dyskusji, są bardziej rozbudowane :) Ale jak na razie mam bardzo małą garderobę, dopiero przerzucam się z dziecięcej w młodzieżową, ale wiem, że robię dobrze, bo kupuję mało, zastanawiam się o kilka razy - i to jest super!

    ReplyDelete
  25. Święty mobilizujący do zmian tekst. Teraz trochę silnej woli i można pomału wdrożyć plan w życie. :)
    Poza tym świetne botki! :)

    ReplyDelete
  26. Nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo podziwiam Ciebie za to, że zebrałaś się w sobie i dokonałaś tych zmian. Niby się wydawać by mogło, że to nic wielkiego po prostu porzadek w szafie ale każdy kto ma przeładowaną szafę i próbował ja ogarnąc wie jak trudno jest się pozbyć swetra który przecież lubie mimo, że załozyłam go dwa razy w przegiągu dwóch lat. Dlatego wiedząc jak mi jest trudno naprawde ogoromnie Cie podziwiam że Ci się udało i nie straciłaś przy tym siebie a tak naprawdę jeszcze podkreśliłaś. To jest dopiero sztuka :)))

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziękuję Erill! Z tego co zauważyłam u siebie, z czasem robi się coraz łatwiej. Dzięki jeszcze raz, pozdrowienia!

      Delete
  27. Świetny tekst. Naprawdę dałaś mi do myślenia i zastanowienia się co chcę zrobić nie tylko z moim blogiem, ale też życiem. Dziękuję. :)

    ReplyDelete
  28. Uwielbiam czytać Twoje posty, zawsze coś nowego,, ciekawego i przede wszystkim przydatnego :) Dzięki!

    ReplyDelete
  29. Bardzo dojrzałe podejście - podoba mi sie to - i nie jest częste w modowej blogsferze, gdzie z każdej strony czytelników zalewają posty z nowościami kupionymi i otrzymanymi.
    Smiesza mnie blogi pokazujace tylko najnowsze kolekcje - nie ma to nic wspólnego ze stylem. Prawdziwy styl kształtuje sie przez całe życie a nie w danym sezonie: "nagle polubilam burgund czy cwieki choć wcześniej na nie bym nie spojrzala..."

    Trzeba potrafic stworzyć coś z rzeczy które sie ma, a nie kopiowac sklepowe wystawy.

    Wreszcie prawdziwa modowa blogerka!

    Pozdrawiam,
    Mon Cherries

    ReplyDelete
  30. Boże, Ty jesteś prześliczna! jak dobrze, że istnieją jeszcze blogi, na których i zdjęcia, i wpisy są na równym, wysokim poziomie! pozdrawiam ciepło!

    ReplyDelete
  31. hymmm, nie wiem, czy ty akceptujesz komentarze w starych postach, więc przesyłam jeszcze raz mój komentarz odnośnie pokazów Chanel :] -->

    cześć,
    od pokazów Chanel w 2006 roku zaczęła się moja pasja do mody, można powiedzieć, że to Chanel mnie ukształtowało. wrzucam tutaj filmiki z moich ulubionych pokazów, pierwsze dwa to pokazy 'od których wszystko się zaczęło :)' :

    http://www.youtube.com/watch?v=gd1_8l_u9Yw

    http://www.youtube.com/watch?v=IH2iPlkPCh4

    http://www.youtube.com/watch?v=yUsy3DjasFo&feature=related

    http://www.youtube.com/watch?v=7NcaqieVkkU&feature=related

    http://www.youtube.com/watch?v=K0Nn8r385Ac

    http://www.youtube.com/watch?v=YgzEUHe2CA4&feature=related

    http://www.youtube.com/watch?v=aKZuxOXgNYk

    POZDRAWIAM!!!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Akceptuję, akceptuję, tylko nie jestem w stanie zatwierdzać wszystkich na bieżąco. Chanel zawsze super:)

      Delete
  32. It's true, having less clothes forces you to be more creative with the ones you have. When you're trying to make a new, unique outfit out of the same old clothes maybe you'll come up with a new way to change the shape of that shirt, or belt it differently, or use jewelry in a different way!

    http://lasaloperie.blogspot.com.br/

    ReplyDelete
  33. Asiu, nie dość, że zdjęcia na blogu są niesamowite, na co ma na pewno wpływ Twoja kreatywność i celne oko, to jeszcze tekst w każdym poście sprawia, że żałuję, że czytam już ostatnie zdanie. Codziennie przeglądam wiele stron, ale gdy u Ciebie pojawia się post, zawsze zostawiam sobie go na deser, bo wiem, że spędzę tu więcej niż 3 sekundy. Pozdrawiam, Marta z BB.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dzięekuujęę! A te zdjęcia akurat robiła moja mama, mój absolutnie ulubiony fotograf.

      Delete
    2. W takim razie już wiemy, po kim talent fotograficzny. Pozdrawiam także mamę, Marta, BB.

      Delete
    3. Dziękuje mojej ulubionej modelce za komplement.

      Delete
  34. wow, what a change :) i must addmit that there were times i wanted to stop following you, but for some reason i never did. and now i am happy because of it. really looking foward to your future posts. :)

    ReplyDelete
  35. Nie jest to właściwie nic nowego dla mnie, też przestawiłam się jakiś czas temu na zdroworozsądkowe kupowanie. Sezonowe trendy mnie kompletnie nie interesowały i nie interesują, ale kiedyś wchodząc do sieciówki zachłystywałam się, chciałam wszystko - żeby 2 prania później wyrzucić albo potraktować jak coś do chodzenia 'po domu'. Bez sensu... pieniądze w błoto i wieczna frustracja - "nie mam się w co ubrać".
    Przestawiłam się na 'slow fashion', 10 razy zastanawiam się zanim coś kupię, dzięki temu wszystkie rzeczy pasują do siebie. No i jakość- jest NAJWAŻNIEJSZA- Zawsze naturalna skóra i naturalne,oddychające materiały. Choćby nie wiem jak mi się coś podobało - poliestru nie kupię :) albo plastikowej/sieciówkowej biżuterii...

    Doceniłam polskich projektantów i polskie marki- jestem na maksa dumna jak noszę coś z metką 'made in poland'.

    Nic więc nowego dla mnie, ale fajnie, że taki post powstał - w Polsce panuje zasada "musi być wow", przebieranki do zdjęć itd.... lekko żenujące czasami :)


    Poza tym uwielbiam Cię! jesteś jedną z najbardziej inspirujących polskich blogerek, lifestylowo :) podziwiam odwagę i bezkompromisowość!

    ReplyDelete
  36. powinnaś pisać do Elle,magazyn z twoimi tekstami nabrał by wartości
    świetne rady,będę podsyłać link to tego posta wszystkim znajomym

    ReplyDelete
  37. Kupowanie mniejszej ilości rzeczy nie stanowi problemu, wielkim problemem jest dla mnie pozbycie się tego co już mam. Sentymenty, 'a może jeszcze będzie modne' i tak dalej.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Też tak miałam, ale jak już faktycznie się czegoś pozbędziesz i zobaczysz, że właściwie nie zauważasz braku, to potem jest tylko łatwiej. Ale też mam kilka rzeczy, złożonych w pudle, które chciałabym z różnych względów zatrzymać, mimo że w nich nie chodzę.

      Delete
  38. bardzo mi sie podoba to co napisalas w 9 punkcie;p

    twoj blog jest chyba jedynym ( nie liczac ryfki;p) na ktorym naprawde mozna poczytac a nie tylko: mam nowe buty od deezee.

    niewiele blogorek jest zainteresowanych komentarzami czytelniczek i nawet ich nie czytaja/ nie odpowiadaja na nie. pisza chyba tylko dla siebie;p

    dlatego moje ulubione blogi to twoj i ryfki

    moze to dlatego,ze blogerkami sa teraz glownie nastolatki ktore chca sie polansowac?

    pozdrawiam;)
    Marg

    ReplyDelete
  39. Rewelacyjny tekst, zresztą jak większość na Twoim blogu. Ja od roku systematycznie pozbywam sie zbednych rzeczy. Coś jak metoda małych kroków. Bałam się od razu rzucić na głęboką wodę więc pozbywanie sie nadmiaru rzeczy zaczełam od drobiazgów :) Bardzo wyzwalajace i pomagajace zapanować nad własną szafą.

