
Yesterday was a beautiful, sunny day, so I've decided to spent my Sunday in East London, together with my friend Juliane (you can see her on the picture inside a shop, looking at dresses). We started our morning walk at Brick Lane, where their traditional Sunday market was slowly starting up. You can find there pretty much everything you can think of - from vintage clothes, vinyl records and books and food from all around to world, to little concept stores selling designers stuff. There are also a lot of art galleries, nice restaurant, bars and charming bakeries. It's usually very crowded - I really enjoy simply sitting with a bagel in my hand and watching people passing me by (and sometimes also chasing them with a camera in my hand). This time I've met a group of Pearly Kings and Queens, raising money for charity, a gentleman in a glorious tail-coat and a top hat and many more awesome looking people.
Korzystając z wyjątkowo nielondyńskiej pogody, wybrałam się wczoraj razem z Juliane (możecie ją zobaczyć oglądającą ubrania na jednym ze zdjęć) do wschodniej części miasta. Spacer zaczęłyśmy od Brick Lane - ulicy, która w każdą niedzielę zamienia się w targ z absolutnie wszystkim. Są ubrania vintage, winyle i książki, jest jedzenie z różnych części świata, są małe sklepiki sprzedające ubrania projektantów i wieloma innymi przedmiotami. W okolicy jest też mnóstwo galerii, restauracji, barów i cukierni. Jest niesamowicie tłoczno, jednym z moich ulubionych zajęć jest siedzenie na krawężniku z bajglem w ręce i patrzenie na ludzi (a potem rzucanie się za nimi w pogoń z aparatem). W tą niedzielę udało mi się na przykład spotkać grupę Pearlies, zbierających pieniądze na cele charytatywne, pana w szałowym fraku i cylindrze i wiele innych, świetnie wyglądających osób.















Apart from stationary shops and stands, at Brick Lane there are always some pop up shops selling this and that. Last Sunday I visited American Apparel Factory Outlet, where you can find their colorful clothes on final sale (until 14th October). When at Brick Lane, always take a look into gates and backyards - there's loads of hidden markets and food halls waiting to be explored.
Oprócz stałych stoisk i sklepów, w okolicach Brick Lane pojawiają się także czasowe pop up shopy. Niedawno otworzył się na przykład American Apparel Factory Outlet, sprzedający przecenione ubrania i końcówki kolekcji (będzie tam do 14.10). Warto zaglądać w bramy, bo w wielkich podwórkach i pofabrycznych halach kryją się różne targi tematyczne i inne niespodzianki.




Speaking about bagels, as this part of London has rich Jewish traditions, there's quite a lot of bagel (or beigel) shops. Rumor has it that the very best ones are from a little shop called Brick Lane Beigel Bake (no 159). That place seems to be really popular (it's open 24/7) and the good sign is that you can actually watch the bakers preparing the bagels. We've decided to give them a try and after spending a couple of minutes queuing we ordered a classic salmon and cream cheese version. And they were excellent, I'm definitely coming back for more.
Ta część Londynu ma też silne żydowskie tradycje, nic więc dziwnego, że w okolicach Brick Lane można znaleźć przynajmniej kilka piekarni sprzedających bajgle. Najlepsze są podobno pod numerem 159, w małym, otwartym przez całą dobę sklepie. Po odstaniu kilkunastu minut w olbrzymiej kolejce (to zawsze dobry znak), z której można było podglądać piekarzy przy pracy (kolejny plus), zamówiłyśmy na pierwszy ogień dość tradycyjną opcję z łososiem i białym kremowym serkiem. Były doskonałe i zdecydowanie warte czekania.







After spending the morning on Brick Lane, we went to see the beautiful Columbia Road Flower Market, which opens every Sunday. It's not only about flowers - people come here also to spend their free time in one of the numerous bakeries, coffee shops and lovely little boutiques. More London posts to come!
