
A lot of the emails I’m getting from my readers contain a different variations of „hey, how do I find my style?” question. I’m also asked this in every other interview. So far I’ve been trying to avoid giving a proper answer, as I think it’s a very personal issue. But lately I came to conclusion that the name of my blog kind of puts me under an obligation, so here it is a small list of my experiences and ideas in this topic. Please remember that it’s only my subjective opinion – if you’ve been reading my blog for a longer while, you probably already know that my approach to fashion is rather unusual.
Mnóstwo maili, które dostaję od osób czytających mojego bloga, zawiera w sobie pytanie „hej ho, jak odnaleźć swój styl?”. Ta sama kwestia pojawia się w co drugim wywiadzie - do tej pory unikałam odpowiedzi jak mogłam, bo to strasznie rozwlekła sprawa. Niedawno doszłam jednak do wniosku, że nazwa bloga zobowiązuje i przygotowałam zestawienie swoich doświadczeń w tym temacie. To moje spojrzenie na sprawę, jeżeli spędziliście na blogu więcej czasu, to wiecie, że podejście do ubrań mam specyficzne i do wszystkiego lubię mieć system. A jeżeli macie coś do dodania, dodawajcie!


Why even bother with things like finding your own, true style? Isn’t it an unnecessary compartmentalization? I’m far from making anyone giving their way of dressing labels like “romantic but with a twist” or “minimalistic” (which usually has nothing in common with true minimalism). They not only don’t make any sense at all but also sound ridiculously funny. Albeit it’s good to know what we like and what suits us in our own opinion (forget Trinny and Susannah). It can save us a lot of time and nerve. We can stop feeling like a victim of trends and focus on building a functional, well-curated wardrobe, which suits our lifestyle. Besides, having only this type of clothes, which truly reflect our taste, beliefs and aesthetical preferences is a great thing. It makes us feel more coherent and more “us”. As John Galliano once said (we can accuse him of many things, but not of lack of style): “Glamour today is confidence, independence, not giving a damn, going for it and indulging your desires - in fashion, life and living”.
Rehab. The best way to finally discover what we truly like is to cut out all of the diffusions. Stop visiting high street shops, buying fashion magazines and visiting personal style blogs, which show you what’s in chain shops latest collections, for at least a month. Advertising is a powerful tool, it’s not a coincidence that millions of genius people has been working in this industry for years. Let’s face it – a lot of current trends are aesthetically repulsive and no one, apart from a small group of devoted fans (punks, who have been loving studs since forever, Japanese teenagers in platform trainers etc.), would ever even look at them without some marketing tricks involved. By distancing ourselves from it, we are not only avoiding unnecessary expenses, it also makes deciding what we really, really like much easier.
Ale dlaczego tak właściwie zawracać sobie głowę takimi rzeczami? Po co się niepotrzebnie szufladkować? Jestem bardzo daleka od zalecania komukolwiek przypinania sobie dożywotniej etykietki „romantyczna z pazurem” czy „minimalizm” (który zwykle zresztą z minimalizmem nie ma nic wspólnego). Nie tylko nie mają żadnego sensu, ale i brzmią śmiesznie. Warto jednak wiedzieć, co i jak lubimy nosić, co naszym zdaniem do nas pasuje. Pozwala nam to zaoszczędzić sporo czasu i nerwów, możemy przestać się miotać między trendami i skupić się na tworzeniu funcjonalnej, wyrazistej garderoby, która będzie odpowiadać potrzebom prowadzonego przez nas trybu życia. Poza tym posiadanie ubrań, które naprawdę odzwierciedlają nasze przekonania i preferencje estetyczne jest świetną sprawą, pozwala nam się poczuć bardziej spójnie. Jak powiedział John Galliano, któremu można wiele zarzucać, ale na pewno nie brak stylu: “Glamour today is confidence, independence, not giving a damn, going for it and indulging your desires - in fashion, life and living”.
Detoks. Najlepszą metodą na odkrycie tego, co tak naprawdę nam się podoba, jest odcięcie się od rozpraszaczy. Zróbmy sobie przynajmniej miesięczną przerwę od chodzenia po sieciowych sklepach, oglądania nowości w gazetach i odwiedzania blogów pokazujących ciuchy z najnowszych kolekcji. Reklama (w najróżniejszych formach) to potężne narzędzie, nie bez powodu sztaby supermózgów pracują w tej branży od lat. Spójrzmy prawdzie w oczy – spora część trendów to estetyczne koszmarki i nikt, poza małą grupą zajawkowiczów (metale, którzy od zawsze nosili ćwieki, japońskie nastolatki dreptające w trampkach na platformach) nie spojrzałby na nie bez promocyjnych sztuczek. Nie dość, że unikniemy niepotrzebnych zakupów, to jeszcze łatwiej będzie nam zdecydować, jakie ubrania naprawdę uważamy za ładne.


Hamster mode on. Collect! No, not clothes, but inspirations. Save pictures of outfits you liked, take photos of whatever draws your attention on the street (since I moved to London, I’m not going anywhere without a little camera in my bag),
make print screens with a film characters, whose style you admire. You can save
it all on your computer, but I prefer not to overload my hard drive and simply
use Pinterest. It’s good to be quite critical about your choices and resist the
temptation of adding something just because the photo has good lightning or the
model is cute (aka Tumblr trap).
Analyze and copy/paste. Think about what you liked about the pictures you’ve collected. Was it about the clothes or maybe more about the way a person wears them and the general atmosphere? Take a look at friends or acquaintances whose style you marvel – pictures often fail to capture this indefinable “fashion charisma”. I’m not encouraging you to blatantly copy anyone, but there’s nothing wrong with choosing the best from other people’s style, mixing it all together and applying the result into our own manner. I always feel that I’m composed of pieces of people who inspire me (however drastic and bloody it sounds), books I’ve read, films I’ve watched and places I’ve traveled to.