    Pozdrawiam serdecznie,
    http://zielonakaruzela.blox.pl/html

    ReplyDelete
  40. Po pierwsze bardzo podobają mi się Twoje dżinsy! ;) A po drugie też kiedyś miałam problem z zakupami. Co prawda nie posiadałam trzech szaf ubrań, zawsze była (i jest) to tylko jedna półka w szafie i trochę rzeczy na wieszakach, z których wszystko się wysypywało, a ja narzekałam, że nie mam w czym chodzić. Od pewnego czasu zauważyłam jednak zmianę - kiedy wchodzę do sklepów, to nie mam już "o boże, boże muszę to mieć", wręcz odwrotnie, mało co mi się podoba. Po zrobieniu porządku w szafie i wyrzuceniu z niej rzeczy które trzymałam nie wiem po co, jakoś łatwiej i sprawniej jest mi się ubrać. Generalnie w nosie mam to, że tyle razy miałam już na sobie tę czy tamtą koszulę i spodenki. Chodzę tak, jak mam ochotę. Czuję, że trochę się uwolniłam od tego szału ciuchowego. Niestety nie odbija się to na moim portfelu ze względu na to, że jestem pasożytem i jeszcze, niestety, nie pracuję, ale przynajmniej mojej biednej mamie nie zawracam już głowy (i portfela ;] ). Trochę jednak boję się tego co będzie, kiedy zacznę pracować... Czy mi nie odbije i nie wpadnę w szał (zwłaszcza zakupów internetowych), bo nie ukrywam, że akurat mam słabość do wieluuu sklepów online. No cóż, życie pokaże :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja online prawie nie kupuję, bo kilka razy zdarzyło mi się przejechać - muszę wszystko dokładnie obejrzeć, przymierzyć itp., więc problem u mnie raczej nie istnieje. Trzymam kciuki:)

      Delete
  41. Zwylky zdrowy rozsadek , w kazdej dziedzinie zycia jest jak najbardziej na miescu . Powinnismy (Ty i osoby myslace jak Ty w stosunku do kupowania ubran) sie przeniesc do starych dobrych czasow kiedy upowalo sie jedna rzecz ale porzadna ktora wystarczala na kilka sezonow , zamiast na kilka dni , jak to jest w dniu dzisiejszym . Mniej jest wiecej ( jak to sie mowi ).
    Kochana jestes super , jestem taaaak wdzieczna osobie dzieki ktorej odkrylam Twojego bloga , a dzieki Twojemu blogowi innych super blogow . Chlopakow juz nie ogladam (chociaz a super) ale Ciebie nie zamiezam "sie pozbywac" , no chyba ze sama pierwsza skonczsz z blogowaniem.
    Pozdr.

    ReplyDelete
  42. Bardzo mądre przemyślenia :) całkowicie się z Tobą zgadzam. Szkoda że ja nie potrafię zrobić ze swoją szafą tego samego. Póki co ograniczam zakupy i staram się "odkrywać" stare ubrania, łączyć to co mam w nietypowe zestawienia. Mi ostatnio na Twoim blogu jakoś brakuje tylko sukienek, kiedyś miałaś posty w nich stosunkowo często, teraz wydaje mi się ze jest takich mniej, ale moze to tylko takie wrażenie :) kocham sukienki, dlatego tak lubiłam na Ciebie w nich patrzeć :)

    ReplyDelete
  43. Bardzo fajny post, teraz się przeprowadzam i tracę mnóstwo czasu i energii, ponieważ nie mogę rozstać się z lumpami, których mam ogromną ilości ;) help!!!

    :)

    ReplyDelete
  44. Dobry post-brawo! Najlepszy jest ostatni punkt nr 10 :) W pelni sie z nim zgadzam.


    http://badzprozna.blogspot.com/

    ReplyDelete
  45. Och! Właśnie dlatego czytam tego bloga. Kiedyś czytałam ich więcej, ale właściwie nie wiem po co to robiłam :P I jak wchodzę do Ciebie to aż mi serce rośnie. Elegancki wystrój bloga, sensowne (lol, chciałam napisać seksowne ;P) posty, dobrze napisane (poprawnie!) i wszystko naprawdę świetne. I takich blogów powinno być więcej :D

    ReplyDelete
  46. Tak trzymac! Sama widze po sobie, ze jak nie mam celu w zyciu, to zaczynam obrastac w przedmioty i wymyslac co by to jeszcze sie przydalo, a na wyjscie ze znajomymi szykowalabym sie jak sojka za morze ("nie mam sie w co ubrac"). Jak przyswieca nam jakis wyzszy cel (tak jakos gornolotnie zabrzmialo), to blahe sprawy staja sie mniej wazne. Pozdrawiam, Kasia

    ReplyDelete
    Replies
    1. Oooo tak, to jest zdecydowany plus. Mniej ubrań = gotowość do wyjścia w dwa razy krótszym czasie:)

      Delete
  47. Rewelacyjny wpis! Czytam Twojego bloga od kilku lat i bardzo podoba mi się ta przemiana jaką przeszłaś. Przede wszystkim dlatego, że ja od dawna mam takie nastawienie do kupowania ubrań jak i innych rzeczy, ale myślałam, że jestem jakimś odosobnionym przypadkiem :) Dlatego bardzo mi miło, że jest ktoś, kto ma podobne podejście, a jeszcze do tego tak fajnie zostało to opisane. W końcu to takie niepopularne poglądy wobec otaczającego nas konsumpcjonizmu. Trzymaj tak dalej, pozdrawiam!

    ReplyDelete
  48. Dzięki tobie też zmienil się mój stosunek do kupowania, ubrań i przedmiotów i dużo mi z tym lepiej.
    Dziękuję :) :*

    ReplyDelete
  49. Mogłabyś powiedzieć w jakim rozmiarze masz tę kurtkę? Zastanawiam się nad zakupem czegoś podobnego i naprawdę trudno mi się zdecydować czy lepiej wziąć dopasowaną, dokładnie "na rozmiar" (w końcu to krótka pilotka!), czy może luźniejszą, bardziej "napakowaną" (w końcu to kurtka, a nie T-shirt!). Byłabym wdzięczna za odpowiedź, bo widzę, że zamieniłaś się w doradczynię w sprawach zdrowego rozsądku (i mówię to bez ironii, czy złośliwości), no i oczywiście poruszasz się w tematyce ciuchowej :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Hyhy wydaje mi się, że 36, ale może też być 34, o ile Diverse ma go w swojej rozmiarówce - nie jestem pewna, bo zostawiłam ją mamie.

      Delete
    2. A gdybyś miała sama kupować, to jak byś potraktowała taką kurtkę? Wersją 1. (jak ulał), czy wersją 2. (z roztropnym dystansem)? :)

      Delete
    3. Opcja 2, zdecydowanie, zawsze mam na sobie zimą cztery swetry i w ogóle wolę luźniejsze rzeczy.

      Delete
  50. Też wpadłam na podobny pomysł jakiś czas temu. Zauważyłam, że dzięki temu nie tylko zwiększa się jakość moich zakupów (bo wole dobrze przemyslec zanim zdecyduje) ale takze i moje zadowolenie. I chociaz nadal lubie zakupy i na widok wielu rzeczy wciąż wpadam w ośli zachwyt to potrafię się opamiętać i powiedzieć sobie "ładne, ale mi niepotrzebne". Ujełaś sedno sprawy w tym tekscie. pozdrawiam;)

    ReplyDelete
  51. Jak patetycznie :P
    Zgadzam się, mniej znaczy lepiej, a poza tym im mniej mam rzeczy tym rzadziej mówię "nie mam się w co ubrać", bo doceniam walory moich ubrań i ich potencjał. Pragnę się także podzielić moją osobistą refleksją. Odkąd przestałam kupować, bo coś "jest modne", mój styl naprawdę stał się mój!(to chyba z powodu zaprzestania prenumeraty wszelkich magazynów o modzie). Fajnie jest pójść do sklepu raz na 2/3 miesiące i kupić coś naprawdę potrzebnego i świeżego, a jak się o trendach nie wie to się ich nie przestrzega. Kiedyś miałam z tym straszny problem, szczęśliwie wyrosłam z tego jak ze starych jeansów. Dodatkowy plus jest taki, że radość z takiego okazjonalnego zakupu trwa o wiele dłużej i jest większa. I od roku nie spotkałam swojego klona, co kiedyś było moim chlebem powszednim.
    Słowo na dziś to zdecydowanie "mniejwięcej" taki word play:P

    ReplyDelete
  52. nie masz kasy - nie kupujesz. Proste

    ReplyDelete
    Replies
    1. Z tym że, pomijając przypadki faktycznego ubóstwa, wiele ludzi nie ma kasy, bo pieniądze rozpływają im się na setki małych wydatków, nie mogę więc pozwolić sobie na te większe.

      Delete
  53. Bardzo ciekawe spostrzeżenia. Ja nigdy nie miałam wielu ubrań w szafie, ale było to spowodowane również małą ilością miejsca w pokoju. Zwykle ubierałam się "na sportowo". Czyli jakieś bluzy, jeansy, t-shirty. Na początku miesiąca postanowiłam, że chyba nadszedł czas na zmianę stylu. Przez kilka kolejnych miesięcy postanowiłam przeznaczać około 200-250 zł na ubrania. Powoli zaczynam pozbywać się ubrać, których nie nosiłam i zainwestowałam już w 2 pary legginsów i sukieneczkę. :) Zdecydowanie nie kupuję wszystkiego co wydaje mi się fajne. Zawsze staram się brać pod uwagę to co mam w szafie i będzie do tego pasować, lub co musiałabym dokupić... Bardzo ciekawy post. Serdecznie zapraszam do siebie na nie modowy blog. Może będziesz w stanie mi jakoś pomóc, lub masz jakieś cenne modowe rady dla osoby która dopiero zaczyna zabawę z modą. Byłabym bardzo wdzięczna. :)
    Pozdrawiam i oczywiście dodaję Twojego bloga do obserwowanych.

