
I've been having a very tight schedule lately - there are only few days left until my essays dealine at uni and I find writing them quite hards this time plus I have started a full time internship last week, so I'm at home only occasionaly. Usuallu in such cases I convience myself that I don't have time to cook and eat out, usually not too healthy or prepare very simple and boring meals at home - past with numerous, easy to cook, sauces has always been my hero. Additionaly in the office I work at (I can't believe that I just wrote "in the office I work at!") everyone is treating everyone with sweets, cakes or scones, which are so tasty that it's nearly impossible to say no to them. So I came to a conclusion that the only way for me to survive this crazy period without junk food of any kind is to focus on real, healthy, unprocessed food and simply cut out everything else - I'm not too much of a fan of categorizing, but people usually call this way of eating "paleo". Even though such diet seems very limitating, I've never enjoyed cooking more. I'm so motivated I can wake up twenty minutes earlier only to prepare a fancy omlette instead of my usual quick porridge. I'll share some of the most successful experiments and nicest recipies from time to time and I'll definitely tell you about my impressions. Here come the first two: a light omlette filled with healthy Nutella-like cream and zucchini tagiatelle with broccoli, roasted turkey, avocado and coconut shreds.
Mam ostatnio wyjątkowo napięty grafik - kilka dni zostało mi do momentu, w którym muszę oddać eseje na uczelni, a pisanie ich idzie mi wyjątkowo opornie, do tego zaczęłam w zeszłym tygodniu staż, więc większość dnia spędzam poza domem. Zwykle w takich momentach wmawiam sobie, że nie mam czasu gotować i jem niekoniecznie zdrowo w barach czy restauracjach albo żywię się pełnoziarnistym makaronem z ciągle tymi samymi, szybkimi do przyrządzenia sosami. Dodatkowo w moim biurze (nie wierzę, że napisałam "w moim biurze") wszyscy non stop częstują całą resztę słodyczami wszelkiego rodzaju, z angielskimi scones na czele. Doszłam więc do wniosku, że jedyną słuszną dla mnie metodą przetrwania tego okresu bez niezdrowego jedzenia jest skupienie się na tym co zdrowe, prawdziwe i nieprzetworzone, i odrzucenie całej reszty (nie lubię szufladkowania, ale ten typ odżywiania jest znany jako "paleo"). Mimo tego, że takie założenie wydaje się ograniczające, mam z gotowania dużo więcej frajdy niż wcześniej i potrafię nawet wstać dwadzieścia minut wcześniej, żeby zrobić sobie fancy omleta zamiast dotychczasowej szybkiej owsianki. Od czasu do czasu podzielę się pewnie z Wami co bardziej udanymi ekperymentami i opowiem o swoich wrażeniach. Na pierwszy ogień idzie omlet z czymś w rodzaju zdrowiej Nutelli i cukiniowe tagiatelle z brokułem, pieczonym indykiem, awokado i wiórkami kokosowymi.


Omlette with cocoa cream and fruit:
Omlette:
2 eggs
a small piece of butter
Cream:
1/2 avocado
ripe banana
1 table spoon of cocoa
2 dates
Bonus:
fruit of your choice
Peel the avocado and the banana and cut them into pieces. Add the cocoa and chopped dates and mix it all together in a bowl until it's smooth. Break the eggs and separate whites from yolks. Whip the whites until they're fluffy and slowly pour the yolks, mixing carefully. Heat up the pan, put butter in and pour the egg mas. Fry for about one of two minutes and after checking if it's ready underneath turn it around using a fork or a spatula and fry for a minute or two more. If you want your omlette to be more fluffy and spectacular, add two table spoons of flour. Put the omlette on a plate and spread the cocoa cream on it - it tastes even better when served hot. You can also add some fruit - I usually choose strawberries later in spring and today I just chopped a nectarine.
Omlet z kremem kakaowym i owocami
Składniki na omlet:
2 jajka
odrobina masła do smażenia
Składniki na "Nutellę":
pół awokado
dość dojrzały banan
2 daktyle/coś innego do posłodzenia
łyżka kakao
Bonus:
dowolne owoce
Awokado, banana i daktyle kroimy na kawałki, wrzucamy do miski, wsypujemy łyżkę kakao i miksujemy na gładką masę. Rozbijamy jajka, oddzielając białka od żółtek, żółtka roztrzepujemy widelcem, a białka ubijamy na sztywną pianę. Kiedy jest już solidnie ubita, wlewamy do niej żółtka i ostrożnie mieszamy. Rozgrzewamy patelnię, topimy na niej masło i wylewamy masę omletową. Po minucie-dwóch sprawdzamy łopatką/widelcem czy spód omleta już się zarumienił, jeżeli tak, to odwracamy go ostrożnie na drugą stronę i smażymy jeszcze przez chwilę. Mój omlet jest dość mało spektakularny, bo nie użyłam mąki, ale jeżeli macie ochotę na bardziej puszystą wersję, wystarczy dołożyć dwie łyżki. Przekładamy nasze dzieło na talerz i smarujemy "Nutellą" (dobrze smakuje też podgrzana), możemy też dorzucić jakieś owoce - w sezonie pewnie będę używać truskawek, dzisiaj wybrałam pokrojoną nektarynkę.


