
I don't like to make too much "clothing effort" in the summer. It can be some kind of voice of reason, which comes with age, but it could be just as well called laziness. I avoid wearing high heels or skin tight dresses during the day, just because I'm to lazy to deal with being uncomfortable when I'm already melting because of the heat. Luckily, I'm not dependant on any kind of official dress code - I put all my stilletos on the shelf and let them wait until the autumn comes.
Moreover, when the weather is hot I don't really find any dolled up outfits on others too inspiring either, no matter how breathtaking they are. When I see them on the blogs, I feel like I couldn't make them work in real life and when I spot them on the streets, which happens definitely less often, they give me a feeling of "trying too hard". I'm not saying that my point of view is better than others - I just know that crazy heels and ball gowns in heat are not my cup of tea and I couldn't feel or look good wearing them. I've learned this simple truth a couple months back - if you don't feel hundred percent you wearing something, you can make it look nice on the picture, but you'll never make it work in real life and that's what really matters.
So if you have your own solutions for surviving the heatwave in style or you know any blogs with fresh summer outfits, which doesn't neccessarily contain a crinoline, please do let me know, I'm very curious to get to know them. When I'm on a hunt for sumer inspirations, I usually visit Garance Dore, I love her passion for details and the women she photographs look beautiful and authentic.
Nie lubię się ciuchowo wysilać latem. Można to nazywać rozsądkiem przychodzącym z wiekiem, ale jest też szansa że to zwykłe lenistwo. W ciągu dnia nie wchodzą w grę żadne szpilki czy mocno dopasowane sukienki, najzwyczajniej w świecie nie chce mi się mierzyć się nie tylko z gorącem, ale i z niewygodą. Na szczęście nie obowiązuje mnie żaden oficjalny dress code i mogę wspomniane szpilki spokojnie odstawić na półkę, niech czekają jesieni czy tańców.
W upalno-letnich okolicznościach nie inspirują mnie też wystrzałowo-odpicowane stroje innych, choćby nie wiem jak dopracowane. Kiedy widzę je na blogach, wydają mi się mało użytkowe (choć zdaję sobie sprawę z tego, że nie wszyscy są takimi leniami jak ja), na ulicy, choć zdarzają się dużo rzadziej, sprawiają na mnie wrażenie "starania się za bardzo". Nie mówię, że jakieś rozwiązania są lepsze od innych - botki na platformie i gorsety w upale to po prostu nie moja bajka i wiem, że nie umiałabym wyglądać i czuć się w nich sensownie. Już dawno się nauczyłam dość oczywistej prawdy, że jeżeli nie czujemy się w czymś w stu procentach sobą, to może i możemy ładnie wyjść w tym na zdjęciu, ale na żywo nie będzie działać - a o to przecież chodzi.
Bardzo jestem ciekawa czy macie jakieś swoje ciekawe ubraniowe sposoby na upały albo czy znacie blogi, na których mogę znaleźć zdjęcia letnich strojów w opcji "bez rękawiczek balowych"? Koniecznie dajcie znać! Ja zwykle zaglądam do mającej świetne oko do detali Garance Dore, która często fotografuje świeżo i ciekawie ubrane kobiety (również latem!), sprawiające do tego wrażenie prawdziwych.


This summer laziness when it comes to clothing may keep my comfortable but it also makes my morning wardrobe choices a little harder - how often can you wear a girly dress with a pair of sandals? I don't really own to many shorts or t-shirts, I never wear them, so I just stopped buying them at some point. So when I found this pair of dungarees in, I joyfully jumped around for five minutes - finally something fresh and new! I do already own a pair of dungarees, but I wanted something less western-like. I usually wear them with (surprise, surprise) a cotton shirt and a hat - not wearing some kind of hat when it's sunny usually ends really badly for me. Platform sandals and black leather bag give this outfit a bit more structure - when talking about casual summer wear and laziness I didn't mean running around looking sloppy. I have to feel that I'm not wearing a pyjama or a pair of sweatpants, otherwise I can't get anything done during the day.