    ReplyDelete
  54. bardzo fajny post. Ja odkad zazcelam uprzatac swoje przedmioty czuje sie o wiele lepiej, chociaz z powodu pewnych brakow w szafie i wprowadzania udoskonalen musialam poswiecic sporo czasu na czytanie o konkretnych ubraniach, rozwiazaniach technicznych itp. jednak bylo to calkiem przyjemne, dawalo poczucie kontroli nad planowanym zakupem :)

    ReplyDelete
  55. Ach widzisz, bo to co opisujesz, to nic innego jak zmiana sposobu prowazdenia bloga - masz na tyle wyrobioną 'markę' (bo niestety w dzisiejszych czasach człowiek jest marką), że nie musisz już prowadzić bloga tematycznego (w domyśle modowego) a osobistego - publiczność bloga jest zainteresowana nie tyle tym, co masz na sobie, ale jaka jesteś, gdzie i jak żyjesz, jak spedzasz czas, co cię porusza, co inspiruje itp. I to jest cudowna zmiana statusu dla blogera, ot co!
    Dopiero wtedy może robić coś w 100% zgodnego z własną wolą i przekonaniem. To na pewno daje frajdy. Jedyny warunek - trzeba mieć charyzmę, której Tobie nie brak absolutnie.

    To mówiłam ja, czytelniczka wierna ;)
    Ilona (Lona)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Hmhmhm może coś w tym jest, jednak mam wrażenie, że bloger może robić coś w 100% zgodnego z własną wolą i przekonaniem, kiedy tylko ma na to ochotę. A jeżeli czyjś "lifestyle" jest na tyle ciekawy, żeby zaintrygować czytelnika, to nie widzę problemu w prowadzeniu takiego bloga od początku. Dzięki wielkie za miłe słowa!

      Delete
  56. Oj Asiu, podziwiam Cię tym bardziej, że wiem jak trudno jest po prostu najzwyczajniej w świecie zacząć KUPOWAĆ MNIEJ!

    Widzę jak mocno działa na mnie przemysł reklamowy nadbudowany nad światem mody. Nie potrafię jeszcze zwalczyć pokusy kupienia kolejnej "super trendy" rzeczy, chociaż wiem, że gdybym jej wcześniej nie zobaczyła w reklamie, nawet nie zwróciłabym na nią uwagi. Później cieszę się, że mam tę rzecz przez jakieś 2 dni. I znowu muszę kupić coś nowego.

    Mam mniej więcej określony swój styl i niby staram się go trzymać ale czasami dorwę jakąś rzecz, która jest "taaaakaa piękna, że muszę ją mieć, mimo, że nie pasuje do niczego co mam w szafie" ... Masz może jakiś sposób jak się wyrwać z tego błędnego koła? :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Chyba wszystkie moje pomysły w tym temacie opisałam w tych dwóch postach:

      http://styledigger.blogspot.co.uk/2012/07/but-friday-never-hesitate.html

      http://styledigger.blogspot.co.uk/2012/07/shopping-guide-galeria-krakowska.html

      ale jak coś mi jeszcze przyjdzie do głowy, to na pewno napiszę!

      Delete
  57. Powiem ci , że twój post o wyrzucaniu rzeczy z szafy (dawno, dawno temu)
    zainspirował mnie. Nie tylko pozbyłam się sterty ubrań, które być może komuś lepiej posłużą (tak - allegro przydatna sprawa) ale ... W listopadzie rozpoczęłam detoks . Oczywiście tak jak zwykle na początku miesiąca kupiłam ulubione magazyny , Kinga kusi żeby otworzyć , ale nie otworzę do soboty ! Julia R. R . czeka jeszcze zapakowana w folii! Przez ten miesiąc szerokim łukiem omijałam centra handlowe , szperaki i wszelkie inspiracje - co prawda blogerzy na fb nie dają o sobie zapomnieć , ale starałam się być asertywna i nie odwiedzać ich stron. Potrzebowałam takiego oczyszczenia, chwili z dala od reklam, całego masowego szału na najmodniejsze dodatki badziewnych sieciówek. Jeszcze jakieś 1,5 miesiąca temu codziennie musiałam przejrzeć magazyn , zobaczyć co kto jak nosi i jaki to kolor w tym sezonie jest nową czernią. Przez ten prawie miesiąc przekonałam się , że wcale nie potrzebuję tony magazynów by wybrać pasujący do stroju odcień skarpetek. Poprzez odstawienie modowej prasy czuję się na prawdę jakaś taka lżejsza , nie czuje jakiejś tam presji by kupić to, tamto, takie coś założyć, na takie coś oszczędzać , no i moje oceny w szkole się poprawiły .. :P Dziś , gdy twój post poleciła pani K.K.P. musiałam wejść i zobaczyć co tam takiego ciekawego naskrobałaś , trudno złamałam wewnętrzne postanowienie , ale w sumie to po części dzięki tobie to postanowienie powstało , tak więc wszystko gra. Gdy czytam twój dzisiejszy wpis na mojej twarzy pojawia się uśmiech i cień nadziei , że i mnie w końcu to wszystko spodka - luz w szafie , poukładane ubrania , wiem gdzie wszystko leży itp . Dziękuję za otworzenie mi oczu i życzę powodzenia!
    A.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Super, naprawdę bardzo się cieszę, dzięki wielkie i powodzenia!

      Delete
  58. Bardzo mądrze napisane. Muszę przyznać, że zaczynam również zaczynam kupować rozważniej i bardziej doceniam to co mam od kiedy mieszkam w Londynie. I nie chodzi nawet o samo oszczędzanie. Myślę, że to jest to, co nazywane jest dorosłością. Wartościowanie.
    xxx

    ReplyDelete
  59. kurde, mocno daje do myslenia. ja mam ten problem z kosmetykami, ktore walaja sie po calym domu i sa kompletnie nie uzywane albo nie pasujace ale kupione w chwili 'potrzeby'. Setny tusz albo krem. Mam zamiar zredukowac wszystkie te rzeczy do tych ktorych uzywam b sa mi potrzebne. Pracuje w szpitalu wiec nie uzywam lakerow do paznokci i nie maluje sie na kolorowo (w dni wolne zas nie mam czasu i jest ich zbyt malo) wiec moj makijaz ulegl totalnej zmianie. Z ubraniami czy butami tez mam podobny problem jednak musze nauczyc sie kupowac rozsadnie (to moja wada, jestem w goracej wodzie kapana). Masz jakis sposob na dobbieranie odpowiednich ubran (chodzi tu o tzw baze ubran) ?? Jakbys cos napisala o tym blabym mega wdzieczna ! :)

    Pozdrawiam serdecznie, Dominika:)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Hej Dominika, na razie mogę podrzucić Ci tego posta http://styledigger.blogspot.co.uk/2012/10/how-to-find-your-style.html , powinien być pomocny, a jak coś jeszcze sensownego przyjdzie mi do głowy, na pewno napiszę.

      Delete
  60. Konsumpcjonizmowi mówimy "NIE!". Jesteś świetna, Joanno.
    Kot Lama

    ReplyDelete
  61. Jesteś moją ulubioną blogerką - m.in. właśnie dzięki takim postom jak ten, bo pokazują, że poza umiejętnością ciekawego ubrania się, potrafisz także mądrze i ciekawie pisać, co moim zdaniem jest niestety rzadkością na modowych blogach. Wiele blogów z czasem zamienia się w tablice reklamowe, przez co odechciewa się je oglądać (o czytaniu nie wspominam, bo zwykle nie za bardzo jest co czytać), z Twoim blogiem jest odwrotnie - z dobrego stał się bardzo dobry i to pod każdym względem. Pozdrawiam Cię :)

    ReplyDelete
  62. Zgadzam się z tym co piszesz. Twój blog jest teraz dla mnie tak ciekawy jak nigdy przedtem, a czytam go już co najmniej 3 lata. Jak dla mnie Twoje zestawy są teraz dużo zwyczajniejsze i codzienne, ale paradoksalnie też o wiele ciekawsze.

    Ula

    ReplyDelete
  63. bardzo interesujący post. Zauważam u siebie podobne zmiany, nie chce kupować już wszystkiego i tylko po to by kupowac, staram sie teraz wybierac takie ubrania, ktore po pierwsze pasuja do mnie,a po drugie sa uniwersalne i dobre jakosciowo i można z nimi storzyć mnóstwo kombinacji. Nie wiem czy to kwestia wieku czy o co chodzi, ale nawet mi sie to podoba, bo mozna spoooro zaoszczędzić. Lubię cie za twoje kapelusze.