Zucchini tagiatelle with roasted turkey, broccoli, avocado and coconut shreds
Ingredients:
1 zucchini
1 broccoli
1 avocado
roasted turkey - as much as you want
2 table spoons of coconut shreds
Peel the zucchini and cut it into tagiatelle-like stripes using a vegetable peeler. Boil the broccoli in a pot of salted water and chop it into pieces. Cut the avocado and previously prepard turkey into small pieces (I usually roast a big breat every few days and then use it for different meals - simply rub it with salt, pepper, garlic and anything else you like, put it into the fridge for a couple of hours and bake for 50 minutes in an oven preheated to 150 C in a baking sleeve). Mix all the ingredients together and strew with cocnout shreds. If you want a hot meal, you'll have to heat everything up (in the oven or using a microwave), but it tastes just as good served cold.
Tagiatelle z cukinii z pieczonym indykiem, awokado, brokułem i wiórkami kokosowymi
Składniki:
1 cukinia
1 brokuł
1 awokado
dowolna ilość pieczonego indyka
dwie łyżki wiórek kokosowych
Cukinię obieramy i za pomocą obieraczki do warzyw kroimy ją na cieniutkie paseczki a'la makaron tagiatelle. W osolonej wodzie gotujemy brokuła i kroimy go na kawałki. Kroimy awokado i pieczonego indyka (ja przygotowuję sporą pierś co kilka dni i używam do różnych dań - nacieram ją czosnkiem, pieprzem i solą, wkładam do lodówki na parę godzin, po czym wrzucam do rękawa do pieczenia i piekę przez 50 minut w piekarniku nagrzanym do 150 stopni). Mieszamy wszystkie składniki i posypujemy wiórkami kokosowymi - jeżeli chcemy zjeść danie na ciepło, podgrzewamy całość, ale w wersji na zimno smakuje równie dobrze. Podane składniki starczają na trzy solidne porcje.
Świetna sprawa z ta Nutellą, muszę wypróbować :) Nie daj się Anglii - o ile dobrze zrozumiałam. Jedzenie często mają śmieciowe, ale jak się postara to można kombinować :)
ReplyDeleteNie dam się, nie dam, w Anglii czy nie w Anglii, zawsze jem zdrowo, ale czytałam ostatnio dużo o tym, że to co wydaje nam się zdrowe (taki jogurt na przykład albo pełnoziarniste pieczywo), niekoniecznie takie dla wszystkich jest i postanowiłam zrobić eksperyment z paleo.
DeleteCiekawy wpis! Ostatnio interesuję się zdrowym odżywianiem. Staram się zapanować nad moim ciałem, zmienić złe nawyki na dobre i w końcu być zadowolona :)
DeleteZaciekawiło mnie to paleo. Zaraz sobie poczytam, dzięki! ;)
Jak dla mnie paleo to taka sama "ściema" jak inne diety cud. Czasy się zmieniają przez co i zapotrzebowanie na różne substancje w organizmie człowieka również. ;-) Jednak popieram, że najlepiej samemu sprawdzić co akurat nam szkodzi a po czym mamy dobre samopoczucie. Sama po sobie wiem, że nie zawsze produkty zdrowe (np pełnoziarniste pieczywo czy chude mięso) muszą takie być. Jako osoba uczulona zwłaszcza na pszenicę (mąka/skrobia pszenna) i mleko krowie w zasadzie nie jadam ani produktów z mąki (i nie chodzi tu tylko o chleb, makarony, pierogi, ciasta ale również mięsa bo 99% ma w sobie mąkę jako utwardzacz) ani większości nabiału (wyjątkiem są jajka, które mi nie szkodzą) i śmiało mogę stwierdzić, że DLA MNIE są to produkty bezwartościowe i rujnujące mój organizm mimo zapewnień ze strony dietetyków, że to jest to czego potrzebujemy. :-)
Deletedieta paleolityczna to to nie jest, skoro w przepisie jest pieczony indyk, gotowane brokuły... dieta paleo to wyłącznie surowe produkty! a w kontekście zdrowego żywienia Nutella pasuje jak kwiatek do kożucha - ok. 1/3 jej składu to tłuszcz palmowy, do zdrowych nie należący ;)
Deletepyszności :) u mnie na blogu też dzisiaj tagliatelle, w kształcie serca ;)
ReplyDeleteOjejj ale to wygląda pysznie!
