Surprise jacket

Yesterday, taking advantage of a lazy Saturday afternoon, I went out to have a cup of coffee (or, in my case, tea) with my cool class mate Mel. During the week I usually carry a lot of heavy things with me and also walk quite a lot, so I usually choose flats or mid heeled shoes during the day. So it truly was a great pleasure to wear this pair of my favourite heels, which I've got from my mum, just to walk to a coffee place around a corner and a nearby grocery. Apart from my weekend heels I was also wearing a slightly wrinkled shirt (to balance the shoes, obviously), grey sweater and a new jacket, which two great Polish designers Zemełka&Pirowska has kindly sent me over.

Wczoraj, korzystając z leniwego sobotniego przedpołudnia, wybrałam się na kawę (a w moim przypadku: herbatę) z Mel, koleżanką z klasy. W tygodniu najczęściej mam ze sobą dużo ciężkich rzeczy, z aparatem na czele, i pokonuję spore dystanse, więc zwykle w ciągu dnia wybieram buty na niższym obcasie. Dużą radość sprawiło mi więc włożenie tej ulubionej pary szpilek, które przygarnęłam po mamie, tylko po to, żeby przejść kilkaset metrów do kawiarni za rogiem i pobliskiego sklepu. Oprócz rzeczonych butów i bocianich spodni miałam na sobie lekko wymiętoloną dżinsową koszulę (to tak dla równowagi), szary sweter i nową kurtkę, którą w bardzo miłym geście podrzucił mi krakowski duet Zemełka i Pirowska.

When it arrived (and the shipping process was a rather complicated one and it was totally my fault, big thank you for Maja from Celapiu for helping me out), I immediately called it a "surprise jacket". It's truly beautiful on its own with this unusual texture of embossed wool and perfect balance between smart impression, fine details and trimming and its baseball jacket-like shape. The splendid floral lining, invisible at first glance, is just a perfect icing on the cake. It's my favourite type of clothing - comfortable and casual enough, so I don't feel stiff, but at the same time feminine and not too sloppy. 

I've also realised that ever since I started writing on the blog about other things, which aren't necessarily clothes and also thinking about fashion from the "slow" point of view, I'm showing you less outfit posts than before. And as much as I enjoy writing it seems like a reasonable thing to do to also show you how I put my thoughts and rules into practice. So I'll try to post more pictures of my daily outfits in the future, but no worries, the other types of post ain't going nowhere.

Kiedy tylko w dość skomplikowany sposób dotarła do mnie zza morza (tutaj podziękowania dla Mai z Celapiu za pomoc z transportem), od razu została ochrzczona "kurtką niespodzianką". Już sama w sobie jest piękna, ma nietypową fakturę, którą, jak wyczytałam na stronie projektantek, zawdzięcza gofrowanej wełnie. Bardzo podoba mi się to, że łączy ogólną elegancję (piękne wykończenie, złote zamki) z a'la bejsbolówkowym kształtem. Niewidoczna na pierwszy rzut oka, kwiecista podszewka tylko dodaje jej uroku. To mój ulubiony rodzaj okryć wierzchnich - takie, w których nie czuję się sztywno, ale z drugiej strony nie są też za bardzo rozmemłane. 

Zdałam sobie też właśnie sprawę z faktu, że od kiedy zaczęłam pisać na blogu nie tylko o ubraniach, a same ubrania traktować z punktu widzenia "slow", rzadziej pojawiają się posty z zestawami. Lubię dużo pisać, ale myślę że pokazanie w praktyce, jak na co dzień wprowadzam w życie moje ubraniowe przemyślenia, też ma sporo sensu. W związku z tym postaram się częściej pojawiać na zdjęciach, a częstotliwość postów podróżniczo-przeróżnych na pewno na tym nie ucierpi.

Zemełka&Pirowska jacket, Olive sweater, American Apparel shirt, L.Credi bag, Mango heels photos by Ho Leng (aka Mel)