    ReplyDelete
  64. Pod niemal każdym z Twoich wpisów w ostatnim czasie mam ochotę komentować "o rety, masz rację, ale fajny wpis" - hamuję się bo nie chcę zaśmiecać ci bloga, ale uwierz, że naprawdę jesteś ewenementem pośród blogów. Chyba to jest jedyny (w każdym razie nie znam więcej) blogów modowych na którym dostaję wyraźny komunikat "być" zamiast "mieć" - myślę, że zgodzisz się z tym. W zasadzie stworzyłaś nową kategorię blogera - filozof mody ;) 3mam kciuki i uwielbiam. Powodzenia!
    hania

    ReplyDelete
  65. Czytam Twojego bloga gdzieś od ponad roku i jestem pod wielkim wrażeniem. Już na początku mi się bardzo podobało, ale teraz ta dojrzałość jaka emanuje jest niezwykle inspirująca!!! Rewelacja :D Pozdrawiam :D

    ReplyDelete
  66. AAA, ktoś normalny, chce Cię poznać! Musisz być fantastycznie interesująca osobą.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Z tą normalnością to bym nie przesadzała, nie umiem otwierać puszek, lunatykuję i myję banany przed zjedzeniem.

      Delete
    2. Czyli jesteś normalna ;) Ja oprócz mycia bananów przed zjedzeniem, odcinam również ich końcówki

      Delete
    3. a ja brak 'umiejetnosci' otwarcia puszki zwalam na leworecznosc i zbieram wtedy b.poirytowane spojrzenia ;)

      Dla mnie motywacja do niezagracania przestrzeni wlasnej jest kolejna, planowana przeprowadzka - to dziala! :)

      Delete
  67. aaa, ktoś normalny, chcę Cię poznać! Musisz byc fantastycznie ciekawą osobą!

    ReplyDelete
  68. Hej:) Uwielbiam Twoje posty z serii "mniej znaczy więcej". są bardzo pomocne, inspirujące, fajnie napisane! Od jakiegoś czasu sama pracuję nad swoją szafą, z niektórymi rzeczami ciężko jest się rozstać, ale staram się mieć w głowie zdanie, że to rzeczy mają służyć nam, a nie my rzeczom;)

    Mam jeszcze pytanie co do akcji "zdjęcie dnia" - codziennie wrzuca się jedno zdjęcie, wykonane akurat tego konkretnego dnia czy można wrzucac jakieś "starocie"? :)

    Małgosia

    ReplyDelete
    Replies
    1. Hej Małgosia, dzięki za miłe słowa! Możesz zrobić co tylko chcesz, ale dla mnie cały sens projektu leży w robieniu zdjęć. Zaczęłam go, bo miałam poczucie że za dużo oglądam, zbyt mało sama wytwarzam. Ale najważniejsze żeby odpowiadał Twoim potrzebom/zajawkom.

      Delete
  69. Przede wszystkim gratuluję, że dopięłaś swego :) najbardziej podoba mi się punkt ósmy, to jest dokładnie to samo o czym sama zawsze myślałam!

    ReplyDelete
  70. Asiu, dziękuję Ci za tak mądrego bloga. Dziękuję, że mogę na niego wejść i podziwiać inteligentne rozwiązania. Dziękuję, że po przeczytaniu i obejrzeniu posta nie czuję się "gorsza", bo nie stać mnie na 5 par nowych butów w jednym miesiącu. Zazdroszczę Ci jednej rzeczy - tego, że masz fundusze na podróżowanie, zwiedzanie nowych krajów, miejsc, poznawanie nowych ludzi, ich kultury i przekonań.
    Kiedyś bardzo chciałam blogować, pokazać się innym z mojej strony. Chciałabym nadal. Jednak pragnęłabym i życzę tego sobie, aby mój blog też, tak jak Twój nie był "próżny". Cieszę się, że robisz też coś innego od "wdzięczenia" i "pokazywania się".
    Pozdrawiam, Asia.

    ReplyDelete
  71. Dzięki temu wpisowi i zasadom wreszcie zmobilizuję się do porządku! Od 3 miesięcy obiecuję, że jutro nastąpi ten dzień, gdzie wyrzucę ze swojej szafy masę niepotrzebnych, nienoszonych od lat ciuchów i pozostawię tylko te wygodne, które noszę na co dzień, lubię, ba, a nawet projektuję dla innych :) Wymawiam się brakiem czasu, ale po takiej dawce "przykazań" i jeszcze potwierdzeniu, że to działa, zabieram się za swoją, pękającą (dosłownie) szafę!Dzięki ;)

    ReplyDelete
  72. Już dawno Ci pisałam, jak bardzo podziwiam Twoje podejście, a teraz o dziwo... sama zaczęłam je stosować! Owszem, kupuję czasem drobiazgi za otrzymane vouchery (choć zwykle starcza mi na parę rajstop, a ładnych rajstop nigdy za wiele), ale zauważyłam, że przy zimowych zakupach nie potrzebuję tysiąca rzeczy... Ba! Myślę jak pozbyć się tych, których nie noszę, choć są ładne i jak je zastąpić czymś, co mi się przyda bardziej niż zapomniana, urocza bluzeczka z koronki (czy coś takiego).
    Dziękuję Ci za te posty :) Zdecydowanie jesteś w mojej topce blogerek (haha), własne dzięki temu, że jesteś taka autentyczna i nie na siłę. Pozdrawiam z Krakowa! :)

    ReplyDelete
  73. Kolejny raz przeczytałam z zaciekawieniem cały tekst, z zaciekawieniem to mało powiedziane, pochłonął mnie całkowicie. Zwłaszcza, że sama mam ostatnio bardzo podobne tematy rozmyślań [punkt 6 i cała ta przerażająca mania posiadania wśród blogerek].

    ReplyDelete
  74. Kolejny inspirujący post :) zgadzam się, że ograniczanie takich szalonych zakupów daje sporo satysfakcji. W takich sytuacjach mam chyba tylko problem z książkami, bo uwielbiam się nimi otaczać, a nasza krakowska Rajska osaczona wszystkimi studentami często bezradnie rozkłada ręce wobec moich poszukiwań. A tak, wszystko na miejscu, ważne fragmenty pozaznaczane i szafa gra.

    ReplyDelete
  75. Kiedyś od czasu do czasu podglądałam co masz na sobie, teraz systematycznie śledzę co naskrobiesz, sfotografujesz :) Dla mnie zmiana na wielki plus ;) Pozdrawiam

    ReplyDelete
  76. Zacznę od cytatu: "...Blogowanie stało się dużo bardziej ekscytujące i zdecydowanie lepiej się w takiej konwencji odnajduję, promowane na blogu wartości pokrywają się z moimi przekonaniami." Asiu, pod tym stwierdzeniem mogę podpisać się używając wszystkich paluszków u rąk. Jest to bardzo piękne i mądre zdanie, które bardzo chciałabym zaanektować do mojego bloga. Tzn. już to zrobiłam, tylko o tym nie mówiłam:) Myślę, że wiele blogów pokazuje coś co nie do końca jest zgodne z przekonaniami ich autorów/autorek. W Polsce bardzo brakuje mi blogów lifestylowych, takich typowych, które mimo tekstów o modzie pokazują jeszcze coś: podróże, pasje, życie codzienne, sztukę, wzornictwo. W czytniku mam głównie blogi ze Stanów/WB/Nowej Zelandii/Republiki Południowej Afryki/Skandynawii. Mam nadzieję, że taki blog jak Twój otworzy ludziom oczy, że nie samą modą człowiek żyje;) A co do zmian w kupowaniu: mam bardzo podobnie i strasznie cieszę się z tego, że w końcu zaczęłam kupować to CO NAPRAWDĘ mi się podoba, co będę nosić, trochę dłużej niż jeden sezon. Przynajmniej mam taką nadzieję.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Zaraz się do Ciebie po te blogi zgłoszę, dzięki Aga!:)

      Delete
  77. Joasiu, bardzo Ci dziękuję za wpisy z tej kategorii, dzięki Tobie, Twoim wskazówkom, już w maju rozpoczęłam porządkowanie szafy i kompletowanie nowej bazy i choć na razie popełniam błędy i zdarza mi się kupić to, co później okazuje się zupełnie nietrafione, dzięki Tobie odważyłam się nie ustawać w poszukiwaniach brązowego wełnianego płaszcza i znalazłam. Potraktowałam to jako inwestycję. Dziś także wywaliłam na podłogę pół szafy... Dziękuję! Otwierasz oczy!

    ReplyDelete
  78. Ktoś, kto jest stałym czytelnikiem nie mógł nie zauważyć tej zmiany bo naprawdę jest wyraźna i jak najbardziej pozytywna. W ogóle to pamiętam, że kiedyś na stronach na których ludzie wyżywają się i nabijają z Szafiarek nie raz przewijał się Twój nick, a teraz ze święcą szukać negatywnego komentarza na Twoim blogu, a co dopiero gdzie indziej!