Chomik mode on. Zbieraj! Bynajmniej nie ciuchy, ale inspiracje. Zapisuj zdjęcia strojów, które Ci się spodobały, fotografuj to, co przyciągnie Twoją uwagę na ulicy (odkąd mieszkam w Londynie, nie ruszam się z domu bez małego aparatu), szukaj kadrów z filmów, w których spodobała Ci się jakaś postać. Można zapisywać to wszystko w specjalnym folderze, ale ja wolę nie zapychać niepotrzebnie dysku i organizuję wszystko z pomocą Pinteresta. Warto być dość krytycznym i opanować chęć dorzucenia czegoś do folderu tylko dlatego, że zdjęcie jest ładne, a modelka wyjątkowo zgrabna.
Analizuj i naśladuj. Zastanów Cię czemu zdjęcia z poprzedniego punktu Ci się spodobały. Czy chodzi o same ubrania, czy raczej o sposób, w jakie dana osoba je nosi i jej ogólną aurę? Podpatruj osoby z najbliższego otoczenia, których styl Ci się podoba – zdjęcia często nie oddają tej nieuchwytnej „ubraniowej charyzmy”. Nie zachęcam do ślepego kopiowania, ale nie ma nic złego w wyszukiwaniu najbardziej „naszych” elementów u wybranych przez nas „ikon” i miksowaniu ich ze sobą w odpowiadający nam sposób. Zawsze mam wrażenie, że jestem poskładana z „kawałków” ludzi, którzy mnie inspirują, jakkolwiek krwawo by to nie brzmiało, książek, które przeczytałam czy filmów, które zobaczyłam.

Now you have to ask yourself one very important question – how do you want to look like and simply start looking like that. Consider all of the elements I stated before and put your vision together. It’s an important step, so try to think outside the box, but always stay true to yourself. You have to feel good in whatever you’re wearing. A funny and rewarding way to do this is to write down the schedule of your future wardrobe. What do you want to have there, how many pieces do you need? If you’re talented enough (I’m not!), you can even try to draw it. It this task seems overwhelming to you, it means that you have/want to have way too many clothes. You don’t need much for your wardrobe to be optimal and functional; it’s all about curating it right. Maybe you already have some of your dream pieces, but you’ve forgotten about them as they lie crumpled at the bottom of your closet. The rest of missing elements has to be found. It takes time to make it work, but we don’t want any compromises. And it’s fun!
Here and now. I hear statements like „if I was rich enough, I’d have perfect style and
amazing clothes” pretty much all the time. The problem is that you’ll probably
never be “rich enough”, no matter how much money you earn. You have to live
your life now, so just gird up your loins and start right away. Besides, price
is a relative issue and when you stop buying tones of “cheap” clothes in high
street shops, it often turns out that you can afford much more expensive
clothes – from time to time. I wouldn’t suggest buying clothes, which are
evidently out of our budget though. All that saving process and sacrifices can
make us treat the item with too much care and apprehension. In a result it
starts owning us. Clothing should make us feel happy, not stressed out.
Teraz musisz zadać sobie jedno bardzo ważne pytanie... Znany cytat z polskiej komedii uważam za uniwersalną prawdę życiową, do zaaplikowania w każdej dziedzinie. W tym momencie musimy wziąć pod uwagę wszystko, co zrobiliśmy wcześniej, wyobrazić sobie całościowo jak chcielibyśmy wyglądać i po prostu zacząć tak wyglądać. Ciekawym i przynoszącym dużą frajdę sposobem jest rozpisanie sobie swojej nowej garderoby idealnej (bardziej uzdolnieni plastycznie mogą rysować). Zastanówmy się jakie elementy chcielibyśmy mieć, pamiętając o tym, że powinny ze sobą współgrać. Warto też pomyśleć o tym, jakiej ilości ubrań potrzebujemy, żeby nasza garderoba była optymalna i funkcjonalna. W przypadku szaf zagraconych często okazuje się, że sporą część wymarzonych rzeczy już mamy, tylko przestaliśmy je zauważać. Na koniec wystarczy tylko znaleźć brakujące elementy. To może zająć sporo czasu, ale przecież nie chcemy kompromisów i średniactwa. Poza tym to nie wyścig, tylko przyjemność!
Tu i teraz. Często słyszę różne wariacje zdania „jak będę bogata, to będę miała świetny styl i super ciuchy”. Problem w tym, że zawsze wydaje się że „to jeszcze nie teraz”. Jestem za życiem chwilą, liczy się to, co w tym momencie, najlepiej więc zebrać się w sobie i po prostu zacząć. Poza tym cena ubrań to sprawa bardzo relatywna i często okazuje się, że gdy przestajemy kupować sterty przecenionych szmatek, których nigdy nie włożymy, nagle okazuje się, że stać nas na dużo droższe ubrania niż przedtem – raz na jakiś czas. Nie polecam jednak kupowania ubrań bardzo drogich, których cena znacznie przewyższa nasze możliwości finansowe. Poniesione wyrzeczenia mogą sprawić, że zakupioną rzecz będziemy traktować z przesadną troską czy nawet obawą i w efekcie to ona zacznie posiadać nas. Ubrania mają nam służyć, a nie generować stresy.

30 days challenge. It’s a fun and easy task to verify the whole process. For 30 days try to wear only those outfits, which make you feel perfect and are consistent with your previously stated vision. It’s best to take daily pictures. They don’t have to be Vogue quality shots, a photo taken with your phone in the mirror is just enough. Keep them all in one place and it’ll become much easier for you to notice the determinants of your genuine personal style. Such base is also helpful when you have one of those “I have nothing to wear days”. As for the rest of your clothes, you probably won’t wear them ever again, so you can already start thinking how to get rid of them.