To letnie ubraniowe rozleniwienie może i zapewnia mi wygodę, ale za to trochę utrudnia życie, bo ile można chodzić w przewiewnych sukienkach i spódnicach noszonych z bawełnianą koszulą? Szortów i t-shirtów prawie nie posiadam, jakoś nigdy w nich później nie chodzę, więc przestałam je kupować. Dlatego po znalezieniu poniższych w miarę wyjściowych ogrodniczek prawie odtańczyłam taniec radości, w końcu coś innego! Mam już co prawda jedną parę, ale naszła mnie ochota na coś mniej oczywiście kowbojsko-ogrodniczego. Najbardziej lubię je nosić (niespodzianka) z koszulą, zwykle dorzucam też kapelusz, bo przebywanie na słońcu bez nakrycia głowy najczęściej kończy się dla mnie bardzo źle. Do tego wygodne sandały na koturnie i czarna torebka - pisząc o lenistwie i wygodzie absolutnie nie miałam na myśli tak zwanego rozmemłania. Muszę czuć, że nie jestem w dresie ani w piżamie, inaczej ciężko jest mi się zebrać do zrobienia czegokolwiek.

Another great advantage of my new pair of dungarees is the fact that I really like the way the look with my black tuxedo Sisley blazer, which I bought four years ago in Berlin. I still think it's absolutely beautiful, but I rarely wear it - it feels too heavy and too stiff in most outfits. In this case it just clickes, it's a perfect example of well balanced stylediggerish outfit!
Wielką zaletą nowych ogrodniczek jest też to, że bardzo podoba mi się jak wyglądają z moją czarną, smokingową marynarką z Sisleya. Kupiłam ją cztery lata temu na wyprzedaży w Berlinie, dalej uważam że jest przepiękna, ale dość rzadko ją noszę - niewiele jest połączeń, w których nie wydaje mi się zbyt sztywna czy ciężka. W tym przypadku po prostu kliknęło, to połączenie ma idealnie stylediggerowy balans!


Rzeczywiście marynarka komponuje się super z niebieską koszulą i ogrodniczkami. Ja w upały staram się ograniczać do minimum, bez zbędnych bolerek itp. I zauważyłam, że niestety u mnie egzaminu nie zdają w lato balerinki, bo jak stopy się pocą, to pojawiają się masakryczne obtarcia na piętach :(
ReplyDeletePozdrawiam serdecznie!
W lecie bardzo dobrze działa połączenie wkładki do butów + sprytnych naklejek na tył buta. Nie wyobrażam sobie lata (i wszystkich innych pór roku oprócz zimy) bez balerinek i - ostatnio - lordsów, ale ponieważ zazwyczaj zachwyt nad wyglądem zwycięża u mnie nad rozsądkiem, musiałam opracować sposób przebiegnięcia przez lato w balerinkach. Całkiem nieźle sprawdza się też sztyft Compeed.
DeleteObcierające buty to jest koszmar, a w upale zdarza się, że znienacka atakują nawet te najwygodniejsze, przynajmniej u mnie - zawsze mam jakieś plastry i japonki na wszelki wypadek w torbie.
DeletePiekna Ty. Piękny styl pisania. Piękny outfit.
ReplyDeleteBTW jeśli mogę Ci zadać pytanie prywatne - wracasz do PL czy zostajesz w UK??
Dziękuję bardzo! Jakoś w okolicach października planuję przeprowadzić się do Warszawy.
DeleteCzadowo :) To może zobaczę Cię kiedyś na ulicy :)
DeleteNajlepszy sposób na upały to zdecydowanie niewychodzenie z domu/pomieszczeń klimatyzowanych. Ale jeśli już trzeba, to staram się jak najszczelniej owinąć w materiał. Najczęściej oznacza to zakradnięcie się do siostrzanej szafy i zuchwałą kradzież spodni przypominających nieco wzorzystą piżamę. Ewentualnie potykanie się o skraj długiej sukienki.
ReplyDeleteBardzo podoba mi się Twój kapelusz. Oraz cudownie rudy Kot (mam nadzieję, że moje Koty się nie dowiedzą, że zachwycam się innym ogoniastym).
Dziękujemy razem z Kotem:)
DeleteSemplicemente perfetta !!!
ReplyDeleteŚwietnie! W końcu jest coś rzeczywistego, realnego i prawdziwego, bo ja nie znalazłam póki, co żadnego bloga, który sprawiał by wrażenie autentycznego jak Twój i może Ryfki. W kwestii modowej mam wrażenie, że dziewczyny się naprawdę przebierają na potrzeby posta i w dodatku jest to absolutnie nieprzemyślane. Ważne jest by szokować i być "glamour" i w prawdziwym znaczeniu tego słowa! A czy to posiada jakikolwiek smak to już jakby nie jest chyba dla niektórych warte zastanowienia. I przede wszystkim te mega królujące (o zgrozo!) poliestry i warstwy mimo trzydziesto kilku stopniowego upału... Jakoś nie chce mi się wierzyć, by było to dla kogoś wygodne...