Z Brick Lane przeszłyśmy spacerem na Columbia Road, gdzie w każdą niedzielę odbywa się piękny (choć tłoczny) targ kwiatowy. Dookoła jest wiele cukierni, kawiarni i uroczych sklepików, sporo ludzi przychodzi tu więc po prostu z zamiarem miłego spędzania czasu. Więcej Londynu już wkrótce!











Te zdjęcia "maja duszę" <3
ReplyDeleteŚwietne zdjęcia. <3
ReplyDeleteHi London!
ReplyDeleteCzekam na więcej!
Fantastyczne zdjęcia..czekam na kolejną fotorelację :)
ReplyDeletehttp://mslittlej.blogspot.com/
Dziewczynki różowa spódniczka jest fenomenalna!
ReplyDeletezazdroszczę Ci Londynu... bo Londyn to królestwo starych winylowych płyt, które kolekcjonuję, do pełni szczęścia brakuje mi tylko albumów Queen, z pewnością w Londynie bym je znalazła...
ReplyDeleteRóżowa spódniczka dziewczynki jest fenomenalna! A zdjęcia wspaniałe, oddają w pełni urok miejsca.
ReplyDeletePearlies byli w "Mary Poppins"! :)
ReplyDeletehttp://www.youtube.com/watch?v=U3zAbQ0aMK8
Absolutely STUNNING! I felt like I just walked through the entire road!
ReplyDeleteMichelle
www.michelleesque.com
Pearlies byli w "Mary Poppins"! :)
ReplyDeletehttp://www.youtube.com/watch?v=U3zAbQ0aMK8
I właśnie oglądając TAKIE zdjęcia mam wrażenie, że się duszę w swoim miejscu...
ReplyDeleteSwoją drogą to świetnie, że pokazałaś Londyn z perspektywy innej niż tą którą zazwyczaj oglądamy na zdjęciach znajomych-emigrantów namiętnie wrzucamych nk tudzież inny twarzo-buk, no wiesz: wielki ben, most i grill przed wynajmowanym domkiem...
Super, super, super, że pierwszy post o Londynie jest właśnie o tym miejscu :) Ja w Londynie spędziłam ostatnie dwa i pół miesiąca, na Brick Lane byłam niestety tylko trzy razy, ale to właśnie tam zrobiłam mój zakup życia - czwarta część Harrego Pottera w twardej oprawie za funta! Zdjęcia można tam robić w nieskończoność, ja też już nie mogę doczekać się wrzucenia swoich. Czekam na dalsze relacje, bardzo lubię je u Ciebie czytać i oglądać. Pozdrawiam serdecznie :)
ReplyDeleteTo trochę smutne, że z całego niedzielnego OLBRZYMIEGO asortymentu dostępnego na Brick Lane, zakupem Twojego życia okazał się 'Harry Potter'...
DeleteKot Lama
trochę to smutne, że zdania pisane z przymrużeniem oka są brane na poważnie :) no cóż, w końcu nie dodałam na końcu odpowiedniej emotikony...
DeletePrzy braku umiejętności pisarskich dodawanie emotikonów w istocie jest wskazane.
DeleteKot Lama
Zamiast przejmować się tak bardzo zakupami obcych Ci ludzi, po prostu żyj swoim życiem. Bez pozdrowień.
DeleteTak, tak, nie mam własnego życia, bo nie mogę przestać myśleć o zakupach obcych mi ludzi. Przejrzałaś mnie. Auć.
DeleteKot Lama
Piękne zdjęcia! Czekam na więcej z niecierpliwością !
ReplyDeleteTo biało-czarne zdjęcie z panem grającym na gitarze nadaje się do konkursu fotograficznego! Niesamowite! I szczerze mówiąc, troszkę ci zazdroszczę, że masz możliwość poznać Londyn z innej strony, właśnie takiej, jaką nam pokazujesz w postach. Mam nadzieję, że i ja kiedyś na swoim blogu będę mogła pokazać swoim czytelnikom taką podróż wgłąb kultury.