Balance is a key. When it comes to style, there are no strict rules whatsoever, which I think is great. Still, there are some proven tips, which can work in most cases. One of them is a matter of balance, which is very popular among enthusiast of so called “French chic”. No matter what our style is like, it’s always good to consider the high and low mix, wearing more dressy elements with the casual ones. Red lipstick with an oversize, grey t-shirt, golden watch worn with a men’s shirt, girly dress with a pair of sneakers – you’ve got the idea.
30 days challenge. Żeby zweryfikować cały proces, warto podjąć się prostego miesięcznego wyzwania i przez 30 dni wybierać tylko takie zestawy, w których czujemy się idealnie i zgodnie z wybraną przez nas wizją. Dobrze jest robić zdjęcia, wystarczy telefonem, i zapisać je w jednym miejscu – nie tylko łatwiej nam będzie zauważyć wspólne punkty i zależności, ale i możemy taką bazę pomysłów w krytycznych momentach pt. „nie mam co na siebie włożyć”. Na koniec drastyczna prawda – całej reszty naszych ubrań (zimowe kurtki, pianki do nurkowania i weselne sukienki się nie liczą), które nie pojawiły się w 30-dniowym zestawieniu, możemy się spokojnie pozbyć.
Balans. W kwestii stylu uniwersalne prawdy nie istnieją, i bardzo dobrze. Są jednak pewne sprawdzone wskazówki, które działają w większości przypadków. Jedną z nich jest kwestia równowagi naszego stroju, spopularyzowana przez zwolenniczki tzw. „francuskiego szyku”. Niezależnie od tego, co lubimy nosić, warto rozważyć wymieszanie bardziej strojnych elementów z tymi codziennymi. Czerwona szminka z luźnym, szarym t-shirtem, złoty zegarek do męskiej koszuli, trampki do dziewczęcej sukienki – wiecie o co chodzi.

A little fashion paradox – when it comes the personal style, the best source of fresh and unique ideas is pretty much everything, which is not connected to fashion. Transferring ideas from other industries, even the most hackneyed ones, usually gives us surprisingly innovative effects. My fellow blogger Harel wrote about copying birds and I’ve been constantly inspired by Scout uniforms and everything what’s connected with trappers, wanderers and mountain hiking. It can be literally anything – we just need to remember to apply those elements into our style when we’re truly passionate about them, not at the moment when we see them on a runway or a brand lookbook. Otherwise they stop being “ours” and the freshness effect is gone.
You can’t buy style, but you can work it out. Sometimes it’s not that easy, but I’m pretty sure that 99% of people can manage to do this on their own. It’s worth spending some time on it, when you do it right, you’ll probably never have clothing dilemmas when you’re already being late again. Just remember to always keep your eyes open for potential updates, Leaving your comfort zone once in a while often brings interesting effects and won’t let us get bored.
Mały paradoks - doskonałą kopalnią pomysłów na stroje jest to wszystko, co z modą nie ma najmniejszego związku. Przenoszenie pomysłów z innych dziedzin, gdzie mogą być choćby i najbardziej oklepane i oczywiste, daje zaskakująco świeże efekty. Harel pisała o ptakach. Mnie nieustannie inspirują uniformy skautów i wszystko, co związane z oldschoolowym, tatrzańsko-górskim klimatem. To może być naprawdę cokolwiek – ważne jest tylko to, żeby aplikować te elementy do naszych strojów, kiedy naprawdę mamy na nie zajawkę, nie dopiero gdy zobaczymy je w gazetach i na wybiegach. Wtedy przestają być „nasze” i efekt świeżości nie działa.
Stylu nie można kupić, ale można go wypracować. Jednym przychodzi to łatwiej, innym trudniej, ale jestem przekonana że 99% ludzi może sobie z tym spokojnie poradzić na własną rękę. Warto raz, a dobrze poświęcić trochę czasu, żeby móc nie zastanawiać się nadmiernie nad swoim ubiorem w chwilach, kiedy nie mamy na to czasu czy ochoty. No i zawsze powinniśmy mieć oczy otwarte na potencjalne uaktualnienia – wyjście raz na jakiś czas z naszej strefy komfortu często przynosi ciekawe efekty i nie pozwala nam się znudzić.
Piękny blog.. pozdrawiam^^
ReplyDeletesuper tekst, skąd ta piękna torba?
ReplyDeleteOd Zuzi Górskiej! Dzięki:)
Delete"Detoks. Najlepszą metodą na odkrycie tego, co tak naprawdę nam się podoba" - zdecydowanie najlepszy sposób na zauważenie tego co jest dla nas najważniejsze. Jak dla mnie nie odnosi się to tylko do szafy, ale i życia prywatnego.
ReplyDeleteAsiu Twoje felietony (inaczej nie da się już tego nazwać) mają w sobie dużo przesłań i za to Ci dziękuję :)
Szczególnie znajomo dla mnie brzmi punkt "detoks" - mój trwa już dłuższą chwilę i całkiem go sobie chwalę :) Aczkolwiek bez grzechu nie jestem - tekst "po następnej wypłacie będę wyglądać dobrze" też jest mi bliski :P
ReplyDeleteMyślę, że stylu szukamy latami. Nie ma tutaj łatwej drogi na skróty ani niczego, co mogłoby przyspieszyć ten proces. To kwestia czasu i chęci w dążeniu do celu. Jestem za inspirowaniem się Blogami czy wybiegami, bo to zdecydowanie pomaga w kształtowaniu własnego stylu, ale jestem przeciwny kopiom, w tym zdejmowaniu gotowych kompletów ubrań wprost z manekina.
ReplyDeletePozdrawiam
The-Bigwig
Swietnie piszesz i z przyjemnoscia czytam twoje notki. A jesli chodzi o zdjecia to sa niesamowite!Uwielbiam takie zwiewne sukienki.
ReplyDeleteBardzo mądry tekst! Sama od pewnego czasu szukam (jak na razie bezowocnie) swojego stylu, dlatego dziękuję Ci, że napisałaś post właśnie o tym. :)
ReplyDeleteMarta
PS Masz świetny styl pisania!
od Zuzi Górskiej :)
ReplyDeleteprzepięknie wyglądasz !