    Czy wiesz co i kiedy wpłynęło na to, że Twoje podejście tak się zmieniło? Co sprawiło, że blog zaczął iść w innym kierunku?

    P.S. "co nie sprawia, że jest mi głupio opowiadać o blogu nowym znajomym." - ja chyba po dzień dzisiejszy wstydzę się swojego bloga. Wspominać o nim mogę, ale przed dzieleniem się adresem ze znajomymi mam już większe opory;).

    ReplyDelete
    Replies
    1. Też nie rzucam adresem na pierwszym spotkaniu, zwykle ludzie sami odkrywają jak dodają mnie na FB:) Nie mam pojęcia, chyba zaczęła przerażać mnie ilość i jakość ubrań i treści jakie widziałam u siebie/w okół siebie :)

      Delete
  79. bardzo fajnie, ale to już było, było, było! Naprawdę, mam wrażenie że to już któryś z rzędu post o tym samym i właśnie kipi wspomnianym przez Ciebie 'ja, ja, ja'. Mimo tego zgadzam się w całej rozciągłości, wolność jest o lata świetlne lepsza niż ciągłe sprawianie sobie materialnych przyjemności, rozumiem, co czujesz! Zawsze z ciekawością czytam/oglądam posty niezwiązane z modą i bardzo je doceniam, ale pamiętaj, że pisanie w każdej notce o tym, jak bardzo idzie się pod prąd, też staje się nudne (i czasem odrobinę pretensjonalne, chociaż w swojej blogowej manierze jesteś na tyle skromna, że nie jest to takie ważne). Pozdrowienia!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Zgadzam się, to już wałkowanie w kółko tego samego. Trudno się nie zgodzić z tym, że bezmyślne kupowanie coraz to nowych rzeczy nie ma sensu, ale czekam już na nowy temat na blogu :)

      Delete
    2. dzięki za opinię, jednak skoro można latami prowadzić bloga o kupowaniu, to ja wychodzę z założenia, że można cyklicznie pisać o niekupowaniu. odzew, z jakim spotykają się posty, zdaje się to potwierdzać. dzięki jeszcze raz, pozdrowienia!

      Delete
  80. Zgadzam się z każdym słowem które napisałaś (szczególnie zainteresował mnie punkt 8 - moje moje haha), przyznam szczerze, że kiedyś wchodziłam na Twojego bloga tak po prostu od czasu do czasu, a teraz nie moge się doczekać każdego posta, pięknym zdjęć i miejsc, o których marze, że kiedyś tam pojadę, tam wejdę! zawsze uważałam, że blogi prezentujące codzienną modę są dużo lepsze, gdyż przeciętny człowiek odwiedzający go może się na prawdę zainspirować i ubrać się podobnie następnego dnia! a jak się widzi piękne suknie, szpilki i toczki i nie wiem co jeszcze, to może i powiesz sobie to 'wow extra', ale pewnie nic z tego więcej nie wyniesiesz!
    trzymaj tak dalej Asia! xx

    ReplyDelete
    Replies
    1. >>>Zgadzam się z każdym słowem które napisałaś (szczególnie zainteresował mnie punkt 8 - moje moje haha), przyznam szczerze, że kiedyś wchodziłam na Twojego bloga tak po prostu od czasu do czasu, a teraz nie moge się doczekać każdego posta, pięknym zdjęć i miejsc, o których marze, że kiedyś tam pojadę, tam wejdę! <<<

      dokładnie to miałam napisać, więc się podpinam pod koleżankę ;) bo teraz Joanno to jest dziennikarstwo a nie próżna parada ;)
      serio szkoda że nie bardzo mam czas pousuwać (nie bardzo nawet wiem jak) z mojego kokpitu bloggera niektórych dodanych blogerek.. ale z drugiej strony, to dzięki nim pewnie, gdy widzę Twojego posta, czuję ulgę i ekscytację ;).

      Pozdrawiam, Justyna

      Delete
  81. Nigdy nie popadałam w szaleństwo zakupowe jeśli chodziło o sieciówki, ale inaczej ma się sprawa z lumpeksami tam przeobrażam się w kogoś innego nagle ze skąpca stawałam się nałogową zakupoholiczką no bo jak tu czegoś nie kupić jak wszystko jest takie tanie? Jednak gdyby przeliczyć miesięczne wydatki na takie szaleństwa ... oj byłoby niemiło. Myślę, że przez takie rozsądne zakupy łatwiej ukształtować własny styl, nie podążasz za trendami, bo chcesz, żeby coś Ci się podobało jeszcze długi czas. W tamtym roku kupiłam sobie 'super modne' czerwone rurki, których teraz nie noszę, bo przecież ja nie lubię czerwonego koloru !

    ReplyDelete
  82. jak już Ci wcześniej pisałam, doszłam do podobnych, jak nie takich samych wniosków. I czuje się wolna, może to śmieszne, ale otwieram szafę i zaglądam do niej z radością, a nie jak poprzednio z przerażeniem,nie wiedząc,co na siebie włożyć. Teraz jest przejrzyście, panuje ład i porządek, a przede wszystkim odzwierciedla mnie!!!

    ReplyDelete
  83. Swietnie napisane/powiedziane. Ja swoje nawrocenie w kwestii ilosci ubran (mysle ze to dobre okreslenie) przezylam dwa lata temu w trakcie przeprowadzki i remontu. Chwilowo zatrzymalam sie u szwagierki z plecakiem kilku ubran...z tym ze te"chwilowo" zamienilo sie w 3 miesiace. I okazalo sie, ze przezylam majac 2 pary spodni, 3 bluzki i 2 swetry oraz 1bluze. Nawet nie sadzilam ze tyle kombinacji z tego mozna zrobic :-) a ile mialam radosci jak po tych 3miesiacach witalam sie z moimi dawno nie widzianymi szmatkami :-) wtedy zrozumialam ze nie potrzebuje nieograniczonej ilosci ubran, tylko kilka ulubionych i jest ok.
    Drugie nawrocenie przeszlam w tym roku, kiedy po stracie bliskiej osoby przez pol roku nosilam sie w czerni. Wczesniej kochalam kolor,printy im wiecej tym lepiej. Po kilku miesiacach w jednej tonacji ponownie poczulam, ze uwolnilam sie od presji wlasnej szafy.
    Pozdrawiam i do poczytania:-)

    ReplyDelete
  84. Asiu - jako, że czytam Cię już bardzo długo, pamiętam, gdy w jednym z postów wspomniałaś, że zaczynasz kupować wyłącznie skórzane torebki (to było w czasu prawdziwego rozwkitu szafiarstwa). Pomyśłałam sobie - niezłe postanowienie, hahaha, burżujka jedna, skórzane torebki, zachciało się...;) Czas płynął, wciąż czytałam Twojego bloga i w końcu kupiłam swoją pierwszą skórzaną torebkę. I wtedy wszystko zrozumiałam - to nie sztuka kupować co miesiąc nową śliczną torebeczkę za 129,99 zł, która niechybnie nie będzie już taka fajna, sztuką jest znaleźć tę jedyną, skórzaną, dobrej jakości, idealnie do nas pasującą, niekoniecznie z zary, być może z jakieś małej manufaktury, a niechby nawet raz na kilka lat. I tej zasady trzymam się bardzo mocno, a Twoje posty o "slow fashion" tylko mnie utwierdzają w słuszności tego rozumowania. Dziękuję (moja szafa również;) i pozdrawiam serdecznie:))))

    ReplyDelete
  85. To ja chyba będę kolejną osobą, która napisze Ci (mam nadzieję) jakiś pełniejszy i bardziej wartościowy komentarz. Po prostu uwielbiam Twoje posty na temat rozsądku w zakupach, bo mam podobne podejście do tematu- Ty o tym piszesz, na dodatek ładnie ubierając to w słowa. To ograniczenie się w kupowaniu sprawia, że bardziej doceniamy pojedyncze rzeczy, jesteśmy bardziej kreatywni- bo nie sztuką jest z 500 rzeczy zrobić kilka super zestawów, wiadomo, że będą różne, ale z mniejszej ilości ubrań, stworzyć różne zestawy podrasowane jakimiś dodatkami, co tak naprawdę tworzy ciekawy styl.
    Na zdjęciach z dziś bardzo mi się podobasz, zestaw nie jest niby szczególnie odkrywczy- jeansy, obcasy, kożuszek, ale w Twoim wydaniu, doprawionym osobowością, wygląda świetnie i sprawia, że m.in. dlatego jesteś jedną z moich ulubionych blogerek. ;)