ReplyDeleteŁo hoo, dziękuję! Ja nie przepadam za czarno-białymi zdjęciami (chyba, że są oryginalnie czarno-białe), ale w tym wypadku uznałam że tak będzie lepiej, bo pan policjant miał odblaskową kamizelkę, która skupiała całą uwagę.
Deleteczekam na więcej!klimatyczne zdjęcia
ReplyDeleteAż chce się tam pojechac na dłużej! Zazdroszczę.
ReplyDeletePozdrawiam i zapraszam do obejrzenia mojego najnowszego outfitu na www.fogdancing.blogspot.com
Uwielbiam Twoje posty!
ReplyDeleteAsiu!
ReplyDeletePowodzenia w Londynie!!!
Tak trzymaj! Rozwijaj się i smakuj życie!
Pozdrowieni, Kaja!
A to mnie zaskoczyłaś "doskonałym bajglem" bo jadłam tego samego i byłyśmy z Bzu mocno zawiedzione. Biorąc pod uwagę kolejki uznaję to miejsce za przereklamowane. Bzu wzięła bajgla z wołowiną, który był lepszy, ale ten mój był po prostu zapychający z bardzo małą ilością serka i łososia. Próbowałam jeszcze bajgla z tuńczykiem i kukurydzą, no ale żaden nie był w połowie tak dobry jak te, które jadłam w Stanach, nawet w zwykłych sieciówkach.
ReplyDeleteJesteś pierwszą osobą w moim życiu, której te bajgle nie smakowały, a fanów znam naprawdę wielu. Sama jestem jednym z nich. Nawet suche smakują wyśmienicie. Oprócz brytyjskich śniadań i pewnego cudownego sosu do makaronu z Tesco, to właśnie za bajglami z Brick Lane tęsknię najbardziej.
DeleteKot Lama
Do suchych zawsze można coś naładować jeśli ma się ochotę, więc są spoko, ale przyzwyczaiłam się, że bajgiel z łososiem i kremowym serkiem wygląda tak: https://www.facebook.com/photo.php?fbid=10150978013383727&set=pb.119597513726.-2207520000.1349903981&type=1&theater przy tym genialnie smakuje. Plusem tych londyńskich jest niska cena, ale i tak dziwi mnie, że ludzie ustawiają się po nie w kolejce. Chociaż te z wołowiną mogę im wybaczyć, bo gdyby były odrobinę staranniej zrobione i jeszcze serwowane z ogórkiem małosolnym, to byłyby super.
Deleteo mamo zdjęcie z psem rozczuliło mnie na maxa! <3
ReplyDeletea mnie akurat odrzuciło, bo się męczy :(
DeleteUwielbiam takie posty, oglądnęłam 5 razy <3
ReplyDeletefajne te zdjęcia, takie niewysilone. nie ma olśnienia, jest rejestracja, spostrzeżenia (ciekawe!). przytulnie tam i swojsko jakoś, w tym Londynie :)
ReplyDeleteUla
cuuuudownie <3
ReplyDeleteniesamowite zdjęcia:)
Wiem, ze dostajesz milion takich pytań, ale bardzo mi zależy na Twojej odpowiedzi ponieważ bardzo, ale to bardzo cenię Twoj styl.
ReplyDeletehttp://answear.com/106768-vagabond-botki.html Prosze powiedz co sądzisz o tych butach i czy byś je kupiła gdybyś miała taka możliwosc ? :)
Magda
Fajne! Osobiście nie jestem tylko fanką tak okrągłych nosków, ale to kwestia preferencji.