ReplyDeletePrzepiękny post pod każdym względem.
ReplyDeletedziękuję za ten tekst. dużo w nim prawdy i praktycznych porad. z pewnością skorzystam!
ReplyDeletepzdr!
Borze, Asiu, jesteś wspaniała. Uwielbiam to, co napisałaś teraz i to, co piszesz w ogóle. Post jest bardzo mądry i artościowy a zarazem lekki i inspirujący. Wydajesz się być bardzo świadomą, mądrą i świetną dziewczyną. Czytam i oglądam Cię od lat, ale dopiero od jakiegoś roku naprawdę Cię "czuję" i to też w pewnym sensie świadczy dla mnie o tym, że znalazłam swój styl nie tylko w kwestii ubrań ale także w kwestii inspirowania się już tylko kilkoma wybranymi blogami, w tym Twoim, wykreśliłam już ze swojego stałego zestawienia blogi, które były po prostu "modne" a ne stylowe. jest masa ludzi modnych, a zupełnie nie stylowych. nawet Radzka, którą uwielbiam ostatnio napisała na FB, że jakaś panna miała stylówkę a'la jess czy maff czyli taką, jak wszyscy;) zaśmiałam się trochę, bo sporo w tym prawy, ludzie na ślepo kopiują coś, co niekoniecznie jest ładne, ale wygląda na ładne, bo ładni ludzie to noszą. Ja miewałam problem z tym, że ubieram się może za mało wyraziście, ale teraz kumam, że to właśnie mój styl, że nie muszę wyglądać "za bardzo", żeby wyglądać wyraziście, żeby wyglądać po prstu tak jak lubię. Cenię takie osob, jak Ty. Pozdrawiam i życzę masy powodzeń w Londynie!
ReplyDeletePaulina z Warszawy
Dziękuję, no i cieszę się, że udało Ci się rozstać z problemem "wyglądania za bardzo". Radzka jest super!
DeleteWow ! To robi się monotonne, ale pod każdym (nie przesadzam) Twoim postem mam ochotę się zachwycać. Zarówno zdjęciami, jak i (coraz częściej) tekstami. Najlepszy polski blog ever w dziedzinie stylu, sądzę. Naprawdę jestem pod wrażeniem Twoich tekstów, widać że jesteś pasjonatką tego co robisz, jesteś w tym dobra i będziesz jeszcze lepsza. Życzę Ci sukcesów w Twojej dziedzinie i dodam tylko, że akurat taki ubraniowy ignorant jak ja znajduje na Twoim blogu mnóstwo inspiracji i świetnych teorii pomagających ogarnąć nie tylko moją szafę, ale ogólnie życie (poważnie!) pod kątem ciuchowo-stylowo-zakupowym. I oczywiście pomysł z detoksem świetny, zamierzam sprawdzić. Pozdrawiam Cię bardzo !
ReplyDeleteHania
Niesamowicie mi miło, dziękuję, pozdrowienia!
DeleteBardzo mądrze piszesz, tekst czyta się z przyjemnością :) Na czwartym zdjęciu wyglądasz przepięknie!
ReplyDeleteŚwietny tekst. Naprawdę. Dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy, a niektóre tricki już mam ochotę wypróbować.
ReplyDeleteJesteś wielka!
VANILLA CREAM FASHION
popieram Paulinę z Warszawy. Jesteś niesamowita!
ReplyDeletebardzo ciekawy i pomocny tekst. jestem teraz na etapie poszukiwania swojego stylu (kto nie jest?) i Twoje wskazówki trochę poukładały mi w głowie. bo pomimo, że inspiruje mnie wiele rzeczy, mam na komputerze mnóstwo zdjęć, a w głowie pomysłów, to często nie wiem, co z tym potem zrobić. myślę, że teraz będzie mi łatwiej to wszystko wykorzystać oraz będę miała więcej odwagi do zaryzykowania, popełniania modowych gaf i nie przejmowania się, jak zareaguje na mnie otoczenie. dziękuje ;)
ReplyDeleteŚwietny tekst! Zazwyczaj omijam szerokim łukiem tego typu poradniki, bo nic nowego nie wnoszą mieląc na różne sposoby frazes "bądź sobą", ale tutaj odnalazłam sporo ciekawych rozwiązań, na które bym nie wpadła. A zdjęcia cudowne, ta sukienka jest przepiękna!
ReplyDeleteCudownie wyglądałaś! Fantastycznie zestawiony strój kąpielowy z narzuconą nań przeźroczystą sukienką (?).
ReplyDeletePozdrawiam www.fogdancing.blogspot.com
będzie to komentarz bardzo długi i o niezwykłej wartości merytorycznej (uwaga, uwaga): wymiatasz!
ReplyDeletehaha, dzięki:)
DeleteThis is an amazing post! In my opinion, we shouldn't think too much about trying to fit into a specific label. It's just wearing what you want to wear and taking in the things that inspire you rather than aiming for any specific trend.
ReplyDeleteaspiringforever.blogspot.com
Przeczytałam od początku do końca i chłonęłam każde słowo jak gąbka. Dzięki temu postowi- jakkolwiek by to nie zabrzmiało- trochę przejrzałam na oczy, naprawdę! Mam w szafie masę ciuchów, które kupiłam pod presją typu "przecież to teraz takie super modne!"; "ojej przecenione ze 169zł na 69zł - muszę to mieć!"- kiedy tak naprawdę nigdy bym nie spojrzała na te ciuchy, buty, biżuterie itd... staram się odciąć od całej tej machiny zwaną reklamą i myślałam, że mnie to nie dotyczy, że nie jestem naiwna - jak bardzo się myliłam... ;) haha to nawet trochę zabawne!:P Ale! Stosując się do Twoich uwag postaram się odnaleźć, zrobić porządny przegląd w szafie i zaprzestać chodzenie przy każdej nadarzającej się okazji do galerii i innych centrów handlowych. Detoks w każdej dziedzinie jest przydatny i miejmy nadzieję pomocny!:)
ReplyDeleteNa zakończenie dodam, że zdjęcia i Ty w tej sukience są naprawdę magiczne! Podoba mi się ta zwiewna kreacja, szkoda tylko, że nie napisałaś gdzie taką nabyłaś[?]:)
Pozdrawiam i życzę miłego wieczoru!:)
Super, dziękuję bardzo i powodzenia! A sukienka jest z Miss Selfridge.