ReplyDeletePozdrawiam.
Ryfki NA PEWNO jest autentyczny, bardziej autentycznego nie znam:) Ja czasem trochę zazdroszczę takiej np. Karli z Karla's Closet, że chce jej się codziennie chodzić w butach killerach, ale jednak za bardzo cenię wygodę i szybkość przemieszczania się, żeby samej tak robić. Plus dużo fajniej się czuję jak już założę to obcasy, z jakiejś okazji lub zupełnie bez, tak odświętnie:)
DeleteWtrącę się, jako zagorzała fanka Karli - nie, nie, nie, to niemożliwe, żeby ona naprawdę dzień w dzień chodziła w takich butach. Uwielbiam ją, ale w to jej nie uwierzę ;) Żaden człowiek by tego nie wytrzymał.
Deleteo tak, Karla rzeczywiście wymiata w tych obcasach... Ja również wolę jednak komfort, a szpile chyba nie są stworzone dla moich naleśnikowatych stóp :P
DeleteUwielbiam twoje bloga! Cudowny look, ja uważam że ma w sobie bardzo dużo elegancji, mimo tej nonszalancji i lenistwa który mógły wynikać z treści posta
ReplyDeleteOo dziękuję bardzo, to wielki komplement!
DeleteŁadne te ogrodniczki :)
ReplyDeleteMam podobnie, podczes lata (jak nikt nie wiedzi ;)) uwielbiam chodzić w luźnych spodenkach i przydużych koszulach, dopiero wtedy czuję, że odpoczywam, luz i wygoda ponad wszystko (poza tym wtedy dużo łatwiej latać z aparatem ;)). Też uwielbiam Garance Dore :) Szukam i szukam takiej idealnej czarnej marynarki jak Twoja dzisiejsza...trzeba być cierpliwym, kiedyś ją znajdę!
ReplyDeleteCzy dalej używasz kremu BB? Czy może jakiegoś innego podkładu? Bo wyglądasz bardzo naturalnie :) Dzięki za odpowiedź!
ReplyDeleteTak, ale przez ostatnie dwa tygodnie miałam przerwę (z mało konkretnego powodu, zapomniałam zabrać kremu BB z Londynu:)) i używam w zastępstwie podkładu Bourjois Healthy Mix, jest super!
DeleteHealthy Mix czy Healthy Mix Serum? :) pytam, bo w poście o pielęgnacji pisałaś, że masz raczej suchą skórę, a te dwa podkłady podobno się mocno od siebie różnią skłonnością do wysuszania cery :)
DeleteSerum! Nawet nie widziałam, że są dwa rodzaje:) W każdym razie - nie mam żadnych problemów z wysuszaniem cery przy tym podkładzie, z drugiej strony nie wiem jak byłoby zimą czy jesienią.
Deletedzięki, tak myślałam, też mam suchą i serum jest fajne :)
DeletePS zimą daje radę!
DeleteA ja mam pytanie odnośnie innego tematu. wiem, że dużo podróżujesz, dlatego czy mogłabyś powiedzieć coś o przygotowaniach do nich? W jaka walizkę najlepiej się spakować, co zabierassz zazwyczaj w bagaż podręczny? Jakie przewodniki najlepiej kupić. I czy posiadasz jakies godne polecenia gadżety podróżne?
ReplyDeletePozdrawiam,
Ala :)
powtarzam :)
Ogrodniczki super, bardzo w moim guście. Torebke kocham !
Cześć Ala! Przepraszam, że nie odpowiedziałam na Twój komentarz pod poprzednim postem na czas. Jasne, przygotuję takiego posta! Pozdrowienia!
DeleteProszę : http://natalieoffduty.blogspot.com/ . Najprawdopodobniej znasz, ALE jeśli nie, to polecam. Mój ulubiony ostatnio blog zagraniczny :) nieoczywiste połączenia, luz, nic wymuszonego - tak powinno się wyglądać w lecie;) Pozdrawiam! :) Ania
ReplyDeleteDziękuję! Znam, miałam nawet okazję poznać Natalie osobiście w Casablance - dawno u niej nie byłam, zajrzę w takim razie:)
DeleteZgadzam się z Tobą w 100%. Masz taką zdolność, że moje myśli idealnie formułujesz w zdania :) a tak w ogóle sama bym pośmigała w takich ogrodniczkach!