ReplyDeleteSuper przepisy! Spróbuje koniecznie coś wyczarować chociażby "podobnego". Mnie ostatnio wzięło na kontrolowanie jakości jedzenia to na pewno i jedno i drugie danie się przyda :D Pozdrawiam!
ReplyDeleteuwielbiam takie posty:)
ReplyDeleteco do drugiego dania: cukinia którą jesz jest świeża, niepodgrzewana w żaden sposób? czekam na więcej pomysłów, świetnie to wygląda:D
mery
Tak, jest surowa, tak mi najbardziej smakuje, jak chcę mieć całość na ciepło to wkładam michę na chwilke do mikrofalówki, ale równie często jem na zimno, albo ciepło/zimno, bo brokuł zwykle jest świeżo ugotowany:)
Deletea co uważasz o używaniu mikrofalówek? w końcu taki sposób gotowania też nie należy do najzdrowszych ;)
Deletebyć może, ale wolę się nad tym nie zastanawiać, bo nie mam w pracy innej możliwości. u mnie w domu nikomu nigdy nie przyszło, żeby mikrofalówkę kupić (moi rodzice są mocno slowfoodowi), więc jestem do jej używania na tyle nieprzyzwyczajona, że nawet w moim obecnym, angielskim mieszkaniu korzystam z niej tylko wtedy, kiedy wyjątkowo się spieszę
DeleteCześć Asiu :)
ReplyDeleteCzy znasz może jakieś blogi o zdrowym odżywianiu ? Super byloby poczytac co tak naprawde jest zdrowe, bo teraz to nic nigdy nie wiadomo :) Pozdrawiam! Agata
Tłuste życie, które ktoś już poniżej polecał - bardzo rzetelnie prowadzony, dla mocno wkręconych w temat.
DeleteSuper przepisy! Czekam na więcej:)
ReplyDeleteStała czytelniczka :)
dziękuję:)
Deletemm looks good!
ReplyDeletewww.styleandshades.blogspot.com
głodno.
ReplyDeletePolecam bloga tłustezycie.pl o diecie paleo właśnie i zdrowym odzywianiu.
ReplyDeleteZnam i lubię, podoba mi się rzetelne podejście autorki.
Deletedo tego dorzucic troche sportu i bedzie perfect ;) Pozdrawiam z drugiej strony Channel Tunnel! http://foodforthoughtdiaries.blogspot.fr/2013/04/that-spring-morning-feelingdans-le.html
ReplyDeletePamiętam, że mój host z CS w Szwecji był na diecie paleo i miał plakat na drzwiach łazienki z założeniami diety, które strasznie mnie rozśmieszyły. Asiu czy ty też wstajesz rano bez budzika, wtedy gdy jesteś wypoczęta? :D
ReplyDeleteGratuluje podejścia do odżywiania. Najpierw rozsądek w szafie, teraz na talerzu. Tak trzymać! :) Jeśli chodzi o omlet - co prawda przy jego przyrządzaniu ogranicza nas jedynie wyobraźnia jednak jest kilka podstawowych zasad. 1. nie dodajemy mąki czy o zgrozo mleka 2. smażymy z jednej strony 3. pamiętać o "krokach w ubijaniu". A teraz chwila wyjaśnienia. Omlet z glutenem to już bardziej naleśnik (zwłaszcza jeśli doda się jeszcze mleko) a z samych jajek czy mieszane wszystko w jednym naczyniu zarówno w smaku jak i wyglądzie wyjdzie nam jajecznica. Najważniejsze to znaleźć środek. :D Ps. Aby omlet był puszysty (pomijam już ubijanie żółtek i białek oddzielnie) polecam dodać wodę gazowaną (generalnie 1 jajko = 1 łyżka wody). :)
ReplyDelete~Anna
Dziękuję bardzo za info, ale nie zrozumiałam dwóch punktów (co za omletowy laik ze mnie!) - dlaczego nie mogę go obrócić (chociaż teraz mi się kojarzy że moja mama też zawsze smażyła z jednej strony i później wrzucała go na chwilę do pierkarnika) i o co chodzi z krokami? Będę wdzięczna za omletowe doprecyzowanie, pozdrowienia!