DeleteAsiu są tacy ludzie, gdzie po prostu chce się zajrzeć i przeczytać co u nich.
ReplyDeleteDla mnie taki jest Twój blog:)
Czy nie uwazasz, że to co napisalas odnosnie tego sklejania swojego stylu z innych ludzi stylow odnosi się rowiez do osobowosci??? Zastanawialam się kiedys nad tym a gdy ty napisalas mi o tych krwawych kawalkach odrazu przyszlo mi to na mysl :)
ReplyDeleteSwietny post, serdecznie pozdrawiam!
Olga
Dzięki! Pewnie trochę tak jest, chociaż zawsze jest jeszcze jakiś element bazowy, w 100% nasz, tak mi się przynajmniej wydaje - ale nie znam się na tym kompletnie, więc to tylko moje przypuszczenie. Pozdrowienia!
Deletepiszesz z wielką lekkością, wspaniały post, przeczytałam rónież ten poprzedni, do którego podałaś linka. Na pewno dało mi to dużo do myślenia, i w każdej kwestii zgodzę się z Toba w 100%. Powinnaś pisać do vogue, bo na prawde masz talent! nie myslalas kiedys zeby wyslac teksty jakiejs gazecie?
ReplyDeletexx
www.aniacyk.blogspot.com
oh, jak ja kocham takie posty! Razem z Rasperry And Red jesteście ich mistrzniami!
ReplyDeleteOby tak dalej ;)
Dlaczego tutaj wchodzę? Nie traktujesz stylu jako pokazu mody, ale jako umilenie życia. Cieszę się z angielskiej wersji notki, gdyż zawsze poznam nowe słówko. :)
ReplyDeleteJesteś jedną z moich ulubionych blogerek widać że w to co robisz wkładasz dużo serca i piszesz naprawdę ciekawie i sensownie tylko pozazdrościć ;) Uwielbiam cię. :)
ReplyDeletepiękne zdjęcia:)
ReplyDeleteŚwietny post..a zdjęcia zjawiskowe :)
ReplyDeletehttp://mslittlej.blogspot.com/
PRAWDZIWE porządki w szafie i odnalezienie własnego stylu? Challenge accepted! Kłaniam się nisko, cudownie piszesz:)
ReplyDeleteWspaniały post, wspaniałe zdjęcia, wspaniała Ty i wspaniała sukienka:)Nic dodać, nic ująć - tylko słowa brać do serca:)
ReplyDeleteAsiu, Twoj blog sledze juz od jakichs... 5 lat? Prawie od poczatku, niestety nie pamietam w ktorym roku zaczelas ;) ale juz dawnooo temu doszlam do wniosku, ze jestes najbardziej wartosciowa blogerka sposrod tych, ktore sledze... Zawsze sie wyroznialas, zawsze. Bede sobie stawiac Ciebie za wzor w podejsciu do tego wszystkiego. Gratuluje Ci i zycze ogromnych sukcesow. Wydajesz sie byc wspaniala osoba :D
ReplyDeleteJa też już prawie nie pamiętam:) Bardzo Ci dziękuję, powodzenia:)
DeletePowinni Cię gdzieś zatrudnić :)!
ReplyDeleteBoskie zdjęcia. Magiczna nimfa.
świetny post!
ReplyDeleteCudowne,klimatyczne zdjęcia. Tekst dał mi trochę do myślenia, zgadzam się ze wszystkim, co tu napisałaś, a nawet punkt 30 days challenge zamierzam wdrożyć w życie, bo mam zdecydowanie za dużo ubrań, w których nie chodzę.
ReplyDeleteAlleluja!!!Takie teksty chcę czytać i takie piękne zdjęcia oglądać...
ReplyDelete30 dni powiadasz... to może faktycznie pomóc.. ja zauważyłam, że blogowanie to też pułapka. ostatnio chciałam kupić sobie mega kolorowe spodnie, mój mąż zobaczył je i zapytał: "a na co ci one?niby gdzie będziesz w nich chodzić?", "jak to gdzie? na bloga" i wtedy zrozumiałam, że ich wcale nie chcę, ani nie potrzebuję, poprostu na siłę próbuję ubarwić swój styl.PUŁAPKA dzięki za ten tekst
ReplyDeletePrawda, z blogowaniem trzeba uważać:)
DeleteI tu chciałam kochane wtrącić swoje 3 grosze. Otóż spotkałam się kiedyś z krytyką propozycji modowych pewnej blogerki. Zarzucano jej, że wciąż chodzi w tym samym, że prezentuje te same ubrania, że nudno jakoś, rozumiecie. Wielce się wtedy oburzyłam, bowiem za sztukę właśnie uważam wykorzystywanie tych samych ciuchów, ale za każdym razem inaczej zestawionych. To jest dopiero twórcze. Ona właśnie nie ulegała pokusie zakupu takich "kolorowych spodni" tylko dlatego, żeby było inaczej. Tak na siłę, na bloga. Dziękuję Ci Asiu, że prezentujesz to, w czym rzeczywiście chodzisz.