DeleteHej.... Zasdrrroszczę Ci strrrasznie, wrrrr... ;P Asiu, ... Alicja - gdziekolwiek by była - w krainie czarów, po drugiej stronie lustra, czy w jakimś zaczarowanym ogrodzie etc. przy Twoich zdjęciach z "kosmosu" to betka, Echhh...coś jakby w raju ;)
ReplyDeleteSuper sprawa, mam nadzieje ze kiedys cors takiego bedzie w Polsce. Ps.Pies na koncu najlepszy :)
ReplyDeletehttp://badzprozna.blogspot.com/
Damn good ! :)
ReplyDeleteJestem pod wielkim wrażeniem zdjęć i ich jakości. Zaglądam na Twojego bloga regularnie i uwielbiam te wirtualne wycieczki :) Wiem, że się powtarzam, ale Twój blog to arcydzieło. Widać, że wkładasz w niego mnóstwo pracy, zaangażowania o pozytywnej energii. Pozdrawiam serdecznie :)
ReplyDeletehttp://polkawefrancji.blogspot.fr/
Niesamowity post. Uwielbiam Brick Lane swietnie oddalas klimat tego miejsca.xxx
ReplyDeletebylysmy w tym samym miejscu o tym samym czasie z ta roznica, ze jak zwykle masz ladniejsze zdjecia! :)) uwielbiam brick lane!
ReplyDeleteo boże!!! znam tego gościa w cylindrze i ze ślepym okiem!!! Jak ostatnio wracałam do Londynu to siedział koło mnie w EasyBusie jak jechaliśmy ze Stansted i opowiadałam mu właśnie o Brick Lane, że musi koniecznie tam pójść (Włoch, przyjechał na kilka tygodni na wakacje na naukę języka), a w mieście nie był od około 20lat i się dopytywał gdzie iść!!! Przegadaliśmy całą drogę do Londynu, jezu, jaki ten świat jest mały!!!!!!!!!!!
ReplyDeleteHa! Super! Świat jest zdecydowanie mały i zapreclowany:)
Delete"the doodle notebook..." ukazał się w Polsce kilka lat temu, oczywiście w polskiej wersji językowej, jako "zeszyt do bazgrania. dla tych, którzy nudzą się w pracy". Nabyłam wtedy, mam i czeka na zabazgranie. Problem w tym, że ja w swojej pracy się nie nudzę :)
ReplyDeletePost i zdjęcia rewelacyjne, jak zawsze :) To jest to! czyli miasto oglądane z zupełnie innej strony.
D.
Ha, nie wiedziałam że jest polska wersja, w ogóle o nim wcześniej nie słyszałam, po prostu przykuł mój wzrok:) Dziękuję!
DeleteAkurat dziś jestem w nostalgicznym nastroju i nie mogłam się nie popłakać z tęsknoty przy oglądaniu tych zdjęć. Spędziłam w Londynie rok - jeden z najpiękniejszych okresów w moim życiu. Mieszkałam właśnie we wschodniej części, w Hackney. Brick Lane, Liverpool Street i Shoreditch to były miejsca, w których spędziłam najwięcej czasu, miejsca, które do dziś mi się śnią, miejsca, których po prostu nigdy nie zapomnę.
ReplyDeleteLondyn to wspaniałe, niepowtarzalne miasto. Kocham Warszawę, tak, ale to Londyn wzbudza we mnie tyle wyjątkowych emocji, że połowy z nich nawet nie umiem nazwać.
W związku z tym naprawdę nie mogę doczekać się Twoich kolejnych postów. Wszystko płynie, ale bajgle z łososiem i Philadelphią na pewno smakują tak samo. Z obłędem w oczach czekam na dzień, kiedy znowu będę mogła się nimi zajadać.
Kot Lama
Może wreszcie dowiem się dlaczego Londyn jest tak ciekawym miastem, bo do dziś nie rozumiem fenomenu :)
ReplyDeleteMoże wreszcie uchylisz tajemnice Londynu :)
Dla mnie jest ciekawym miastem, bo dzieje się tutaj mnóstwo rzeczy, jak w każdym dużym mieście, nie ma w tym dla mnie nic zaskakującego czy fenomenalnego:)
Deletefantastyczne zdjęcia, cudowny klimat. a w parce z 5 zdj. się zakochałam.
ReplyDeleteRewelacyjne zdjęcia! Dzięki Tobie polubiłam fotografię miast! :)
ReplyDeleteZazdroszcze! Dzięki temu postowi Londyn pojawił się na liście miejsc, które musze odwiedzić. Świetne zdjęcia. Twój blog idzie w dobrą stronę. Powodzenia!