DeleteMówię oczywiście o klasycznym, najbardziej podstawowym omlecie - powinien być smażony z jednej strony a z drugiej tylko lekko ścięty gdyż to pozwala nam zachować najwięcej wartości odżywczych. A "kroki" czyli np nie ubijać wszystkiego za jednym razem w jednej misce (wiem, że akurat Pani tak nie robiła) tylko np żółtko i białko oddzielnie. Inaczej stracimy na pulchności, omlet "klapnie" i wyjdzie nam jajecznica. :-)
Delete~Anna
Jakie pyszności! Tagiatelle mnie bardzo przekonuje, będę musiała wypróbować ten przepis :)
ReplyDeleteŚwietne masz podejście :) W natłoku zajęć łatwo zapomnieć o zdrowym odżywianiu :) A przepis wydaje się być pyszny :D
ReplyDeleteDlaczego masło do smażenia? Przecież to też z mleka.
ReplyDeleteTak jest, ale w odróżnieniu od większości nabiału ma niewielkie ilości kazeiny i laktozy.
DeleteJak będziesz kiedyś w Krakowie to polecam Ro na Placu Wolnica. Mają przepyszną lasagne, w której zamiast tradycyjnych makaronowych płatów są plastry surowej cukinii.
ReplyDeleteMoje zdanie o dietach nieodchudzających (sama jestem na diecie głównie wegańskiejj) jest takie, każda z nich może być dobra o ile jest zbilansowana. Im mniej przetworzonych produktów tym lepiej. Ludzie świetnie się maja na bezglutenowych czy bezlaktozowych dietach. Kolejny plus zmiany sposobu odżywania to otworzenie sobie nowych kulinarnych horyzontów mnóstwo nowych połączeń smaków. I co zaskakujące zawsze się znajdzie czas żeby coś upichcić:)
Wszytko wygląda bardzo apetycznie, na pewno spróbuję wykonać ;)
ReplyDeleteZ całym szacunkiem - ponieważ bardzo lubię Twojego bloga (szczególnie notki o podróżach! :)) ale..
ReplyDelete..byle kolejne 'diety' i jedzeniowe eksperymenty nie były wprowadzone w Twoje życie tylko dlatego, że jest teraz moda na 'zdrowe' odżywianie się. Bo to nie tędy droga. Fotografowanie jedzenia widzę, że opanowało już większość blogów (;-)) i zauważyłam, że poszukiwanie 'zdrowego stylu życia' także. I nie byłoby w tym nic złego gdyby nie to, że w większości te wszystkie diety, a szczególnie te, które mają ładne nazwy, nie są wcale takie zdrowe.
Tak więc uważam, że eksperymentowanie w kuchni jest świetną sprawą i poza fotografowaniem jedzenia gdzie się da - to także lubię szukać smakowych nowości, ale mimo wszystko uważam, że najzdrowiej jest jeść bez wchodzenia w konkretne diety i szufladkowania ich. Ładna nazwa i oryginalność to jeszcze nie jest zdrowe jedzenie ;-) Warto czasem stawiać na różnorodność w składnikach, co większość diet wyklucza, odrzucając to, co uważane jest w dzisiejszych czasach za mało zdrowe. A po prostu trzeba znać umiar.
Z pozdrowieniami! :-)
Całe życie odżywiam się zdrowo i całkiem sporo na ten temat wiem, żadne uleganie blogowym modom mi nie grozi. Jedzenie wszystkiego, co dostępne jest obecnie w sklepach dopiero nie może być nazwane zdrowym jedzeniem. A słowo "dieta" w rozumieniu jak u Ciebie w komentarzu w ogóle u mnie nie istnieje. Pozdrowienia:)
Deletea co miałaś na myśli pisząc, że to dieta "paleo" ?... chyba coś ci się pomyliło, bo dieta paleo oznacza wyłącznie surowe pożywienie ;)
Deletenieprawda. myślę że chodzi Ci o raw diet, ewentualnie raw paleo.
DeleteWygląda pysznie, podziwiam za życiową determinację! ;)
ReplyDeleteWszystko wygląda taaak pysznie!:)
ReplyDeleteMniam, dawno nie jadlam nalesnikow, chyba sie skusze :) Bedzie mi bardzo milo, jak wpadniesz na effiesdress.blogspot.com
ReplyDeletePozdrawiam.