DeletePiękne zdjęcia. Twój cykl tekstów o rozważnych zakupach i szukaniu własnego stylu jest na prawdę bardzo inspirujący i przydatny. Mam nadzieję, że kiedyś będę mogła o sobie powiedzieć, że każda rzecz w mojej szafie jest w 100% w moim stylu. Zazwyczaj wiem co mi się podoba i co będę nosić ale ciągle zdarzają mi się chwile słabości i kupuję sukienkę, która może i jest ładna ale całkiem do mnie nie pasuje tylko dlatego, że jest przeceniona z 500zł na 100. Albo kupuję żeby już kupić cokolwiek dla świętego spokoju. Ostatnio staram się do tego jednak mądrzej podchodzić:)
ReplyDeletemogłabym się dowiedzieć skąd jest ten cudowny zegarek?
ReplyDeleteSwatch!
DeletePrzepięknie wyglądasz to po pierwsze, a po drugie genialny tekst (jak zwykle). Robię 30 dniową próbę :)
ReplyDeletethat dress is divine!
ReplyDeletexo Camilla
Into The Fold
Asia, twój blog jest powiewem świeżości w różnych blogowych "mast hewach", "inspiracjach jesiennych" i "ałtfitach". Paradoksalnie - niewiele osób prowadzących blogi modowe ma SWÓJ styl. Widzę tam zalew "nowości" głównie z sieciówek, które następnie w ekspresowym tempie sprzedawane są na allegro - rzeszom zainteresowanych czytelniczek, które pragną mieć "styl". Ostatnio oglądałam najbardziej popularne blogi i jestem w szoku - totalnie odrzuca mnie to co niektóre osoby tam prezentują - czysty marketing i konsumpcjonizm.
ReplyDeletePodziwiam twoją pracę włożona w każdy post - i teksty i fotografie. Ciekawi mnie nie tylko co masz na sobie, ba - bardziej ciekawi mnie twoje spojrzenie na świat. Fajnie że są jeszcze tak "normalne" i nie zadufane w sobie blogowiczki, które mają coś ciekawego do powiedzenia. Trzymam za ciebie kciuki! Jesteś prawdziwą inspiracją!
Bardzo mi miło to czytać, dzięki!
DeleteMasz racj ze detox -od kupowania - jest bardzo pomocny . mnie tez pomoglo ogladanie blogow ,ale tych w ktorych autorki maja i pokazuja swoj wlasny styl , a nie slepo kopiuja to co widzialy na blogach kolezanek z fachu . Mimo ze prowadzenie bloga stalo sie bardzo popularna profecja czy hobbym w ostatnich czasach , jest kilka fajnych blogow czy to polskich czy zagranicznych gdzie mozna znalesc fajne inspiracje . Nie mozna przeciez skopowac kogos innego stylu , bo styl to nie tylo zasob naszej szafy , ale przedewszystkim naszej glowy i zyciowych doswiadczen , cos co jest indywidualne dla kazdej osoby. Zdecydowanie nie jest latwo znalesc wlasny styl , niestety lata pratkyki to jedyne roziazanie :))
ReplyDeleteps . sukienka jest boska
what great advice! i also love the whole sheer lingerie effect of your dress!
ReplyDeletehttp://www.styleandshades.blogspot.com
love the dress & photos!
ReplyDeletehttp://imjustmefashionblog.blogspot.com
that is really great way to approach personal style. I took a similar approach a while bacck. in my teen years. I feel like i need to redo these steps for my early 20s. to kind of reassess my style so to speak.
ReplyDeleteit may have changed from my teens . hope it has. I'm encouraged to do so by this post.
Od kilku minut zamiast w pracy, jestem w innej przestrzeni. Miejscu bajecznym, wyrwanym z ram czasowych. Twój strój mnie zachwycił, tworzy tak lekką, delikatną i eteryczną całość.
ReplyDeleteNiby jest zarys pupy i piersi...a tu tak subtelnie. Wiatr - wiedział, że wokół tworzy się coś nieprawdopodobnego ;-), bo dodane od niego rozwiania są pięknym zwieńczeniem.
Czytam Twojego bloga już od wielu miesięcy, ale chyba jeszcze niczego nie komentowałam. Bardzo urzekł mnie ten tekst, a szczególnie punkt o detoksie. Wielu osobom wydaje się, że bloggerki modowe wnoszą jedynie wtórność, a mi się wydaje, że potrafią być doskonałą inspiracją, rzeczywistą inspiracją. Dziękuję!
ReplyDeletewonderfulybeatiful!!!!
ReplyDeletethanks also for all those advices
s
Ależ zwiewnie wyglądasz w tym stroju, tak eterycznie, wdzięcznie po prostu pięknie :D
ReplyDeleteCudowne zdjęcia! Bardzo podoba mi się Twój blog ;)
ReplyDeleteBardzo fajnie wszystko opisałaś.
ReplyDeletePiękna sukienka.
Pozdrawiam.
Bardzo fajnie wszystko opisałaś.
ReplyDeletePozdrawiam.
nie wiem już, co mam Ci pisać, bo ten blog robi się naprawdę coraz mądrzejszy z tekstu na tekst, w tej chwili jest jednym z najbardziej wartościowych w Polsce. utożsamiasz się z filozofią "slow" (nie tylko slow fashion, ogólnie - życiowo), czy nie interesowałaś się tym jako zjawiskiem? bo to, co prezentujesz, jest świetną reklamą dla takiego stylu życia - a uważam, że jest to coś, co obecnie powinno się reklamować, zwłaszcza w obliczu szalonej konsumpcji dóbr na świecie.
ReplyDeleteco do stylu - dla mnie zawsze najważniejsze było to, żeby czuć się swobodnie, to znaczy, że po 10 minutach od ubrania się, muszę zapomnieć, że jestem ubrana i móc zachowywać się tak, jak zwykle. nie jestem zatem fanką np. ołówkowych spódnic czy wąskich marynarek.