ReplyDeletegenialne laczki!! chciałabym takie czarne :)
ReplyDeletelaczki <3
DeleteTwój blog najbardziej mi się podoba właśnie latem, kiedy "nie wysilając się" tworzysz bardzo piękne i proste zestawy, w których żadne upały nie wyglądają na straszne. :)
ReplyDeleteDziękuję Tobie za moc inspiracji płynących latem, i nie tylko latem.
Ściskam gorąco,
Marta
To ja dziękuję!
DeleteOd jakiegoś czasu sama bym chciała kupić ogrodniczki, ale nigdzie nie ma tych idealnych albo nie ma mojego rozmiaru. Te Twoje są świetne! No i muszę przyznać, że Twój system zakupów ma jedną wadę - raczej nie mogę mieć nadziei, że Ci się coś znudzi i mogłabym to odkupić. ;-) W każdym razie wyglądasz pięknie. :-)
ReplyDeleteHa, tu Cię zaskoczę, bo pod koniec miesiąca przygotowują poprzeprowadzkową wyprzedaż wszystkiego, czego jednak nie noszę - ogrodniczek nie będzie, ale będzie dużo innych rzeczy:)
DeleteŚwietny zestaw! Pożyczysz ogrodniczki?
ReplyDeleteco za uroda! *,*
ReplyDeletehttp://www.themoptop.com/ - co do propozycji blogów, to ona nie nosi rękawiczek balowych :D może coś by Ci się spodobało :)
ReplyDeletesuper, dziękuję!
DeleteOj, oj Joanno wyglądasz zjawiskowo! Ja ostatnio uszyłam sukienkę maxi z jedwabiu naturalnego, to już właściwie moja trzecia tej długości i uwielbiam je nosić w gorące dni. Także "sukienki-worki" z tego włókna. A jeszcze patrzę tak na Twój kapelusz z pożądaniem bo idealnie pasowałby do tej długiej sukienki w etniczne wzory! Będziesz miała chwilkę to zerknij i powiedz, czyż nie?
ReplyDeletepiękna!
DeleteTen zestaw rozwalił mnie już na afterparty Twojej gry miejskiej. Genialne połączenie! A z żakietem to nie tylko Stylediggerowy balans, ale wręcz kurde balans! :D
ReplyDeleteHej!
ReplyDeleteNasz komfort termiczny o dowolnej porze roku wynikający z warunków zewnętrznych i zastosowanych ubrań to cały temat rzeka. Istnieje tu wiele niuansów z jednej strony i niemniej stereotypów z drugiej.
Na temperaturę odczuwalną wpływają trzy czynniki: temperatura rzeczywista, wilgotność względna powietrza i siła wiatru. Do tego jest jeszcze pytanie czy jesteśmy w słońcu, czy w cieniu?
Mamy do wyboru tkaniny z włókien naturalnych, sztucznych i syntetycznych oraz różne miksy. Co ciekawie większość osób nie rozróżnia określenia sztuczne i syntetyczne -wrzucając wszystko do jednego worka nazywanego umownie "poliester".
Stereotyp mówi przede wszystkim tkaniny naturalne: bawełna, len, jedwab. Nie bierzemy jednak pod uwagę tak istotnego czynnika, jak splot tkacki tekstyliów niekoniecznie zapewniający przewiewność latem.
Dwie z identyczne z wyglądu i gramatury bawełniane koszule mogą dawać diametralnie różne odczucia komfortu termicznego. Popelinowa będzie podobna do foliowego worka, a o płóciennym splocie będzie bardzo komfortowa. Niestety te drugie są rzadko spotykane.
Podobnie wygląda to w przypadku bawełnianych t-shirtów, albo ubrań z jedwabiu.
Idąc dalej - mamy lato i wysoką temperaturę. No i są dwie skrajne możliwości:
- wysoka temperatura, wysoka wilgotność względna powietrza, stojące powietrze;
- wysoka temperatura, pełne słońce, niska wilgotność względna oraz podmuchy wiatru.
W pierwszym przypadku bardziej istotna będzie higroskopijność tkaniny, natomiast w drugim przewiewność.
Istotą przewiewności jest splot tkacki, optymalnie płócienny - najlepiej typu fresko.
Długie spodnie z wełnianego tropiku mogą się znacznie lepiej sprawdzić, niż dopasowane krótkie z tkaniny bawełnianej o splocie typu twill.