    ReplyDelete
  86. Twój blog jest perfekcyjny w każdym calu - ale pewnie już o tym setki razy słyszałaś. Bardzo dobre jakościowo zdjęcia (oklaski dla Mamy), świetne teksty (skoro dość długi, a przeczytany z zapartym tchem znaczy, że świetny!), piękne stylizacje a w tym wszystkim ta Twoja szczerość i wspaniałe podejście do tematu:) I stąd też pojawia się moje pytanie - naprawdę miewasz/miewałaś problem informowania znajomych o swojej działalności? Bardzo mnie to interesuje:)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziękuję! Nieee, wszyscy moi znajomi od samego początku wiedzą o blogu, tylko zawsze jak ktoś nowy go odkrywał, to miałam potrzebę tłumaczenia że to nie tak że ja tylko te szmatki i szmatki - teraz już tak nie mam:)

      Delete
  87. Świetny post, lubię czytać, oglądać Twojego bloga, bo jest interesujący z tego względu, że nie zawiera tylko relacji, opisu outfitów z kolacji, spaceru, śniadania z koleżanką;) Myślę, że to my kierujemy swoim blogami, tym co piszemy, pokazujemy i właśnie od tego zależy jakich czytelników będziemy miały.. takich którzy wpadną i napiszą 'fajna sukienka' albo takich, którzy przczytają post i pomyślą, kurcze dziewczyna wie o czym mówi, podoba mi się to, ma fajne spojrzenie na rzeczywistość, na pewno wrócę:)pozdrawiam Rene

    ReplyDelete
  88. Zacznę od stylizacji... Bardzo mi się podobają Twoje spodnie i kożuszek, ach! A co do tego co napisałaś... Czytając wszystkie 10 punktów zauważalna jest Twoja zmiana, Twoje podejście tak jak sama mówisz do siebie, do zakupów i to jest wspaniałe. Bo... zmiany same w sobie są wspaniałe :)

    ReplyDelete
  89. nadal mi ciężko, ale ostatnio coraz bardziej idę w tym kierunku

    ReplyDelete
  90. Bardzo lubie czytac twoje posty i patrzec na zdjecia....tak jak mowisz, blog moze miec bardziej rozbudowana forme, opisywac rzeczywistosc, dotyczyc podrozy, innych ludzi, twoich przemyslen. Mam dosyc, naprawde dosyc blogow JA JA JA JA i moje zakupy i moj lajfstajl i co zjadlam na obiad i popatrzcie na moj instagram i na moje nowe kosmetyki, a zgadnijcie co jest w tej paczce co przyniosl kurier. Konsumpcjonistyczne i rozbuchane ego, zadnej glebi, zadnej mysli ktora sie mozna zainspirowac, wziac dla siebie. Bardzo cenie sobie twoje podejscie do mody i zycia, mam takie wrazenie ze rzeczywiscie twoj blog jest autentyczny. Ze nie starasz sie na sile, nie ma tu spiny i fejku.

    ReplyDelete
    Replies
    1. A dziękuję bardzo, chociaż myślę że akurat "lajfstajlu" u mnie sporo - z drugiej strony zależy pewnie jak zdefiniujemy to pojęcie. Pozdrowienia!

      Delete
    2. Pojęcie "lifestyle'u" chyba się nieco spaczyło przez nawałnicę blogów nie mających wiele wspólnego z lifestyle'm... u Ciebie można znaleźć ten dobry, nieco klasyczny, ale w nowej odsłonie. Nie opowiadasz o swoim prywatnym życiu za dużo, czasem wrzucisz zdjęcie ze znajomymi (obcokrajowcami!), niedawno przedstawiłaś blogosferze swoją przyjaciółkę, czasem powiesz coś o studiach... zachowujesz prywatność i to jest dobre, a jednak te podróże, to przybliżanie czytelnikom magicznych miejsc w Polsce, zwłaszcza Krakowie, na świecie... super, extra. Nie wiem, skąd bierzesz te pomysły, ale pisz dalej i więcej!:*

      Delete
  91. podoba mi się ten post,a chyba najbardziej punkt w poczuciem 'lekkości'.. dokładnie to przeciążenie poczułam w momencie, kiedy z Polski przyjechały do mnie wszystkie kartony z ciuchami i nawet nie miałam ich ochoty otwierac. ba, pytałam samą siebie, co właściwie może w nich wszystkich być? Bez czego dałam sobie radę 1,5 miesiaca.. po tym zrobiłam drugie oczyszczanie szafy, na początek uzbierała się wypakowana po brzegi wielka torba. no i w nowych zakupach stawiam w 100% na jakość.

    ReplyDelete
  92. Tak, zdrowy rozsądek, to powinniśmy pielęgnować w dzisiejszych czasach. Troszkę się towarzystwo zachłysnęło posiadaniem. Ciekawa jestem Twojej opinii na temat filmu Samsara.

    ReplyDelete
  93. Kurcze, a mnie cała tabliczka czekolady uszczęśliwia najbardziej. It's guilty pleasure!

    ReplyDelete
  94. Okazuje się, że nieświadomie też zaczynam stosować się do podobnego toku myślenia odnośnie ubrań, choć przyznam, że ta cała tabliczka czekolady mimo wszystko ma swoją moc. :)

    ReplyDelete
  95. Artykul jest super :D !! Jestes na Instagramie ???
    Jola ;)

    ReplyDelete
  96. bardzo przyjemnie czytało się cały post i te rady są naprawdę pomocne. muszę zacząć się do nich stosować :)

    ReplyDelete
  97. co tu dużo mówić, przyjemnie się czyta bo dobrze gadasz ;))

    ReplyDelete
  98. Witaj :)
    Odzywam się u Ciebie chyba pierwszy raz, pomimo faktu, że dosyć długo śledzę Twojego bloga. W głównej mierze przyczynia się do tego to, że więcej i ciekawiej mogę się wypowiedzieć na blogach książkowych, a napisanie komentarza "podoba mi się" lub "nie podoba" nie wnosi niczego sensownego, a tylko zaśmieca blogosferę.
    W związku z tym pierwszym komentarzem chciałabym Ci pogratulować tej ogromnej zmiany, która obserwuję z postu na post. Może nie zawsze zgadzam się z Tobą w kwestii ubioru, rzecz ludzka, ale zawsze zaczytuję się w Twoich wpisach. Widzę, jak odkrywasz magię i zasoby swojego bloga i jak potrafisz to wykorzystać. Gratuluję zmiany życia, przede wszystkim dlatego, że uzależniamy się od rzeczy, nadajemy im wartość, łączymy z sentymentem, a potem ciężko się z nim rozstać. Prawda jest taka, że do wszystkiego powinno podchodzić się ze zdrowym rozsądkiem.
    Mnie osobiście martwi ta gonitwa za współpracą, przez co blogerki, które odwiedzam, tracą na wartości. Zaczynają motać, zamawiają wszystko, co leci, nie potrafią tego łączyć, ilości wpisów na miesiąc przekraczają normalne, zdrowe statystyki, a to wszystko napędzający się marketing. Ludzie pogubili się w zachłanności. Oby obudzili się, zanim będzie za późno.

    Pozdrawiam
    Magda Saczuk

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziękuję! Najsmutniejsze jest to, że wiele z blogów zasypanych reklamami nie przynosi ich autorom najmniejszych korzyści finansowych.

      Delete
  99. Po pierwsze- cześć ! :)
    Chciałam zwrócić uwagę na temat 'zarabiania na blogu'- fajnie, że sama o tym napisałaś, bo mam wrażenie, że dla niektórych blogerek to temat, na który nie powinno się rozmawiać. Jasne, że wszystko ma swoje granice, nieodpowiednie jest pytanie np ile się zarabia na miesiąc, ale też nie wydaje mi się, żeby temat traktować sam w sobie jako tabu. Bo nie ma co zaprzeczać- niektóre dziewczyny się z blogów utrzymują, a wstydzą się tego (?)- sama nie wiem jak to nazwać. A to normalna działalność, pokazuje się to w czym jest się dobrym i się na tym zarabia. Normalna sprawa skoro się poświęca na to swój czas i środki. Ale też z drugiej strony nie rozumiem oburzenia niektórych czytelników blogów, że ktoś może mieć ze zwykłych "przebieranek" konkretne pieniądze. Raz, te przebieranki to wcale nie jest łatwa praca ( chcąc oczywiście reprezentować pewien poziom), dwa dlaczego ma wykonywać tę pracę za darmo? Nie chcę pisać, że to wszystko zazdrość, bo teraz wszystko się tłumaczy zazdrością, ale coś chyba w tym jest. I myślę, że niektórym nie mieści się w głowach, że można traktować prowadzenie bloga jako pracę, tymczasową czy też stałą zależy, wydaje mi się, że w obecnych czasach takie " wirtualne" miejsca pracy będą rosły jak grzyby po deszczu.
    I na koniec chciałam zaznaczyć, że zdaję sobie sprawę, że blogi modowe są w głównej mierze zakładane przez pasjonatki, że jest to forma hobby, a nie tylko dla pieniędzy czy też darmowych ubrań.
    Chciałabym żeby było więcej takich blogów jak Twój, z estetycznymi zdjęciami, stylizacjami na poziomie, z ciekawymi wpisami i ze zdroworozsądkowym podejściem do tego tematu. Masz po prostu dystans do tego co robisz i to widać, a mi się to bardzo podoba.