Mam dokładnie to samo, nie cierpię ubrań, które wymagają poprawiania/uważania, w ogóle takich które czegokolwiek wymagają. Myślę, że większość moich przekonań można pod tzw. slow life podciągnąć, ale wolę nie przyklejać zbędnych etykietek, które wiele spłycają albo sprawiają, że czujemy się do czegoś zobowiązani. No i jest mi MEGA MEGA miło, że tak myślisz!
Deletei've been reading you since forever, but this is my first comment here. just wanted to let you know that this is great Q&A post. i really like your thoughts on the subject of style. btw, your dress is gorgeous. :)
ReplyDeleteNa tych zdjęciach wyglądasz jak na obrazach Boticellego, a piszesz bardzo, bardzo mądrze.
ReplyDeleteWszystkiego dobrego!
hreczana
Uuu, to się nazywa komplement, dzięki wielkie!
DeleteWydrukuję i powieszę na ścianie (lub szafie ;-))! Bo nad własnym stylem ciągle pracuję, a jestem dopiero na początku tej drogi. Pozdrawiam! Marta z BB
ReplyDeleteJesteś jedną z niewielu blogerek, która pisze w tak wspaniały sposób, że te na pozór dość długie wpisy czytam jednym tchem. Z przyjemnością czekam na kolejne, a czas które poświęcam Tobie wcale nie uważam za zmarnowany, ba wręcz przeciwnie- zawsze dowiem się czegoś nowego, ciekawego. Ahh, chciałabym Cię poznać..
ReplyDeletePozdrawiam cieplutko, Paulina:)
Bardzo przydatny post, zgadzam się z Tobą w 100% :)
ReplyDeleteNajmądrzejszy blog w sieci.
ReplyDeleteCałkowicie się zgadzam. W dzisiejszych czasach większość ślepo podąża za modą prezentowaną nam w witrynach sklepowych, gazetach, na blogach. Szczególnie zauważyłam to u moich koleżanek, nastolatek, które często bywają w sklepach i kupuja to co jest modne, może ciekawe, oryginalne, niekoniecznie ładne i współgrajace z resztą szafy...Zreszta ostatnio u siebie też zauważyłam takie zapędy, postaram się wyeliminować ;)
ReplyDeleteCzegokolwiek by Ci nie zarzucić, to bardzo mądrze piszesz. Brzmisz jak babka, która wie czego chce, zazdroszczę.
ReplyDeleteUwielbiam twoje posty, sama zbierałam się do napisaniu takiego o znajdowaniu własnego stylu, bo mam z tym problem :)
ReplyDeleteAsiu, jesteś niekwestionowaną mistrzynią. Uwielbiam Twoje posty i to cudownie zrównoważone podejście do mody, które dzięki śledzeniu Twojego bloga, tak naprawdę sporo wnosi do mojego życia.
ReplyDeleteUwielbiam czytać Twoje teksty i szalenie podoba mi się mądre podejście do mody.
ReplyDeleteJa jestem ciągle na etapie detoksu:)Nawet o tym samym pisałam u siebie. Robi się wspaniała pusta przestrzeń. Wyrzucam i nie kupuję. Zobaczymy co z tego wyniknie.
pozdrawiam
Świetny wpis! Jeśli jeszcze nie robisz regularnych szkoleń ze znajdywania własnego stylu i pomysłu na siebie powinnaś zacząć to robić - masz dar :) Pozdrawiam serdecznie!
ReplyDeletewiele Twoich porad przeczytalam i wiele z nich zastosowalam w zyciu
ReplyDeletenie staram sie kupowac tego co jest przecenione i modne, tylko to co rzeczywiscie mi sie podoba i w czym tak naprawde bede chodzic
dla kogos, kto czesto sie przeprowadza (ja w ciagu 5 lat robilam to 11 razy), wazne jest aby miec tylko potrzebne rzeczy, a nie martwic sie o to gdzie pomieszcze wszystkie swoje ciuchy :)
uwielbiam Cie czytac:) pozdrawiam
Gdyby większość ludzi podchodziła do spraw mody jak Ty, mielibyśmy świetnie ubrane, stylowe osoby na naszych polskich ulicach a mamy ciągle albo całe miasta ubrane w te same
ReplyDeleteciuchy /np.kurtki-parki, czy w buraczkowe legginsy/ lub szaro-bury, workowaty , bezbarwny tłum. Dzięki Ci za sianie, bo może uda się zebrać z tego plon.pozdrawiam
Chyba przyda mi się skorzystać z twoich rad. Ostatnio czuję się stłamszona przez to wszystko. Zgubiłam radość a wypełnia mnie frustracja.
ReplyDeleteZazwyczaj kiedy widzę taką ścianę tekstu na blogu modowym, od razu przewijam w dół, zerkając pobieżnie na zdjęcia, "o, ładne", zamykam kartę i idę dalej. W końcu co może mi przekazać blogerka modowa? A tutaj takie zaskoczenie! Świetny tekst, o niebo lepszy od mądrości zapodawanych w pismach modowych czy lifestylowych. Mam nadzieję że za jakiś czas zobaczę Twoje felietony np. w "Zwierciadle". Czyta się jednym tchem, masz niezwykle lekkie pióro, piszesz konkretnie i spójnie... same "ochy" i "achy" :)
ReplyDeletePozdrawiam!