ReplyDeleteJa polecam z bajgla salt beef with pickle and mustard :)) w tejże właśnie piekarni rewelacja!!!!
ReplyDeleteWłaśnie jesteś już kolejną osobą, która o nim mówi, muszę koniecznie spróbować!
DeleteBL jak dla mnie jest troche przereklamowana,jak chce drogich/ladnych ciuchow i tlumow ciekawie odzianych ludzi to wybieram camden. foty piekne:)
ReplyDeleteświetne zdjęcia:) moja ulubiona dzielnica Londynu, muszę się w niedzielę wybrać tam na bajle. ps. tez ostatnio zrobiłam zdjęcie temu psu;) dobrej nocy x
ReplyDeletePiękne zdjęcia - każde z nich o czymś opowiada. Celne oko!
ReplyDeletesuch a cool place! i wish i could visit!
ReplyDeletewww.styleandshades.blogspot.com
Hej!
ReplyDeleteświetny fotoreportaż. Tego mi brakuje w codziennym otoczeniu: luzu i staroci.
pozdrowienia Vislav
CUdowne zdjęcia:) Niepowtarzalny klimat:)
ReplyDeleteJeju jeju w Londynie ludzie są jakoś tak, "po prostu" genialnie ubrani, aż chce się na nich wszystkich patrzeć!!!
ReplyDeleteniesamowity klimat musi tam być
ReplyDeleteNiestety, Brick Lane moze i kiedys byl ciekawym miejscem, teraz to jest juz powoli komercja, tylko taka dla hipsterow. Mieszkam w Londynie od 7 lat i z tych dwu miejsc to jeszcze Columbia Flower Market jest autentyczny. Ale zdjecia bardzo atmosferyczne:) pozdrawiam
ReplyDeleteRobisz świetne zdjęcia. Na pierwszych światło pada w taki sposób, że nasunęło mi się skojarzenie z ulicą Pokotną z Harrego Pottera, którym bombarduje nas ostatnio telewizja:D
ReplyDeleteHaha, to się nazywa komplement, dziękuję bardzo!
DeleteBardzo podoba mi się Twoja stylizacja, zdjęcia oddają klimat miasta
ReplyDeletepozdrawiam z Tychów
Urodziłam się w Tychach:) Dziękuję!
DeleteNajlepszy Pan z gitarą i papierosem ;))
ReplyDeleteJak zobaczyłam zdjęcie kanapki od razu zaburczało mi w brzuchu. Idę do lodówki :D
ReplyDeleteso unique and multicultural! Thanks for sharing..
ReplyDeletex
http://chirpofmind.blogspot.com
4 zdjęcia od końca genialne!
ReplyDeletebede sie powtarzac, ale swietne zdjecia, super relacja
ReplyDeletefajnie bylo sie przeniesc na chwile do Londynu :)
Spending Sundays on Columbia Road Flower Market is absolutely my favourite thing to do in London on a weekend. Your pictures of the market and Brick Lane are super beautiful. You've captured the atmosphere so well. xx
ReplyDeleteJesteś niesamowita. Mam kilka blogów, które odwiedzam regularnie, ale żaden z nich nie jest taki jak Twój. Czuć konsekwencję i to, że rzeczywiście jesteś taka, jaką siebie przedstawiasz. Trzymaj tak dalej, dziewczyno, bo jesteś moim promykiem nadziei w tej zadufanej blogosferze!
ReplyDeleteFoty total mistrz!
ReplyDeletepięknie uchwycone :) Pozdrawiam!
ReplyDeleteNawet nie wiesz, jak miło się czyta Twoje wpisy.. :)
ReplyDeleteMyjesz włosy odżywką?
ReplyDeleteWOW, Joanna, te zdjęcia żyją!
ReplyDeleteŚwietne zdjęcia! A pani z 9 zdjęcia od końca wygląda jak Natasha Khan z Bat For Lashes! Czyżby...?;)
ReplyDeletePrzeslicznie Asiu wyglądasz!! Zapraszam do siebie pewnie mnie juz nie pamietasz :))
ReplyDeletemfashion88.blogspot.com