    Pozdrawiam,
    Natalia

    ps. Strój z tego wpisu jest rewelacyjny ;-)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziękuję bardzo! Nie spotkałam się chyba jeszcze z wypieraniem się zarabiania na blogu, zdecydowanie nietypowe podejście do sprawy:)

      Delete
  100. Twój blog ewoluuje w odwrotnym kierunku, niż reszta tego typu popolarnych przedsięwzięć. Inne blogerki zasypują postami, w których cena i ilość ubrań rośnie wraz z popularnością bloga. Internet sprawił, że można zdobyć każdy ostatni krzyk mody. Sztuka w tym wszytskim się nie pogubić, olać "must have" i pokazywać styl, w którym ubrania są dodatkiem do osobowości, a nie na odwrót. Zachowaj ten dystans, rozwijaj się dalej. Bardzo wartościowa stronka w zalewie cekinów i ćwieków!!

    ReplyDelete
  101. Ojej jak cudownie - przeczytać tak rozsądnie napisany, szczery, podsumowujący Twoją małą przemianę post. Aż wraca wiara w ludzi i blogi, bo czasami człowiek ma już dość tego fatalnego konsumpcjonizmu, gadaniu o ciuchach , zawsze mnie to krępowało, mimo wszystko skupianie się na posiadaniu jest próżne.Moda jest fascynująca, inspirująca i dodaje skrzydeł, ale nie powinna przybierać tak egoistycznej postaci jaką widuje się teraz.
    Minimalizm - masz rację, jest często też źle rozumiany, idąc za znowu "modą" na wszystko co inne, blogerki obnoszą się z jakością rzeczy, z rzeczami, rzeczami i jeszcze raz rzeczami, to odbiera minimalizm. Blog musi mieć duszę, być obrazem osobowości tak jak to co zakładamy, jest oknem na naszą osobowością, ale nie całkowicie, nie pokazuje przecież naszego całego charakteru, nie obnaża naszych uczuć doszczętnie i to w tej sztuce jest właśnie najpiękniejsze.
    Chyba troszkę przesadziłam z tą poezją :D W każdym razie pozdrawiam i trzymaj tak dalej.

    ReplyDelete
  102. a ja CI daje wielki plus za odpowiadanie na komentarze. niektorzy bloggerzy wcale tego nie robia.
    kalina

    ReplyDelete
  103. 1. Ale buty!
    2. Zainspirowalas mnie. Chyba zrobie sobie na nowy rok prawdziwy porzadek w szafie. Zostawiajac nie to co w moim rozmiarze, tylko to co chetnie zakladm. Poki co nawet ladnie poskladane rzeczy nie daja sie znalezc w tlumie a to zly znak.
    3. Ktos wie gdzie mozna kupic baletki? Nie zebym tanczyla, po prstu potrzebne mi te klasyczne biale,z brazowa podeszwa, zamiast balerin, ktore sa cudowne, ale nie po domu.

    ReplyDelete
  104. I think this is great. I had the shopping dilemma when I attempted to create a fashion blog. It was too stressful to keep up with the trends so I just stopped. As I found my own sense of style, I've realized that you don't need to buy clothes and accessories all the time, you just have to have key pieces. I'm glad that you have addressed this on your blog. Kudos!!

    ReplyDelete
  105. Nie wiem czy miałaś już styczność z nowym batmanem, ale powiem ci że dla mnie wyglądasz jak Bane. W każdym bądź razie dla mnie pozytyw. I bardzo podoba mi się twoje ograniczenie dzięki temu uwagę zwracają bardziej twoje zdjęcia i wpisy, a strój jest pięknym uzupełnieniem całości. Tak czy siak coraz milej i częściej tu wracam więc tak trzymaj! ;)

    ReplyDelete
  106. bardzo mi się podoba Twój nowy, dojżały styl. I naprawdę, naprawdę bym chciała więcej postów (mówię o wszystkich blogach, nie tylko Twoim) w których łączy się rzezy kilka razy. Np nowy sweter i trzy kolejne notki o tym jak go stylizować. Męczące jest u blogerek traktowanie postów modowych jako "haul" i pokazywanie najnowszych zakupów, które pojawiają się w jednej jedynej notce i lądują na dnie szafy, bo są trudne do połączenia. To jest trochę dołujące, mnie nie stać na kupowanie co tydzień nowej rzeczy, a na blogach szukam inspiracji jak połączyć rzeczy już znane. Może zastanów się nad taką serią: jedna rzecz - kilka wcieleń? :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Asia zrobiła taką serię w 2009 roku, gdy zdawała maturę.

      Delete
  107. święta prawda, w 100 % się z Tobą zgadzam. Jednak ciężko pozbyć się starych nawyków. Chyba trzeba poczekać na odpowiedni moment.

    Zdjęcia oraz zestaw- rewelacja!

    pozdrawiam

    ReplyDelete
  108. Każdy post czytam zawsze z zaciekawienie. Podoba mi się, że prowadzisz bloga w sposób nienachalny, dojrzały. Wiele cech nas łączy jak widzę ;) Bardzo fajna stylizacja. P.S. Zakochałam się znowu w Twoich włosach ;)

    ReplyDelete
  109. ciekawa jestem tej Twojej walizki;)
    Sama mam w perspektywie paru miesięcy przeprowadzkę do innego kraju (z mężem i dzieckiem) i, o ile kwestię ubraniową mam jako tako poukładaną, tak niedawno dopiero doceniłam biblioteki...

    ReplyDelete
  110. Jak ja lubię czasem kogoś mądrego poczytać! Oj lubię! A jak jeszcze ten ktos jest ładny i fajnie prezentuje swój styl to już uwielbiam! No, a najczęściej tym kim jest właśnie styledigger :)

    ReplyDelete
  111. "Dobrze ubrana kobieta daje dowód nie tylko dobrego smaku, ale także inteligencji, poczucia humoru i odwagi. (...) Strój odzwierciedla to, kim jesteś, kim chciałabyś być, twoją determinację, dyscyplinę, twoje przekonania polityczne, twój sposób życia. Mówi o tobie, zanim jeszcze otworzysz usta.(...) Bycie dobrze ubraną daje spokój wewnętrzny i zapewnia szacunek. Kiedy ubieramy nasze ciało w zgodzie z naszą duszą, od razu mamy poczucie harmonii. Nasze ubrania mogą być równie dobrze naszymi przyjaciółmi i naszymi wrogami. Mają moc uwydatniania naszej wartości, chronienia nas lub, wręcz przeciwnie, tworzenia naszego fałszywego wizerunku.(...) Znalezienie idealnego stroju eliminuje nieustanny stres, wynikający z tego, że nie czujemy się swobodnie w ubraniach, które nosimy."

    /Dominique Loreau, Sztuka prostoty/

    ReplyDelete
  112. Ja też bardzo lubię czytać rozbudowane komentarze na moim blogu, bo gdy 20 z rzędu brzmi "ładny makijaż" albo "podoba mi się" to owszem, cieszy mnie to, ale jest to trochę nudne... Tym bardziej, że staram się odpowiadać na wszystkie komentarze (chyba, że są poniżej jakiegokolwiek poziomu), więc pisanie co chwila "dziękuję" też nie jest dla mnie komfortową sytuacją.

    Poza tym zgadzam się co do punktu z "dojrzewaniem" bloga. Nic na siłę, bo czytelnicy zawsze to wyczują, sama o tym dobrze wiem. Poza tym lubimy czasami poczytać o codzienności, czymś zwyczajnym u osób, które są dla nas inspiracją, bo przecież są ludźmi jak wszyscy.

    ReplyDelete
  113. Me ha encantado leer este post tan sincero. Enhorabuena por la reflexión. Congratulations from Spain

    ReplyDelete
  114. A jak pozbyłaś się ubrań? Allegro, oddałaś? Mam worek na zbyciu :D

    ReplyDelete
  115. Przepraszam, ponieważ obie posiadamy konto na blogspocie, czy mogłabym Ciebie prosić o dodanie takiego niebieskiego panelu umożliwiającego subskrypcję Twojego bloga (U mnie jest on w lewej kolumnie)? Pineresty i blogloviny mnie nie zadowalają, nie posiadam i nie będę posiadać na nich konta :(
    Tipratikon :)

    ReplyDelete
  116. Dzięki za ciekawy post. Czytałam już o tym u Ciebie, ale w ogóle mi to nie przeszkadzało. Zastanowiłam się tylko nad jednym zdaniem. Że wyjątki od rozliczania się w "pieniądzu" robisz dla małych biznesow i banków. Banków w ogóle czy banków rodzinnych? Jeśli to pierwsze, to trochę mnie to dziwi (krwiopijcy! kapitaliści!), nie mówiąc już o tym, co taki bank ma do zaoferowania w barterze, a jeśli drugie, to bardzo ciekawi, bo chyba jeszcze nie spotkałam małego banku. Pozdrowienia!