dobrze jest przeczytać tekst, w z którego bije taki spokój i opanowanie. w sensie nie ma fetyszu kupuj, kupuj, kupuj, a zdecydowanie: myśl, myśl i myśl! test 30 dni u mnie by się nie sprawdził ,bo bywa, ze do niektórych ciuchów "wracam" po miesiącach, a nawet latach, ale detox od jakiegoś czasu prowadzę:) aaa i jeszcze jedno! świetnie czyta się Twoje teksty, bije od nich nie tylko wiedza, ale też czuję się dopieszczona, bo masz tekst przemyślany, spójny. Czuć, że przemyślałaś temat, a dopiero później usiadłaś do klawiatury. Pozdrawiam serdecznie!:)
ReplyDeleteNo więc dobę temu przeczytałam Twój tekst i pomyślałam: "mądrze gada, robię detoks" i co? i od doby non-stop atakują mnie zewsząd ubrania :)
ReplyDeleteDopiero jak człowiek stara się wyłączyć, to zauważa ile treści codziennie połyka - a to reklama fajnych sukienek, a to komiksy u Jagi, a to znowu coś - detoks-szmetoks, ale się nie poddaję :)
Su
Przeczytałam, pooglądałam, kliknęłam "Komentuj" z zamiarem wychwalenia postu pod niebiosa, ale zorientowałam się, że zrobiło to już jakieś 70 osób przede mną. :)
ReplyDeleteTakże żeby się jakoś wyróżnić, nie będę Cię wychwalać. Chociaż, cholera, nie da się! Jesteś super świetna Joanno:)
Mądra, śliczna dziewczyna, która potrafi pisać, ubrać się zgodnie z własnym (a nie narzuconym przez rozmaite czynniki zewnętrzne) wyczuciem a do tego robi świetne zdjęcia!
Tak trzymać. :)
5 zdjęcie bardzo bardzo kuszące;) Kreacja bardzo ciekawa, niestety niezgodna z moimi zasadami zakupowymi (czyli "najpierw pomyśl, czy kiedykolwiek będziesz miała okazję to założyć"). Cieszę się, że ty znalazłaś okazję:)
ReplyDeletePS. Mam pytanie z "innej beczki". Czy wyniki konkursu sony już były i gdzieś je przegapiłam, czy nadal czekamy?
Były, były, w poście z konkursem!
DeleteZazdroszczę Ci, tego że mieszkasz w WB i masz dostęp do Miss Selfridge, odkąd byłam w Szkocji i zaszłam kiedyś do tego sklepu - zakochałam się. Marzę, żeby w końcu pojawił się w Polsce.
ReplyDeleteOdkąd mieszkam w Londynie, jeszcze ani razu tam nie byłam:) Sukienkę zamówiłam online jakoś w okolicach Wielkanocy, mają wysyłkę do Polski!
DeleteTwoje teksty są niesamowicie inspirujące!
ReplyDeleteLiczę na kolejny tekst z serii świadomego kupowania, to bardzo inspirujące! Czytam z wielką przyjemnością twoje teksty, a i moja szafa się cieszy bo odkąd pojawił się pierwszy z serii nie mam problemu z codzienną garderobą.
ReplyDeletePozdrowenia.
piękne zdjęcia, bardzo klimatyczne.
ReplyDeleteAle ale, zapomniałaś jeszcze o jednym - jeśli masz swój styl, nie może on się podobać każdemu! Chcąc zadowolić wszystkich, nie znajdziesz swojego stylu.
ReplyDeleteAsiu, uwielbiam Cię! - dzięki takim osobom, jak Ty wiem, że warto czytać blogi modowe/szafiarskie, dlatego proszę Cię nie porzucaj swej blogowej działalności, bo na czyje wpisy wtedy bym czekała? Świetna notka, dziękuję Ci, że jesteś. Pozdrawiam, Izabela
ReplyDeleteO fuck! Jaka zajebista sukienka i jej tył <3 !!!! CUDO
ReplyDeletegreat pictures! love your blog so much! its inspiring and at the same time I get to learn a lot from it! <3 keep on blogging!!
ReplyDeleteCheck out my blog: The Sassy Theory
zawsze, gdy korci mnie by kupić jakieś ładne badziewie, zaglądam do Ciebie lub na www.youbroketheinternet.tumblr.com. przechodzi :)
ReplyDeleteŚwietny post! I dzięki niemu dowiedziałam się o kilku istotnych elementów :) Pozdrawiam!
ReplyDeleteBardzo spodobal mi sie ten post. Swietny blog, oby tak dalej:)
ReplyDeleteŚwietny tekst, napisany tak dobrze, że czytanie sprawiało mi prawdziwą przyjemność. Zdjęcia od zawsze są idealne. Ale do sedna.. W odnalezieniu stylu ( choć nie mówię, że już go w pełni odkryłam) pomogły mi dwie rzeczy: moja naturalna tendencja do szybkiego nudzenia się i ograniczone fundusze. Pierwsza sprawia, że po godzinie w centrum handlowym ziewam i marzę o łóżku, podusi i kocyku. Mam wrażenie, że wystarczyłoby wejść do jednego sklepu z ubraniami, żeby wiedzieć co będzie w kolejnych. Podobnie z blogami. Summertime sadness, ćwieki, burgund. To samo, to samo i? To samo. Gdybym jeszcze miała mieć te cuda w szafie... O zgrozo! Na szczęście dzięki ograniczonym funduszom, często odwiedzam ciucholandy. Można tam znaleźć to czego się na prawdę szuka, a nie to co zostało wpuszczone na rynek. Muszę też wspomnieć, że długo przeszkodami w byciu ze sobą fair w kwestii mody były dla mnie pewne stereotypy. Znajomi, rodzina, zdawali się powtarzać, że kobieta powinna chodzić na wysokich obcasach. Żeby się podobać powinna nosić seksowne, kuse/obcisłe ubrania. A ja chcę płaskich butów! Wygodnych strojów! I takie noszę, nie zapominając o tym, że powstałam z dwóch chromosomów X :D pozdrawiam!
ReplyDeletebardzo dobry post, pozdrawiam
ReplyDeleteBardzo mi pomogłaś, nie chcę już wyszukiwać "cudownych" rzeczy. Garderobę od dawna chcę kompletować tak, aby była i funkcjonalna i ładna. Jednak coś mnie się nie udawało. Twój patent jest inny. I dobrze. Cieszę się, że mogłam przeczytać ten tekst i czegoś się nauczyć. Pisałabym dłużej, ale chcę od razu zabrać się do pracy ;)
ReplyDeletePozdrawiam :)