Jedna czy więcej warstw? Wszystko zależy od przewiewności użytych tekstyliów. Czasami daję przykład sit podkładanych pod strumień wody płynących z kranu.
Jedno o małych otworkach napełni się wodą. Kilka położonych na sobie może swobodnie przepuszczać wodę. Jednak wśród tych kilku, jedno nieprzepuszczalne zablokuje efekt "przepływności". Tak działa nieodpowiednia podszewka w kurtce, lub marynarce.
Jak widzisz w swoich rozważaniach nie odnosiłem się do samego stylu ubierania się.
Oznacza to, że wysmakowane stylizacje dość ironicznie potraktowane w tym temacie mogą zapewniać znacznie większy komfort termiczny, niż prostota i naturalny minimalizm.
Wszystko zależy od bazy, a nie nadbudowy :-)
To samo dotyczy butów w szerokim aspekcie.
Jest jeszcze jeden czynnik, czyli nasza kondycja psychofizyczna. Prowadzący aktywne życie osobnik o dobrej kondycji fizycznej nie będzie się oblewał potem na każdym kroku, jak "chudy grubas" - o osobach bardziej puszystych nie wspominając.
Nie należę do szmatkowych minimalistów, wprost przeciwnie moja szafa pęka w szwach. Czasami domykam ją nogą, aby to paskudztwo nie rozłaziło się po pokoju :-)
Jednak jestem w stanie dopasować ubiór do każdej okazji, a przy okazji stylistycznie poszaleć. A prowadzę aktywny tryb życia. Stąd też nazbierałem różnych doświadczeń realizując zasadę:
nie ma złej pogody, są tylko źle dobrane szmatki.
pozdr.Vslv
Dziękuję za TAKI komentarz! I zazdroszczę wiedzy o tkaninach, aż sama poczułam potrzebę solidnego podszkolenia się. Jak najbardziej się zgadzam, też jestem przeciwna demonizacji wszystkiego poza nudnym lnem w ciepłych porach roku, ale z drugiej strony nie jestem sobie w stanie wyobrazić butów na szpilce, w których wygodnie będzie się chodzić w upale - w przypadku damskich strojów są więc jednak rzeczy nie do przeskoczenia. Z drugiej strony, jestem sobie w stanie wyobrazić espadryle na koturnie czy skórzane sandały na drewnianej platformie, takie jak moje powyżej, które sprawdzą się sto razy lepiej niż jakiś marnej jakości sandałki z milionem pasków czy baleriny z 'plastiku'. Z zasadą z ostatniego zdania bardziej zgodzić się bym nie mogła, plus gdyby moja szafa nie miała zasuwanych drzwi to też pewnie domykałabym ją nogą, dla samej przyjemności tej czynności:) Pozdrowienia, dziękuję jeszcze raz!
DeleteMoje ciało prawdopodobnie lubi wszystko i nic mu nie przeszkadza latem (chyba, że coś zbyt obcisłego w brzuchu). Poza makijażem i wysokimi butami ;)
ReplyDeleteŚwietne ogrodniczki. Szukam właśnie podobnych :)
Amm a ja wreszcie się zmotywowałam i czytam Twoje wpisy po angielsku. Jesteś geniuszem zarówno w dziedzinie prowadzenia bloga, pisania jak i dobierania ubrań ;)
ReplyDeleteDziękuję bardzo! Ten wpis i kilka poprzednich tłumaczyłam sama, ale dłuższe teksty od jakiegoś czasu zwykle komuś zlecam, bo nie mam czasu pisać ich w dwóch językach.
Deletejak do tej pory, tylko na widok nowego wpisu na twoim blogu skacze z radosci :) podoba mi sie twoja konkretnosc. Moim zdaniem to tez torche nie praktyczne jak inne modowe blogerki ubieraja na siebie cala mase modnych ciuchow podczas 30 st upalow tylko zeby cyknac sobie fotke :)) naprawde plakalabym jakbys kiedys przestala blogowac !
ReplyDeleteWspaniale wyglądasz, taka esencja stylediggerowości <3
ReplyDeleteJa w upały nie funkcjonuję, patrzę w szoku na świeżych i wystrojonych ludzi dookoła, nie wiem jak oni to robią. Chyba najlepiej sprawdza się u mnie długa sukienka albo spódnica.
Pewnie ją znasz, ale polecam http://troprouge.blogspot.com, w większości przypadków jestem na duuże tak :)
Dziękuję! Znam, poznałam dzięki Harel, bardzo lubię zaglądać do tej dziewczyny, ma super zdjęcia, takie codzienne, i jest naturalna i piękna!