    ReplyDelete
  117. Dzięki za ciekawy post. Czytałam już o tym u Ciebie, ale w ogóle mi to nie przeszkadzało. Zastanowiłam się tylko nad jednym zdaniem. Że wyjątki od rozliczania się w "pieniądzu" robisz dla małych biznesow i banków. Banków w ogóle czy banków rodzinnych? Jeśli to pierwsze, to trochę mnie to dziwi (krwiopijcy! kapitaliści!), nie mówiąc już o tym, co taki bank ma do zaoferowania w barterze, a jeśli drugie, to bardzo ciekawi, bo chyba jeszcze nie spotkałam małego banku. Pozdrowienia!

    ReplyDelete
  118. ja w tym roku też wprowadziłam do mojego życia kilka zmian i jedną z kolejnych do których mam zamiar się zabrać jest właśnie pozbycie się niepotrzbnych rzeczy przedewszystkim ubrań. staram się kupować ubrania bardziej uniwersalne np. klasyczny t-shirt albo jeansowa koszula. uważam, że ciągłe kupowanie podążenie za trendami i kupowanie miliona nowych ciuchów co miesiąc po pierwsze wogóle nie cieszy, a po drugie pochłania zbyt dużo czasu w taki sposób, że nie można się zająć życiem. lepiej być niż mieć. twoje argumenty są jaknajbardziej przekonujące ;)

    ReplyDelete
  119. Kocham Twoją mądrość, Twój rozsądek i pomysł na bloga. Też zwróciłam uwagę, że pokazujesz nam coraz więcej innych rzeczy (nie tylko ściśle związanych z modą) i jest to Twoja ogromna wartość! I naprawdę - nie chcemy oglądać kolejnych postów z 20 parami nowych butów. Wolimy autentyczność i pomysł zamiast żywego manekina!:-)
    PS.Za każdym razem, gdy robię zakupy, pamiętam o Twoich racjonalizatorskich wpisach. Zmieniły także i moje podejście do mody i powoli wyposażam moją szafę TYLKO w te rzeczy, w których mam ochotę chodzić NON STOP :-)

    ReplyDelete
  120. Bardzo rozsądne przemyślenia :) Także uważam, że lepiej jest mieć mniej i lepszych jakościowo ubrań niż więcej i w połowie nie chodzić :) Bardzo podoba mi się twoja torebka na zdjęciach, świetny kolor :)

    ReplyDelete
  121. Na tak "odważny" krok jak zredukowanie ilości swoich ubrań do jednej walizki może bym się nie zdecydowała, ale średnio 2-3 razy do roku odkładam sporo rzeczy albo do oddania, albo do sprzedania na allegro. Niby nie kupuję dużo na bieżąco, ale niewątpliwie mam słabość do przywiązywania się do niektórych ubrań i nie rozstaję się z nimi przez dosyć długie lata, co nie raz i nie dwa uratowało mnie przed bezsensownym zakupem czegoś teoretycznie niezbędnego, bo okazywało się, że w szafie wisi coś prawie identycznego, tylko sprzed 3-4 sezonów.
    Bardzo dobry tekst, pozdrawiam.

    ReplyDelete
  122. Moja szafa też przeszła rewolucję :) teraz mam w szafie głównie 3 kolory (czarny, szary i biały), trochę beżu, jedną zieloną sukienkę z różowym flamingiem, czerwony płaszcz i sukienkę. I to wszystko. Szafa odetchnęła i ja również. I w końcu skończył się odwieczny problem "nie mam co ubrać". wszystko do wszystkiego pięknie pasuje.

    ReplyDelete
  123. Hej czy zegarek jest może z Parfois? Długo go masz? Jak się sprawdza? Pozdrawiam
    Martyna

    ReplyDelete
  124. Uwielbiam Twój blog, był pierwszym którego zaczęłam czytać regularnie i to dzięki Tobie dzisiaj tworze własny. Uwielbiam Twój styl pisania i niewymuszony styl ubierania się. Podziwiam to jak racjonalnie potrafisz podchodzić do modowych zagadnień, mi niestety to się nie udaje, dalej jestem na etapie "jaka boska sukienka muszę ją mieć choć nie wiem do czego ja założę":)
    Pozdrawiam i czekam na więcej postów, które dalej będą mnie inspirować do Tworzenia własnej strony.
    Sophie:)

    ReplyDelete
  125. wiem, że się zapewne powtórzę ale i tak muszę to napisać: bardzo mądry wpis! daje dużo do myślenia i motywuje do działania, dzięki!

    ReplyDelete
  126. Zgadzam się w 100%!Nigdy nie rozumiałam dlaczego dziewczyny pokazują się na blogach w ciuchach których nie noszą - taki przerost formy nad treścią dotknął chyba większość blogów traktujących o modzie. Życzę powodzenia i wytrwałości!Trzymam kciuka!

    ReplyDelete
  127. Świetne podejście do mody. Przeglądając blogi modowe często mam właśnie wrażenie że blogerka się wysila i że coś w tej stylizacji nie gra. Jestem u Ciebie pierwszy raz ale na pewno poczytam i poobserwuje Twoje inspiracje:)

    ReplyDelete
  128. Czytam Twojego bloga od dłuższego czasu, jakieś 2 lata. Czasem regularnie, czasem nie, ale zawsze do niego wracam. A teraz tym bardziej będę. Natchnął mnie bardzo ten post oraz ten o poszukiwaniu własnego stylu. Dzięki temu co tu napisałaś zrozumiałam pewne rzeczy. Moja szafa prawie pęka w szwach a ja nigdy i tak nie wiem w co się ubrać. Nie przypuszczałam, że powodem może być nadmiar ubrań! Rzeczywiście, spora część z nich nie jest zbyt często noszona, a niektóre nawet wcale... Mam już kilka postanowień na nowy rok dzięki Tobie ;) Bardzo bardzo dziękuję ;) Jesteś dla mnie ogromną inspiracją, nie tylko jeśli chodzi o ubrania ale i o podejście do różnych rzeczy ;) Pozdrawiam serdecznie ! ;)
    P.S. Koszulka SUPER ! ;)

    ReplyDelete
  129. Witam! Powiem szczerze, że tak na dłużej zatrzymałam się tutaj pierwszy raz. Gratuluje przewartościowania i podejścia do pewnych spraw. Widać, że jesteś osoba z wyobraźnia i lekkim piórem. Gratuluje( raczkująca blogerka;) Pozdrawiam Kate

    ReplyDelete
  130. Wróciłam do czytania Twojego bloga po dłuższej przerwie. Wcześniej zniechęciło mnie właśnie to nagromadzenie postów z gatunku, jak to sama określiłaś, "wow extra". Teraz wróciłam, szukając pomocy w określeniu własnego stylu i muszę przyznać, że po tej odmianie blog okazał się dokładnie tym, czego szukałam. Będę śledzić z dużym zainteresowaniem.
    Pozdrawiam, Agnieszka

    ReplyDelete
  131. Bardzo szanuję Cię za takie podejście, można być 'blogerka modowa' bez tego jakiegoś histerycznego kupowania/przyjmowania ubrań. To wszystko zaczyna przypominać jakiś bezmyślny konsumpcjonizm bez żadnego stylu, tylko wrzucanie co raz to kolejnych nowych rzeczy, przeraża mnie taki styl... Pozdrawiam!

    ReplyDelete
  132. Czytam kolejny post z Twojej serii o ubraniach i zgadzam się z wieloma rzeczami. Aczkolwiek moim zdaniem tak jak wcześniej w przypadku bloga modowego, tak i tutaj, oceniając minimalistów źle rozkładasz akcenty.
    Minimaliści nie skupiają się na przedmiotach, nie muszą mieć dokładnie 100 rzeczy, mają pieniądze. To co ich różni od innych osób to refleksyjne podejście do życia, cieszenie się bardziej być, niż mieć.
    Polecam lekturę prostyblog.pl, a zwłaszcza komentarzy pod postami.

    ReplyDelete
  133. Bardzo lubię czytać posty z tej serii i często do nich wracam. Coraz mocniej przekonuję się, że wszystko co piszesz to prawda. Najbardziej dobitnie pokazały mi to ostatnie miesiące. W moim mieszkaniu był generalny remont i na niecałe trzy miesiące wyprowadziłam się do koleżanki. Spakowałam tylko najpotrzebniejsze, podstawowe rzeczy-tak naprawdę moich ulubieńców. Gdy pakowałam się po raz drugi,tym razem żeby wrócić do wyremontowanego mieszkania stwierdziłam, że części rzeczy nie miałam ani razu na sobie! Co więcej, przez ten okres nie odczuwałam braku jakiejkolwiek z rzeczy, które zostały spakowane w worki i kartony na czas remontu!( a przytrafiły mi się po drodze chrzciny i jedno duże wyjście). Dało mi to dużo do myślenia. Dziękuję Ci bardzo za ten głos rozsądku. Z przyjemnością podsyłam też Twoje posty mojej mamie. Pozdrawiam!

    ReplyDelete