DeleteTo jest letni zestaw idealny! Nawet nie tylko letni! On jest idealnie całoroczny!:)
ReplyDeleteU mnie sprawa ciuchowa komplikuje się jeszcze bardziej - w pracy obowiązuje mnie jedyny słuszny uniform - scrubsy (nie ma fajnego określenia polskiego), co dodatkowo rozleniwia. Po cóż przebierać się na pół godziny jazdy autem? ;)
ReplyDeleteMój letni standard to bawełniana spódnica maksi i luźny top. Tak mi najwygodniej. Jak najmniej ozdób, kolczyki - wkrętki lub sznurkowa bransoletka to maksimum. Do tego sandały na płaskim obcasie i wio! :)
brzmi ekstra:)
DeleteJejku, ale Ty jesteś śliczna, a do tego inteligentna! Uwielbiam Twojego bloga!
ReplyDeletePS Tutaj masz 3 fajne blogi, które szczerze polecam :> Kolejność oczywiście losowa.
1.styloly.blogspot.com
2.malynstyle.blogspot.com
3.furioussquirrel.blogspot.com
ale torbę to masz wspaniałą ! :*
ReplyDeletejesteś dla mnie WIELKĄ inspiracją!! byłaby możliwość abyś stworzyła posta ze swoją listą must have - ciuchów, akcesoriów, dodatków, książek itp?
ReplyDeleteDziękuję, ale mi miło! Co do ciuchów, to spróbuję kiedyś takiego posta stworzyć, jeżeli chodzi o książki i resztę, to co miesiąc wrzucam posty "Diggs of the month", gdzie dzielę się fajnymi rzeczami, które ostatnio przeczytałam/zobaczyłam itp. - ostatnio trochę się z tym opuściłam ze względu na pisanie pracy, ale na pewno wrócę do tej formy!
DeleteUwielbiam Cię za tą autentyczność :)
ReplyDeletelubię twoje teksty,bo przekazują tyle spokoju i uśmiechu :) i na pewno w jakimś stopniu się z Tobą zgadzam, fajnie,bo piszesz z sensem
ReplyDeleteHmm... ja mam tak dziwnie. Faktycznie, nie mogę sobie wyobrazić wakacji bez chodzenia w szortach i topach i zazwyczaj tak kończą się moje " mega modowe letnie outfity" , a czasem mam takie COŚ, dzięki czemu ubiorę inną rzecz ( inną wariację) i czuję się w tym świetnie. Wgl. wracając do Twojego outfitu, to ogrodniczki są naprawdę są naprawdę świetne, ale cały zestaw bardziej pasuje mi na ciepłą jesień niż na lato... nie wiem :p
ReplyDeletePrzeczytałam większość komentarzy pod tym postem i zamiast powtarzać komplementy nt Twojego bloga powiem tylko, że podpisuję się pod poprzednikami rękami i nogami!- jest jednym w moich trzech ulubionych od ładnych paru lat, m.in dzięki Twojemu niewymuszonemu stylowi i autentyczności. Co do letnich outfitów- ja latem nie lubię się za bardzo odsłaniać, chociaż i tak w niemiłosierne upały wygoda jest najważniejsza- wtedy zakładam zwiewne sukienki albo luźne spodnie (wzorzyste aladynki) plus płaskie sandałki/espadryle. Adidasy też są fajnym rozwiązaniem, bo dają wygodę, no i są podobno ostatnio IN, co można zauważyć na ulicach, i nic dziwnego, bo nie dość, że świetnie wyglądają to dają odpocząć od chodzenia na >8cm obcasach. Wstawiaj częściej swoje posty ubraniowe pokazujące Ciebie na co dzień, zawsze miło się Ciebie ogląda! Pozdrawiam:)
ReplyDelete"To letnie ubraniowe rozleniwienie może i zapewnia mi wygodę, ale za to trochę utrudnia życie, bo ile można chodzić w przewiewnych sukienkach i spódnicach noszonych z bawełnianą koszulą?"
ReplyDeleteCały czas, Asiu.
Uwielbiam Cię za Twoją autentyczność. I nie wiem czy mówiąc o balowych rękawiczkach, wiecznych szpilkach i strojeniu się do zdjęć masz na myśli p.KasięT, ale przez to lubię Cię jeszcze bardziej:D Ale te baby są złośliwe
Genialna marynarka!
Dziękuję! Haha, nie odwiedzam Kasi Tusk, chyba że ktoś mnie odeśle po coś konkretnego - nie z powodu jakiejś wyjątkowej antypatii (bo wiem że są osoby, które jej bloga bardzo nie lubią), to po prostu zupełnie nie mój klimat i nic tam ciekawego dla siebie nie znajduję. Ale właśnie weszłam, żeby zobaczyć o co może chodzić i faktycznie, można było tak pomyśleć, ale pisząc posta zupełnie nie miałam Kasi na myśli:)
DeleteMówiąc o złośliwych babach miałam na myśli siebie a nie Ciebie:) Ale jakoś nie umiem zrozumieć tego, że ludzie kupują ten styl (choć nie wiem czy tu może być mowa o jakimś stylu) glamour, stylizacje żywcem wzięte z magazynów i ślepe podążanie za modą. Stąd chyba moja antypatia, która jak teraz czytam poprzedniego posta ewidentnie się z niego przebija.
DeleteI dzięki za podlinkowanie w którymś poście Radzi - to jest babeczka, która tak jak Ty ma w sobie to coś. I mimo, że macie inne podejście do mody, ubierania się, tworzenia swojej garderoby to obserwuję Was obie z zachwytem.
Cieszy to jak bardzo wartościowe są Twoje posty i że piszesz o "czymś" a nie o niczym. Swoją drogą to świetne, że przewija się tu określenie styldiggerowatość:D
Ostatecznie Kasia ma jakąś tam klasę i lepiej, żeby ludzie brali z niej przykład niż z niektórych naszych topowych blogerek, co łażą ze stanikiem na wierzchu. :>
Deletezgadzam się. Kasia to może też nie do końca moja bajka (prawda jest taka, że to właśnie -> bajka, a ja żyję w rzeczywistości, ale uważam, iż to całkiem sensowna dziewczyna, ze stylem prostym ale dobrym. Klasyka nigdy ie wychodzi z mody. Nie rozumiem "wieszania na niej psów" tylko ze względu na to, że jest córką premiera. Po stokroć wolę ją, od niektórych pań, które ostatnio tylko brylują na salonach, występują w telewizji śniadaniowej i kiepskich telenowelach, a na bloga wrzucają "przebierane" sesje skomentowane... linkiem na youtube :) Kasia może i jest w swoich stylizacjach odrobinę nudna, ale mimo to odwiedzam jej bloga często i nic do dziewczyny nie mam.
DeleteMi chodziło o to, że jest podążającą ślepo za trendami osobą, która jest nie wiadomo czemu lansowana np.: z poradami jak się ubrać kiedy zaspałam (OMG!). Sto razy wolę, żeby ktoś taki jak Asia - z głową na karku - przyciągał ludzi:)
DeleteAch, pięknie. Ja sama w to lato odkryłam, że koszula na lato z dobrego materiału to lepsza inwestycja niż top na cieniutkich ramiączkach, a wygląda też o niebo lepiej. Bardzo lubię cię podczytywać, pozdrawiam! :)
ReplyDeletejeśli chodzi o letnie inspiracje na blogach to cały czas poszukuję ale mam już parę miejsc które często odwiedzam:
ReplyDeletehttp://www.lovemore.com.au/
http://troprouge.blogspot.com/
http://www.theroadishome.com/
i coś absolutnie magicznego wesele james i audrey z bluebird vintage:
http://bleubirdvintage.typepad.com/blog/wedding/
setki pięknych zdjęć i stylizacji ciężko czasem pomieścić na dysku, ale trudno mi znaleźć blog który bym tak chętnie CZYTAŁA jak Twój:)
Joasiu, piszesz o butach na platformie, a pierwsze co pomyślałam gdy zobaczyłam te nowe zdjęcia to "że też jej się chce chodzić na tych koturnach" :D Dla mnie jakikolwiek obcas to mordęga, szczególnie latem, kiedy najchętniej przeszłabym życie boso, jak Cejrowski dżunglę (czytaj w japonkach), chociaż wiem, że rzekomo to straszne faux pas.
ReplyDeleteMam podobnie jak Ty. Co wieczór szykuję sobie w głowie zestaw na następny dzień, myślę jak to wyjątkowo atrakcyjnie będę wyglądać, po czym wyjmuje koturny z szafy i stwierdzam "aaa nie chce mi się chodzić po krzywych katowickich chodnikach w tym cholerstwie przez cały dzień", sięgam ręką po zwiewną, beżową spódnicę maxi z rozcięciem na całą nogę - "pobrudzi się i będzie plątać między nogami, no i to wycięcie... nie czuję się dziś Angeliną Jolie", chcę założyć śliczną, czarną, lekko prześwitującą bluzeczkę, ale wtedy dotykam materiału i stwierdzam, że w tych upałach pod koniec dnia nie będę pachnieć fiołkami. Więc ostatecznie wrzucam to wszystko z powrotem do szafy i wracam do intensywnie niebieskich dżinsowych szortów, czarnego topu, białych trampek i ulubionego złotego zegarka.
Przy okazji pochwalę się, że robię redukcję szafy, zgodnie z Twoimi zaleceniami :) Powoli staram się pozbywać rzeczy w których już nie chodzę, a kupuję tylko takie, które będę zakładać częściej niż raz do roku na Wigilię, w kolorach, w których nie będę czuła się przebrana (staram się skupiać tylko na neutralnych barwach: beże, biele, czernie, szarości, bordy i nic więcej!), i o fasonach w których nie będę się czuła skrępowana (wbrew pozorom mała czarna nie zawsze do wszystkiego pasuje. zwłaszcza gdy człowiek musi zadecydować czym będzie świecić: pośladkami, czy biustem).
Pozdrawiam cieplutko!
O właśnie! I to jest coś mądrego i wartościowego:)
DeleteWygoda jest ważna - wtedy czujemy się naturalnie. Z drugiej strony z doświadczenia wiem, że krótkie ogrodniczki + klapki czy sandałki nie wyglądają dobrze na każdym. Czasem lepiej założyć koturny - sylwetka wygląda smuklej, proporcje jakoś inaczej się rozkładają.
DeleteUwielbiam ogrodniczki od wielu lat (zresztą nie tylko latem), fajnie, że Ty też je lubisz:) A poza tym latem najchętniej sięgam po lniane szorty, jedwabne koszule i przewiewne sukienki.
ReplyDeletePolecam zajrzeć na ten blog: http://www.etpourquoipascoline.fr/
Aneta
Uwielbiam Cię za to, że jako jedyna z nielicznych blogerek kojarzonych z ubraniami potrafisz do napisać coś sensownego, nie opierając całego posta na kilku zdjęciach i dwóch lakonicznych zdaniach. I za autentyczność właśnie. I podejście do mody. Z pewnością będę się rozglądać za Tobą na ulicach Warszawy :)
ReplyDeleteU mnie, z kolei, odwrotnie. Lato to czas ubierania pięknych rzeczy. Pięknych, bo z dobrego materiału i wygodnych, pięknych, bo kolorowych.
ReplyDeleteZa to zima bez szczególnego polotu.
Jedwab i wiskoza oraz luźne fasony i zakrywanie ciała - to mój sposób na upały. Ale wiele zależy od miejsca, w którym jestem, bo kiedy pozostaję w ruchu, to jednak lepiej poodsłaniać trochę ciała, za to do siedzenia w pracy wybieram luźniejsze i bardziej zakryte fasony.
ReplyDeleteZazdroszczę, że tak dobrze wyglądasz w ogrodniczkach! :-)
So jealous of your amazing curls! By big brother has ringlets and I don't even have a slight wave.. :( Your blog it lovely! I love love it if we could follow each other?!
ReplyDeletehttp:covertocoverstyle.blogspot.com
xxxx
Nie pochwalę outfitu, bo nie o tym chciałam pisać, lecz pochwalę... układ bloga! Bardzo ciekawy, podoba mi się kompozycja dużych zdjęć i dzielonego tekstu. Minimalizm górą! Pozdrawiam :-)
ReplyDeleteWiem, o czym mówisz, ja też nie mam ochoty się wysilać z modą w upały :) Zestaw bardzo fajny i oryginalny, podoba mi się :)
ReplyDeleteŚwietne zdjęcia. Jaki masz aparat??
ReplyDeleteZapraszam do mnie
naszymi-oczami.blogspot.com
Asiu, świetny post ale to jak zawsze ;) mam pytanie bo ciekawość mnie zżera - czy planujesz mieszkać w Uk na stałe??? Czy chcesz jeszcze tam zabawić na dłużej kiedyś???
ReplyDeletebardzo mi się podoba! :)
ReplyDeleteBardzo ładna torebka :)))) uwielbiam czarny kolor i taki kształt! Bosko!!
ReplyDeletehttp://newlookstyleblog.blogspot.com/